Sepsa zabiła dziecko w Świnoujściu
Trzytygodniowy chłopczyk zmarł w szpitalu
miejskim w Świnoujściu z powodu tzw. sepsy, czyli zakażenia
bakteryjnego. To już trzeci w ciągu ostatniego półrocza zgon
dziecka w tym mieście, a szósty w regionie, spowodowany tego
rodzaju zakażeniem bakteryjnym.
23.10.2003 | aktual.: 23.10.2003 13:49
Zwołany sztab kryzysowy
Na nadchodzący wtorek wyznaczono u wojewody posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem m.in. konsultantów z dziedziny epidemiologii, bakteriologii i mikrobiologii. Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu "z urzędu" wszczęła dochodzenie w tej sprawie, po zawiadomieniu jej przez szpital.
Chłopiec trafił do szpitala w Świnoujściu we wtorek rano, a już wieczorem tego samego dnia nastąpił zgon dziecka. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci noworodka było zakażenie bakteryjne, czyli posocznica, potocznie zwana sepsą.
Wcześniej z tego powodu zmarła dwójka dzieci pochodzących ze Świnoujścia: 3-letnia dziewczynka i 16-letni chłopiec. Oba zgony nastąpiły w odstępie pięciu tygodni w dwóch różnych szpitalach - pierwszy na początku kwietnia w Świnoujściu, a drugi w Szczecinie pod koniec maja.
Spojrzeć na sprawę całościowo
"Tym razem trzeba spojrzeć na tę sprawę całościowo. Po pierwsze musimy ustalić źródło zakażenia. Po drugie musimy też ustalić to, jak się rozkłada ilość zachorowań na naszym terenie w porównaniu do reszty kraju, czy jest to może jakiś wyjątkowy teren pod tym względem" - wyjaśniła szefowa świnoujskiej prokuratury Wioleta Rybicka. Według niej pobrano już próbki do dalszych badań i przesłano je w tym celu do Narodowego Instytutu Zdrowia.
Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie Renata Opiela powiedziała, że wyniki badań mają być znane w przyszłym tygodniu. Dodała, że próbki w kierunku nosicielstwa bakterii pobrano także od ośmiu osób, które miały bezpośredni kontakt ze zmarłym noworodkiem. Opiela podkreśliła, że do zakażenia nimi dochodzi tylko w przypadku bliskiego kontaktu, np. podczas pocałunku lub gdy np. dziecko pije z cudzego kubka bądź weźmie do buzi smoczek, wcześniej oblizany przez osobę dorosłą.
Opiela zaznaczyła, że ilościowo, w porównaniu z danymi z ubiegłych lat, liczba zakażeń posocznicą w regionie nie wzrosła, ale przebieg choroby zrobił się znacznie bardziej burzliwy.
Apel do lekarzy
"Będziemy apelować do lekarzy o zgłaszanie wszystkich przypadków zakażenia tą bakterią, będziemy też informować społeczeństwo o tym, jakie mogą być źródła zakażenia" - powiedziała Opela. Obowiązek informowania o przypadkach zakażeń lekarze mają dopiero od czerwca tego roku.
W czerwcu epidemiolodzy uspokajali tłumacząc, że zgony 3-letniej dziewczynki i 16-letniego chłopca to była zbieżność dwóch tragicznych przypadków, a zagrożenia epidemią nie było, bowiem dzieci mieszkały w różnych dzielnicach Świnoujścia i nie miały ze sobą kontaktu. Tamtejsza prokuratura rejonowa, która wszczęła dochodzenie, pod koniec czerwca umorzyła je uznając, iż nie było działania osób trzecich, a lekarze nie popełnili błędu w sztuce.
Objawy zakażenia
Pierwszymi objawami zakażenia bakteryjnego są podwyższona temperatura, przyspieszone bicie serca i szybki oddech, podwyższone ciśnienie krwi, wreszcie zmiany w zachowaniu, takie jak niepokój lub ospałość. Często pierwsze objawy przypominają grypę lub zwykłe przeziębienie. Potem może wystąpić niewydolność narządów. Jeżeli chory szybko trafi na intensywną terapię, ma szansę na wyleczenie.
Przewodniczący Polskiej Grupy Roboczej ds. Sepsy prof. Andrzej Kuebler z Wrocławia mówił na początku czerwca, że zarazki, które wywołują sepsę, nie są groźne dla zdrowego człowieka, ale gdy organizm jest osłabiony, mogą powodować chorobę. Szacuje się, w Polsce na ciężką sepsę choruje rocznie około 50 tys. ludzi, z czego ok. 40% umiera.