Sexus footballisticus czyli niebezpieczne związki
Piłka nożna jest równie silnie powiązana z dużymi pieniędzmi, jak z seksem. W piłkarskim światku jest to raczej temat tabu, ale i tak niemało pikantnych sekretów wychodzi na jaw.
Francuski dziennikarz Jérôme Jessel, autor plotkarskiej książki „Sexus footballisticus”, nie dziwi się, że wielcy piłkarze czasem łatwiej zdobywają nowe miłości niż bramki. „Zawodowi piłkarze to supersamce w pełni formy fizycznej, w wieku od 20 do 30 lat, którzy codziennie trenują, mają pieniądze i przeważnie są przystojni. Przejawiają wszystkie cechy typowego uwodziciela, a często nawet nie potrzebują uwodzić, bo to kobiety same zaczepiają ich po zakończeniu treningu”. Są przecież gwiazdorami, a więc „obiektami fantazji”. Piłkarze traktują swoje ciało przede wszystkim jako narzędzie pracy i chcą popisywać się sprawnością na każdym polu – podkreśla Jérôme Jessel. „Jest idiotyzmem sądzić, że doping nie występuje w futbolu” – przekonujeJean-Pierre de Mondenard, specjalista w dziedzinie medycyny sportowej. I wyjaśnia, że sterydy anaboliczne, które stosują futboliści, rozwijają hiperseksualizm. „Gdy uprawia się sport, w sposób naturalny wytwarza się więcej testosteronu. W połączeniu ze sterydami tworzy to
wybuchową mieszankę” – czytamy w „Sexus footballisticus”.
Czy romanse piłkarskich gwiazdorów występujących w wielkich europejskich klubach są warte poświęcenia im całej książki („Sexus Footballisticus”)?
Jérôme Jessel: We wrześniu 2003 roku pojechałem jako reporter do Madrytu, przy okazji 27 urodzin Ronalda. Przyjęcie wydane przez brazylijskiego napastnika w jego tysiącmetrowej willi pozostanie w mojej pamięci jako jeden z najbardziej rażących przejawów dekadencji ogarniającej królów futbolu. Byli tam wszyscy jego partnerzy z drużyny Realu, w tym słynni Galaktyczni – Zinedine Zidane, Raul, Roberto Carlos, David Beckham, Luis Figo… Właściwą atmosferę zapewniał najlepszy didżej z Ibizy oraz cały areopag ładnych dziewczyn, gwiazd hiszpańskiej telewizji, cenionych modelek i pięknych nieznajomych pań o nienagannej urodzie i raczej towarzyskim usposobieniu. Ogółem było czterystu wyselekcjonowanych gości, na jednego mężczyznę przypadało średnio dziesięć kobiet. Ogromne szaleństwo dorównujące rzymskim biesiadom. Wkroczyłem tam w zupełnie inny wymiar. Już wcześniej opisałem biznesowy aspekt futbolu, a seks wydał mi się równie trafnym polem interpretacji.
Rozm. Gérard Muteau
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".