Trwa ładowanie...
29-09-2007 07:57

Siedemdziesięcioletnia matka oddała nerkę synowi


Siedemdziesięciodwuletnia Mirosława Dybowska oddała synowi nerkę. Przeszczepu dokonano we wrocławskiej klinice nefrologii.

Siedemdziesięcioletnia matka oddała nerkę synowiŹródło: Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska / Tomasz Hołod
dpjwq3o
dpjwq3o

Transplantolodzy przeszczepili nerkę młodemu mężczyźnie i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że organ podarowała mu jego matka. W ten sposób Mirosława Dybowska została najstarszym dawcą nerki na Dolnym Śląsku. Gdy dowiedziała się o chorobie syna, wiedziała, że zrobi wszystko, by mu pomóc. Chwyciłam za słuchawkę i zaczęłam wydzwaniać po ośrodkach transplantacyjnych w całej Polsce. Nie mogłam uwierzyć, że Marek tak długo czeka na przeszczep. Wszędzie słyszałam, że w kolejce stoi się dwa, trzy lata. Wszystko przez to, że brakuje dawców – opowiada mama pacjenta wrocławskiej kliniki. Usłyszała o przeszczepie rodzinnym i dowiedziała się, że we Wrocławiu są wybitni specjaliści od nefrologii i transplantologii. Postawiła wszystko na jedną kartę i zgłosiła się do nich. Pani Mirosława jest skromna. Mówi, że nie dała drugiego życia synowi, ale po prostu mu pomogła. Teraz chce pojechać do Nepalu.

Marek Dybowski z Łodzi w maju usłyszał diagnozę, którą zapamięta do końca życia. Lekarze stwierdzili, że jego nerki przestały pracować. Młody i bardzo aktywny człowiek został w jednej chwili skazany na męczące i uciążliwe dializy, na które musiał przychodzić co dwa dni – opowiada jego żona Agnieszka. Mama, gdy dowiedziała się o chorobie syna, natychmiast postanowiła oddać mu swoją nerkę.

Wiek nie ogranicza

Prof. Dariusz Patrzałek, dolnośląski konsultant ds. transplantologii, podkreśla, że sam wiek nie jest ograniczeniem do pobrania narządu. Decyduje po pierwsze stan zdrowia, a po drugie stan samego organu. To dlatego przed operacją musieliśmy dokładnie przebadać panią Mirosławę, żeby mieć pewność, że transplantacja nie zagrozi jej życiu – wyjaśnia profesor. Na początku czerwca pani Mirosława przyjechała do Wrocławia na długotrwałe badania. Jeździłam od szpitala do szpitala. Przeegzaminowali mi niemal wszystko. Od małego palca u nogi po czubek głowy. Zbadali nawet rzeczy, o których nie miałam pojęcia, że istnieją – śmieje się Mirosława Dybowska. Wspomina, że najtrudniejsze były właśnie testy. I stres, że lekarze wynajdą coś, co przekreśli jej szansę na oddanie synowi nerki. Odetchnęła dopiero, gdy lekarze położyli ją na stół operacyjny. Nerkę od pani Mirosławy pobrał zespół, którym kierował profesor Patrzałek. Druga grupa lekarzy zajęła się wszczepieniem nerki panu Markowi. Samej operacji wcale się nie
bałam. Gdy usypiałam przed zabiegiem, pomyślałam sobie nawet, że ja już się nażyłam
– wspomina.

