Siedmiolatek przyniósł naładowaną broń do szkoły
Siedmiolatek przyniósł dwa naładowane pistolety do szkoły w Randallstown niedaleko Baltimore - poinformowała policja. Funkcjonariusze myślą, że chłopiec przyniósł je z domu wuja, u którego spędził weekend w Baltimore.
01.04.2008 | aktual.: 01.04.2008 20:04
Zdaniem policjantów siedmiolatek prawdopodobnie myślał, że pistolety to zabawki. Potem zapomniał o broni. Nie usłyszy żadnych zarzutów, ale jego wujek może być oskarżony o to, że nie zabezpieczył broni przed dzieckiem - mówią policjanci. Dyrekcja szkoły rozważa usunięcie dziecka z placówki.
Jeden z pistoletów odkryto o 10.15 w poniedziałek, kiedy wypadł z kieszeni dziecka w szkole podstawowej w Randallstown. Nauczyciel szybko wziął chłopca do sekretariatu i zadzwonił po policję.
Policjanci po przyjeździe na miejsce otworzyli szafkę chłopca i w jego plecaku znaleźli jeszcze jeden pistolet - powiedział komendant Mike Hill. Funkcjonariusze uważają, że siedmiolatek wziął broń z domu wujka, u którego spędził weekend. Nie wierzymy w to, że chłopiec chciał komuś wyrządzić krzywdę - dodał Hill.
W amerykańskich szkołach co kilka miesięcy dochodzi do incydentów z bronią palną. W kwietniu 2007 roku na uczelni Virginia Tech w Blacksburgu koreański student Cho Seung-Hui zabił 32 osoby i ranił 25. Otoczony przez policjantów popełnił samobójstwo.
W lutym 2008 r. w podchicagowskim Uniwersytecie Northern Illinois Stephen Kazmierczak zastrzelił sześć osób i ranił 16.