Shrekomania ogarnęła Polskę!
U nas w szkole każdy chce mieć coś ze Shrekiem. Straszna moda się zrobiła. Asia ma piórnik, chwali się nim każdemu. Mówię ci, normalnie szaleństwo – opowiada tacie w kolejce po bilety do kina kilkuletnia blondyneczka. Z zachwytem bierze z kasy prezent – dołączoną do biletu zieloną, kartonową maseczkę ogra.
02.07.2004 11:40
Shrekomani ruszyli do kin. Tłumy zakochanych w zielonym, bezceremonialnym ogrze z bagnistych okolic i jego przyjacielu Ośle już szturmują kina. „Shrek” powraca w drugiej odsłonie i ma szansę stać się kinowym przebojem lata. Premiera „dwójki” dzisiaj, ale już od zeszłego czwartku fani filmu mogli dostać się na przedpremierowe pokazy.
Pod pretekstem
Na ten film z radością wybiorą się i dzieci, i dorośli. Ci drudzy już zdążyli docenić błyskotliwy, inteligentny wymiar tej animacji trzy lata temu, kiedy na ekrany kin wszedł pierwszy „Shrek”. Powiedzonka wyjęte z ust bohaterów zawojowały powszechny język. Należało „zainwestować w tik-taki”, od czasu do czasu z rozpaczą zawołać „tylko nie moje lukrowane guziczki!”, mówić „serio-serio”, przestrzegać „nie patrz w dół” i skomentować, że „Żwirek kręci z Muchomorkiem”. Dzieci więc nie będą musiały długo prosić o wspólną wyprawę do kina. Pretekst zrobienia przyjemności dzieciom przyda się wszystkim. Ale z pewnością, tak jak poprzednio, na porządku dziennym będą seanse kinowe na godzinę 22, z wyłącznie dorosłą, rzecz jasna, widownią, roznoszącą salę śmiechem. I najuczciwiej trzeba stwierdzić, że nikt nie wyjdzie z kina zawiedziony.
Problemy z teściami
„Shrek” opisujący przygodę zielonego stwora bagiennego, nie cieszącego się – oczywiście zgodnie ze scenariuszem – zbyt wielką ludzką sympatią (normalny odruch filmowego społeczeństwa to rzucanie w ogry widłami), kończy się uwolnieniem Fiony, eksplozją miłości, perspektywą ślubu oraz wielkim morałem, że każdy musi być sobą, a piękno jest rzeczą względną. W tym samym miejscu spotykamy bohaterów ponownie. Jednak czekają ich jeszcze większe perypetie. Muszą wybrać się z wizytą do teściów, czyli królewskich rodziców Fiony. Kłopot w tym, że oni nie mają pojęcia, jak naprawdę wygląda ich szczęśliwa córka i dający jej prawdziwe szczęście małżonek. W królewskich kryteriach dobrego smaku nigdy nie pomieści się przecież, że można być w siódmym niebie puszczając wspólnie na przemian najbardziej śmierdzące na świecie bąki i tarzać się po uszy w błocie i w miłości. Co z tego wyniknie? Kto jeszcze dołączy do grona fantastycznych bohaterów? Komu zagrażać będzie niebezpieczeństwo, a kto okaże się podły i wredny? Co wynika z
porad wróżki z telelinii? Kto, wbrew wszelkim oczekiwaniom, nosi stringi? To warto zobaczyć osobiście, szykując się, bez względu na wiek, na prawdziwe wzruszenie i szczery śmiech.
Jak cieć przy hałdzie żwiru
Imponującą pracę, nie po raz pierwszy, wykonał tłumacz Bartosz Wierzbięta, 29-letni tłumacz, absolwent wydziału neofilologii angielskiej i romańskiej Instytutu Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego, przełożył „Shreka 2” równie genialnie, jak wcześniej inne wielkie kinowe przeboje – „Uciekające kurczaki”, „Pinokia”, „Potwory i spółka”. Jego zasługa to także doskonałe polskie wersje „Asteriksa i Obeliksa: Misja Kleopatra”, „Mojego brata niedźwiedzia”, „Lillo i Stich”. Bartosz Wierzbięta tłumaczył też filmy dokumentalne. Nie po raz pierwszy potrafił zadbać o to, by dowcipne kwestie bohaterów miały polskie „umocowania”, by były zrozumiałe pod naszą szerokością geograficzną. Mamy więc za słoną zupę, „paszczowy odgłos” konia zaczerpnięty z „Rejsu”. Rycerz gna po królewnę „niepomny przepisów BHP”, a bezczynność i otępienie określa się „tkwienie jak cieć przy hałdzie żwiru”.
Śpiewają mistrzowie
Muzyczna warstwa filmu to też prawdziwa perła. Nie dość, że w spektakularnym finale, podobnie jak w pierwszym „Shreku”, zobaczymy prawdziwe, mistrzowskie karaoke wszystkich większych i drobniejszych bohaterów filmu, to jeszcze usłyszymy, rzecz jasna, mnóstwo rwących serce i nogi przebojów. Do tego dodać też trzeba, że zabrzmią również filmowe melodie, wskazujące na powiązania z kinowymi przebojami ostatnich czasów. Ale najprawdziwsza okrasą akcji na ekranie są piosenki wykonywane przez Nicka Cave’a, Toma Waitsa oraz Davida Bowie. Twórca obsypanego Oscarami filmu "American Beauty", Sam Mendes, pracuje obecnie nad produkcją "Shrek: The Musical" i zapowiada, że w sztuce prawdopodobnie będzie można usłyszeć wokalny debiut jego pięknej żony Kate Winslet. Musical ma poruszać filmowe wątki zarówno z pierwszej, jak i z drugiej części.
Ogr wychodzi z twarzą
W kinie, na pokazie przepremierowym, pół sali to osły, druga połowa – ogry z trąbkowatymi uszami. Maski filmowych bohaterów robią furorę w holu multipleksu. Każdy chce taką mieć, nawet jeśli przyszedł na inny filmowy seans. – Mamo, my pójdziemy jeszcze raz z tatą – przekrzykują się dwie podekscytowane bliźniaczki z pąsowymi wypiekami na twarzach. – Pewnie – bez wahania odpowiada mama. – Ja też chcę jeszcze raz zobaczyć.
Barbara Chabior