Siedem nielegalnych kłopotów
Bieszczadzcy leśnicy nie chcą usunąć krzyży postawionych bez zezwolenia. Żądają ustalenia sprawców i obarczenia ich tym przykrym obowiązkiem.
22.01.2009 | aktual.: 22.01.2009 08:16
Krzyży jest siedem. Stanęły na polanie na zboczu Chryszczatej w Bieszczadach, opodal pomnika z tryzubem i napisem informującym, że w 1947 roku Wojsko Polskie zlikwidowało tam polowy szpital Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Krzyże i pomnik postawił ktoś bez żadnych zezwoleń dwa lata temu. Kto? Dotąd nie ustalono, więc na początku tego roku Stanisław Tabisz, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Sanoku, uznał, że „nielegalne symbole” powinien usunąć zarządca terenu, czyli nadleśnictwo w Komańczy. – To nie są jakieś tam symbole, więc jak je usunąć? – zżyma się Piotr Łański, zastępca nadleśniczego.
– Z honorami czy bez? W obecności księdza czy popa? Za dnia czy pod osłoną nocy, żeby nas żaden sąsiad z ukraińskimi korzeniami przypadkiem nie dopadł?
Pójdą do premiera
Zdaniem księdza Remigiusza Sobańskiego, profesora prawa i doktora teologii, leśnicy mogą odmówić wykonania decyzji urzędników. – Pozwala im na to prawo do tak zwanego sprzeciwu sumienia – wyjaśnia prawnik, teolog, który uważa, że to państwo powinno zaproponować, jak godnie przenieść krzyże w inne miejsce. Leśnicy z Bieszczad zapewniają, że zrobią wszystko, by decyzji nadzoru budowlanego nie wykonać. – To siedem krzyży, siedem kłopotów. Będziemy się odwoływać i odwoływać – zapewnia Piotr Łański. – Jeśli będzie trzeba, to nawet do premiera.
Łański ma nadzieję, że odwołania zajmą leśnikom przynajmniej trzy lata i że przez ten czas policji uda się ująć sprawców zamieszania. Zwraca uwagę na to, że zdjęcia z odsłonięcia obelisku w sąsiedztwie świeżo postawionych krzyży, z widocznymi twarzami stojących obok osób, można było znaleźć na stronie www.petlura.com.pl.
Koń poszukiwany
– To nieprawda, że nic nie robimy. Cały czas szukamy winnych ludzi, a nawet zwierząt. Bo wnieść tyle żelastwa i kamieni na taką górę mógł tylko koń! – mówi podkomisarz Jerzy Górecki, rzecznik policji w Sanoku.
O umieszczeniu w sieci fotografii z odsłonięcia obelisku i ustawiania krzyży podkomisarz dowiedział się jednak dopiero od nas w ubiegły piątek. Dwa dni później portal wycofał zdjęcia. Policja twierdzi, że zdążyła je zachować.
Anna Szulc