Sfałszowane krowy
Wpadliśmy na trop afery bydlęcej. Na
polecenie centrali pracownicy ARiMR zniszczyli część dokumentów
dotyczących bydła gromadzonych w komputerowej bazie danych.
Wszystko po to, by umożliwić prywatnej firmie eksport bydła za
granicę - pisze "Gazeta Wyborcza".
Było tak. 12 sierpnia wszystkie powiatowe biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dostały pismo z departamentu identyfikacji i rejestracji zwierząt. Centrala zażądała, by w ciągu tygodnia biura wystawiły paszporty dla 2431 sztuk bydła, które chciała wyeksportować firma A plus 1 Andrzej Krzeski z Warszawy. Popyt na nasze bydło na Zachodzie po 1 maja, czyli wejściu do UE, mocno podbił ceny i dziś stado 2,5 tys. sztuk warte jest ok. 5,5 mln zł - podaje dziennik.
Jednak po 1 maja żadna sztuka bydła, jeśli nie ma paszportu, nie może opuścić kraju ani trafić do rzeźni. Chodzi o bezpieczeństwo żywności. W paszporcie i komputerowej bazie danych, którą zarządza ARiMR, zapisuje się wszelkie dane o zwierzęciu - adresy i nazwiska wszystkich jego właścicieli. Jeśli np. przy badaniu mięsa w rzeźni okaże się, że krowa była chora na BSE, pozwoli to szybko ustalić, skąd pochodziła, i wytropić losy innych sztuk z tego stada - informuje "Gazeta Wyborcza".
Według dziennika, centrala poleciła "korektę": W przypadku wystąpienia w historii zwierzęcia pomiędzy pierwszym a ostatnim posiadaczem zgłoszeń od innych posiadaczy, że dane zwierzę przebywało w ich gospodarstwie, pracownicy biur powiatowych muszą dokonać poprzez korektę wycofania tych zgłoszeń.
Polecenie to oznacza, że historia zwierzęcia ma być sfałszowana. Jeśli któreś z tak "skorygowanych" zwierząt zachoruje, nikt nie zdoła sprawdzić, z jakimi innymi zwierzętami się stykało itd. Tym samym system bezpieczeństwa stworzony poprzez zapisywanie danych w bazie przestaje być wiarygodny. Może to załamać eksport naszego bydła do Unii - podkreśla "Gazeta Wyborcza". (PAP)