*Pierwszy sukces *Po wielu tygodniach przygotowań lekarze w dwóch zespołach stanęli do stołów operacyjnych. 18 września, po kilku godzinach, było wiadomo, że pierwszy sukces za nimi. Nerka zaczęła pracować. Tylko syn martwi się, że jeszcze nie jest wszystko idealnie – mówi pani Mirosława. Ale ja mu tłumaczę, że ta moja jedna sierota poszła do niego i musi dać sobie radę z całym jego organizmem. A u mnie przecież nie dość, że pracą dzieliła się z drugą nerką, to ja jeszcze dwa razy mniejsza jestem – śmieje się. W ostatni piątek panią Mirosławę wypisano z kliniki przy ulicy Poniatowskiego. Od razu pojechała zobaczyć się z synem, a zaraz po spotkaniu, razem z synową Agnieszką, wróciła do domu w Łodzi. Pan Marek leży jeszcze w klinice nefrologii przy ul. Traugutta. Lekarze podkreślają, że jego stan jest dobry, ale muszą go jeszcze poobserwować i sprawdzić, czy ma dobrze dobrane leki zapobiegające odrzuceniu przeszczepionej nerki. Profesor Patrzałek podkreśla, że takie rodzinne przeszczepy wciąż są w Polsce
rzadkością. Ocenia, że jest to zaledwie 3 proc. wszystkich transplantacji. Ale ta liczba będzie cały czas rosnąć. Wszystko przez to, że coraz mniej osób zgadza się na pobranie organów od ich bliskich. Pod tym względem sytuacja jest naprawdę dramatyczna – ocenia specjalista.

dpjwq3o

Marzenie o Katmandu

Czego pani Mirosława się teraz najbardziej boi? Tego, że nie będzie już mogła podróżować. A do tej pory zwiedziła porządny kawał świata. 13 lat temu pojechała nawet na Alaskę do kobiety, którą poznała w pociągu, i która zaprosiła ją do siebie. Gdy wsiadałam do samolotu, miałam w kieszeni tylko bilet i parę groszy. Nie znałam języka i nie miałam bladego pojęcia, czy ona wyjdzie po mnie na lotnisko. No, ale się udało. Razem przejechałyśmy całą Alaskę, Kanadę i kilka amerykańskich stanów, aż dotarłyśmy do Vegas – wspomina. Z uśmiechem zdradza, że przy wyjściu ze szpitala nawet nie zapytała lekarzy, kiedy znów będzie mogła wyruszyć na jakąś egzotyczną wyprawę. Już ja sama będę wiedzieć, kiedy mogę jechać – puszcza oko. Najbardziej marzy o wyprawie do Katmandu. Mówi, że gdyby ktoś jej podarował bilet na samolot, w godzinę byłaby spakowana i gotowa do drogi. No, może teraz to musiałabym się jeszcze trochę wykurować. Ale już trenuję – mówi z uśmiechem, opuszczając mury szpitala.

1500 - tyle osób czeka w Polsce na przeszczep nerki. W zeszłym roku nerki przeszczepiono 917 osobom. To aż o 14% mniej niż w 2005 roku, kiedy ten organ wszczepiono 1069 potrzebującym.

Nie bądź sknerą, podziel się nerą – taki tytuł miał jeden z plakatów na wystawie „Transplantacja – przekraczając granice życia”, którą na początku roku można było obejrzeć na wrocławskim Dworcu Głównym. Ekspozycja została przygotowana przez studentów Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej ze Szczecina i stowarzyszenie „Życie po przeszczepie”. Prace promują ideę dawstwa narządów. Wystawa od początku roku krążyła po Polsce. Zawsze była prezentowana w powszechnie dostępnych miejscach. – Zamysł był taki, żeby zmusić kogoś, kto żyje w ciągłym biegu, do zastanowienia się nad oddawaniem narządów. Polska transplantologia przeżywa obecnie zapaść, którą chcemy wspólnymi siłami pokonać – mówi Krzysztof Pijarowski, pomysłodawca i organizator wystawy, który sam przed laty przeżył przeszczep wątroby. Do akcji, która ma skłonić polskie społeczeństwo do składania deklaracji o możliwości pobrania narządów do przeszczepu, włączył się także Episkopat. W ostatnią niedzielę we wszystkich kościołach został odczytany list biskupów,
zachęcający rodziny do zgody na oddawanie organów po śmierci ich bliskich.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska Anna Czujko

dpjwq3o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dpjwq3o
Więcej tematów