Siedmiu oskarżonych ws. katastrofy wiaduktu w Stróży
Siedem osób oskarżyła krakowska prokuratura o nieumyślne spowodowanie katastrofy budowlanej w Stróży (Małopolska), gdzie pod zawalonym wiaduktem zginął robotnik. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu - poinformował zastępca prokuratora okręgowego Krzysztof Dratwa.
29.06.2007 | aktual.: 29.06.2007 15:17
1 lipca 2006 r. w wyniku zawalenia się wiaduktu nad nowo budowanym odcinkiem "zakopianki" w rejonie Myślenic, zginął 31- letni brygadzista, a ranny został spawacz.
Wśród oskarżonych znalazły się osoby nadzorujące projekt, uczestniczące w wykonaniu projektu, jak i budowy samego wiaduktu. Wszystkich prokuratura oskarżyła o nieumyślne spowodowanie katastrofy, w której zginął robotnik, dostosowując zarzuty do zakresu ich czynności. Dodatkowo trzej oskarżeni odpowiedzą za wykonywanie prac budowlanych bez wymaganych uprawnień.
Oskarżeni nie przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia. Grozi im kara od trzech miesięcy do 6 lat pozbawienia wolności.
Z opinii biegłych wynika, że główną przyczyną katastrofy było zastosowanie niewłaściwych, za lekkich i niewystarczająco wytrzymałych konstrukcji stalowych podpór montażowych, nieadekwatnych do obciążeń, jakie wystąpiły przy montażu dźwigarów głównych wiaduktu - powiedział prok. Dratwa.
Jak dodał, zdaniem biegłych o katastrofie przesądziło także szereg przyczyn związanych z niezachowaniem ostrożności przy wykonaniu tak skomplikowanego projektu mostowego. Znalazły się wśród nich: niedbałość w projektowaniu, pośpiech przy realizacji budowy, zła organizacja pracy, niewłaściwy sposób wykonywania montażu, brak uprawnień oraz należytego przygotowania zawodowego i doświadczenia w budownictwie u części osób, brak nadzoru.
Wszystko to spowodowało, że powstała wadliwa konstrukcja stalowa, która już od momentu postawienia znajdowała się w permanentnym stanie alarmowym, stanowiąc stałe zagrożenie - powiedział prok. Dratwa.
Zdaniem prokuratury, wina dyrektora kontraktu, Portugalczyka Alberto A.-C., jak i kierownika robót montażowych Jerzego G. oraz inspektora nadzoru Waldemara G. miała polegać na tym, że zaniechali nadzoru nad montażem belek stalowych, pomimo ich skręcenia w trakcie budowy nie zgłosili tego faktu nadzorowi budowlanemu i dopuścili do samodzielnego ich korygowania przez brygadzistę, który został przygnieciony.
Z kolei wina Henryka R., podobnie jak Łukasza P. polegała na tym, że nie mając stosownych uprawnień do projektowania mostów, wzięli udział w sporządzeniu wadliwego projektu podpór i organizacji ich montażu, w którym pominęli obliczenia nośności tych podpór. Dodatkowo Łukasz P., będąc asystentem dyrektora kontraktu, zaniechał odpowiedniego nadzoru na wykonaniem tych podpór, powiadomienia odpowiednich służb o awarii i dopuścił do samodzielnego ich korygowania przez brygadzistę. Podobnie bez uprawnień Adam Ż. wykonał rysunki techniczne projektu.
Natomiast Robertowi S. prokuratura zarzuciła, iż w ramach nadzoru autorskiego zatwierdził sporządzony przez nieuprawnione osoby wadliwy projekt podpór, w którym pominięto konieczne obliczenia, czym doprowadził do późniejszej katastrofy.
Jak poinformował prok. Dratwa, w toku śledztwa prokuratura korzystała z opinii naukowców z Politechniki Krakowskiej i współpracowała z szeregiem instytucji, m.in. Główną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, Państwową Inspekcją Pracy, Wojewódzkim Inspektoratem Nadzoru Budowlanego.
Przetarg na budowę modernizowanego odcinka "zakopianki" - od Myślenic do granicy gmin Pcim i Lubień - wygrała portugalska firma Mota-Engil. Zarzuty postawiono osobom, które działały w oparciu o zlecenia podwykonawcy Martifer Polska.