Siemiątkowski: dziennikarze zbyt łatwo ulegają służbom

Mogę tylko powiedzieć, że dziennikarze zbyt łatwo ulegają sugestiom, które są bardzo chętnie podsuwane przez tych, którzy mają interes, by wokół służb był szum i by na tych służbach politycy mogli robić swoje nazwisko - powiedział Zbigniew Siemiątkowski, były szef Agencji Wywiadu w Salonie Politycznym Trójki.

02.07.2004 11:28

Kamil Durczok:Dlaczego służby, o których ma być jak najciszej trafiają na czołówki gazet.

Zbigniew Siemiątkowski: Bo to jest taka uroda służb, a w momentach przesilenia każdej koalicji rozpoczyna się to co ja nazywam walką o służby, to znaczy jakaś część polityków uważa, że przydałyby się im informacje ze służb, bo jednocześnie w tych samych służbach zawsze istnieje grupa ludzi, która orientuje się już na nową ekipę.

Kamil Durczok: A może dlatego, że źle pracują?

Zbigniew Siemiątkowski: Ja panu powiem pewną rzecz, tylko prosiłbym, aby pan tego wywodu, a będzie trochę dłuższy, nie przerywał. Wczoraj komisja znów zajmowała się tak zwaną teczką pana Marka Belki, przed komisją wczoraj był tłum dziennikarzy, po wyjściu z komisji, przewodniczący komisji, posłowie, ci najbardziej aktywni na lewo, na prawo udzielają informacji. Przedwczoraj z kolei komisja przyjmowała sprawozdanie szefa Agencji Wywiadu za działanie wywiadu w roku 2003. Ten sam pułkownik dziś pełniący obowiązki szefa, był na tej komisji, dwie godziny, a może nawet dłużej, wyszedł z komisji, żadnego dziennikarza oczywiście nie było, a na tej komisji przedstawił sprawozdanie za działalność wywiadu, w którym to sprawozdaniu przedstawił następującą tezę, że rok 2003 był to być może najlepszy rok polskiego wywiadu, biorąc pod uwagę złożoność procedur operacyjnych, które były prowadzone przez wywiad i wartość werbunków, która została w tym momencie wykonana.

Nikt z członków komisji nie zakwestionował tej tezy, która została przeze mnie przedstawiona i udowodniona na kilkudziesięciu stronach sprawozdania, jednogłośnie sprawozdanie szefa agencji wywiadu za działalność wywiadu w roku 2003 została przyjęta przez tę komisję, a jednocześnie ci sami posłowie po wyjściu z komisji potrafią mówić, że służby są w rozsypce, źle pracują, państwo dziennikarze powtarzacie za nimi jak amen w pacierzu, a jednocześnie jak przychodzi do rozmowy za zamkniętymi drzwiami, gdzie nie ma sensacji, są tylko fakty, fakty obrazujące ciężką pracę z narażeniem życia i zdrowia polskich oficerów w różnych miejscach na świecie, to wtedy nawet słowa dziękuję ci oficerowie nie usłyszą.

Kamil Durczok: Czy zarzuca pan dziennikarzom, że się interesują nieprawidłowościami w pracach służb specjalnych.

Zbigniew Siemiątkowski: Nie, mogę tylko powiedzieć, że zbyt łatwo ulegają sugestiom, które są bardzo chętnie dziennikarzom podsuwane przez tych, którzy mają interes, by wokół służb był szum i by na tych służbach politycy mogli robić swoje nazwisko. Mam za dużo dowodów na to, by pokazać jak ulegaliście państwo w różnych miejscach manipulacjom tych, którzy oszczędnie gospodarują przeciekami, z komisji do spraw służb specjalnych robili sensację, kiedy tej sensacji nie było.

Kamil Durczok:Dobrą pracą nazywa pan kopiowanie materiałów jakie SB zbierała na Marka Belkę, a potem przechowywanie ich w archiwach Agencji Wywiadu.

Zbigniew Siemiątkowski: Agencja Wywiadu była właścicielem wszystkich materiałów i spadkobiercą niestety tego wszystkiego, co zostało wypracowane przez polski wywiad. Do momentu przekazania do Instytutu Pamięci Narodowej, te materiały były własnością Agencji Wywiadu, wcześniej zarządu wywiadu, co z tymi materiałami robiły, jak je wykorzystywały, to robiły to zgodnie z obowiązującym prawem, bo były to jej materiały.

Kamil Durczok: Ale to stawia pan tezy, że w 97 roku było normalną procedurą skopiowanie z mikrofilmu 65 stron dokumentów, które na Belkę zbierała SB.

Zbigniew Siemiątkowski:Widzi pan, teraz się pan powołuje na informacje, które się pojawiły w ramach przecieku.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)