Serbom nie spieszy się do urn wyborczych
Druga tura wyborów prezydenckich w Serbii nie cieszy się zbyt wielkim zainteresowaniem wyborców. Według nieoficjalnych sondaży w pierwszych godzinach głosowało mniej osób niż przed dwoma tygodniami podczas pierwszej tury.
Aby pierwsze wybory w Serbii od czasu obalenia dwa lata temu Slobodana Miloszewicia były ważne, frekwencja musi przekroczyć 50%. Wielu Serbów wciąż jest niezdecydowanych i zastanawia się czy pójść zagłosować. Wyborcy są zdegustowani bezpardonową serbską wojną na górze i brakiem wymiernych korzyści z prowadzonych reform. Nie bez znaczenia jest również bojkot do którego wezwał skrajny nacjonalista Vojislav Szeszejl oraz siły wywodzące się z dawnego reżimu.
Przed południem w centrum Belgradu głosowali obaj kandydaci. Vojislav Kosztunica wyraził nadzieję, że dzisiejsze wybory pokażą, iż wolą narodu jest kontynuowanie zmian w kraju. Skrytykował też fakt, że wybory odbywają się według starej ordynacji wyborczej.
Z kolei Miroljub Labus powiedział, że poszedł głosować wcześnie rano, by dać impuls wyborcom do wzięcia udziału w wyborach.
Lokale wyborcze zostaną zamknięte o godzinie 20, a pierwsze rezultaty będą znane późnym wieczorem.(ck)