Seremet chce odwołać prokurator Habało z Rzeszowa
Prokurator generalny Andrzej Seremet chce odwołania Anny Habało z funkcji szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie. Zwrócił się już w tej sprawie o opinię do Krajowej Rady Prokuratury, która rozpatrzy wniosek.
- Zdaniem prokuratora generalnego, prokurator Habało należy odwołać z funkcji w związku z nieprawidłowym wypełnianiem przez nią obowiązków szefa prokuratury - powiedział rzecznik Seremeta Mateusz Martyniuk..
- Jeśli tylko pismo prokuratora generalnego wpłynie do Rady, w poniedziałek mamy posiedzenie i je rozpatrzymy" - poinformował przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury Edward Zalewski. Prawo przewiduje, że odwołanie prokuratora z funkcji jest możliwe jedynie za zgodą KRP.
W zeszłym tygodniu prokuratorski sąd dyscyplinarny wszczął postępowanie dyscyplinarne w sprawie prok. Habało, która od zeszłego roku jest zawieszona w czynnościach prokuratora apelacyjnego w Rzeszowie. Funkcję tę pełniła ona od 2007 r., gdy otrzymała nominację z rąk ówczesnego ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Znający sprawę prokurator z PG potwierdził, że wniosek o odwołanie Habało z kierowniczej funkcji w prokuraturze ma związek z prowadzonym w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie śledztwem dotyczącym korupcji i powoływania się na wpływy w instytucjach przez biznesmenów z Podkarpacia.
Rzecznika PA Zbigniew Jaskólski powiedział, że zarzuty postawiono pięciu osobom. Dotyczą one tzw. płatnej protekcji (czyli powoływania się na wpływy w instytucjach publicznych i obietnicy załatwienia w niej sprawy w zamian za korzyść osobistą lub majątkową) i podżegania osoby publicznej do przyjęcia łapówki. Jak dodał, badane są "zdarzenia o charakterze korupcyjnym związanym z działalnością przedstawicieli spółki Maante z siedzibą w Leżajsku". Korzyścią majątkową miały być m.in. pieniądze i kilogramowa sztabka złota wartości blisko 130 tys. zł.
W wyniku działań CBA, latem zeszłego roku na Podkarpaciu zatrzymano i przedstawiono zarzuty korupcji oraz powoływania się na wpływy przedsiębiorcom z paliwowej spółki Maante. Jak podawała prokuratura, przyznali się oni do zarzuconych im czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia o procederze, wskazując też m.in. na utrzymywanie relacji o takim charakterze z prokuratorem apelacyjnym w Rzeszowie i jednym z byłych prokuratorów tej jednostki.
W połowie sierpnia prokuratura postawiła funkcjonariuszowi publicznemu zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w zamian za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa, za co grozi kara od roku do 10 lat więzienia. Podejrzany ma zakaz opuszczania kraju, został zawieszony w wykonywaniu funkcji, miał też wpłacić poręczenie majątkowe. Jak podawały media, podejrzanym jest dyrektor regionalny Lasów Państwowych w Krośnie Edward B. Jeden z biznesmenów miał go nakłaniać "do przyjęcia korzyści majątkowej w zamian za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa", za co sam miał przyjąć 20 tys. zł.
Wobec jednego z podejrzanych prokurator zastosował poręczenie majątkowe, wobec drugiego wystąpiono o areszt, który zastosował sąd, ale z zastrzeżeniem, że można go zamienić, jeśli podejrzany wpłaci poręczenie majątkowe. Mężczyzna wyszedł na wolność po wpłaceniu 500 tys. zł.
To właśnie w ramach weryfikowania wyjaśnień podejrzanych prokuratura i CBA podjęły działania polegające m.in. na żądaniu wydania określonych przedmiotów oraz przeszukaniu pomieszczeń należących m.in. do osób publicznych - w tym pomieszczeń posła Jana Burego (PSL), wiceministra infrastruktury i posła PO Zbigniewa Rynasiewicza, prokurator Habało, dwóch byłych rzeszowskich prokuratorów, a także b. szefa rzeszowskiej delegatury UOP i u ks. płk. Roberta Mokrzyckieg z kurii biskupa polowego (ksiądz został zawieszony w czynnościach przez biskupa Józefa Guzdka, a po wyjaśnieniu sprawy wrócił do sprawowania posługi kapłańskiej).