Sepsa wywołała panikę w zachodniopomorskim
W zachodniopomorskich aptekach zabrakło szczepionek przeciw posocznicy meningokokowej. Pacjenci wykupili ją po tym, gdy w ostatnich tygodniach w regionie doszło do kilku zachorowań na ten typ choroby, uważany za jeden z najcięższych. Lekarze i epidemiolodzy zapewniają, że nie ma powodów do paniki.
Jak poinformowała wiceprezes Zachodniopomorskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej Hanna Borowiak, szczepionkę można dostać obecnie jedynie w nielicznych aptekach. "Mamy sygnały, że pacjenci jeżdżą do Niemiec i tam zaopatrują się w szczepionki" - dodała. Poinformowała, że w czwartek do Szczecina powinna dotrzeć zamówiona przez Izbę partia leku, ale niestety, będzie to niewielka ilość.
Przedstawiciel firmy farmaceutycznej importującej szczepionki Grzegorz Wojciechowski powiedział, że za cztery tygodnie na regionalny rynek trafi duża partia.
Lekarze rodzinni z kilku szczecińskich przychodni potwierdzili, że rzeczywiście wzrosło zainteresowanie szczepieniami przeciw posocznicy. Najczęściej dzwonią rodzice dzieci zainteresowani ich zaszczepieniem.
Nigdzie na świecie, także i w Polsce, szczepień przeciw posocznicy nie stosuje się obligatoryjnie - powiedziała rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie Renata Opiela. Rodzice, którzy chcą zaszczepić swoje dziecko, powinni zgłosić się najpierw do lekarza rodzinnego, który po badaniu wypisze receptę i skieruje do punktu szczepień. Szczepionka jest płatna i kosztuje około 70 zł. Według informacji importera, następna partia będzie jednak droższa i lek może kosztować nawet 130 zł.
Posocznica, potocznie zwana sepsą, to zakażenie całego organizmu, jakiemu towarzyszą zaburzenia pracy narządów i krzepnięcia krwi. Sepsę mogą wywołać bakterie, jednokomórkowe grzyby lub wirusy. Jednak najczęściej występują odporne na wiele leków bakterie. Wobec powszechnego użycia antybiotyków i rozwijającej się odporności na nie coraz groźniejsze są również gronkowce. Wystąpieniu sepsy sprzyja słaby układ immunologiczny - szczególnie narażeni są ludzie chorujący na inne choroby, z zaawansowanymi nowotworami, noworodki, osoby starsze. Punktem wyjścia może być pozornie niewinny stan zapalny kończyny czy nawet zęba.
Leczenie sepsy powinno być prowadzone na oddziale intensywnej terapii. Polega m.in. na chirurgicznej eliminacji ognisk zapalnych, podawaniu antybiotyków, a niekiedy na dializowaniu pacjenta.
Sepsa była właściwą przyczyną śmierci m.in. Franklina Delano Roosevelta, Jima Hensona czy Freddiego Mercury. Czeski prezydent Vaclav Havel i prezydent Słowacji Rudolf Schuster ledwie uniknęli śmierci z powodu sepsy.
Termin "sepsis" oznacza w języku greckim gnicie. Znalazł on zastosowanie do określenia choroby opisywanej od czasów Hipokratesa jako "gorączka wywołana przez gnijące substancje", a przez Awicennę jako "psucie się" lub "gnicie" krwi. Taki rodzaj schorzenia określany był w języku polskim terminem "posocznica". Nazwa pochodzi od wyrazu "posoka", oznaczającego w pierwotnym znaczeniu krew rannego lub zabitego zwierzęcia.
Od dziesięcioleci lekarze próbują opanować związane z sepsą zaburzenia, zwłaszcza spowodowane niekontrolowanym krzepnięciem krwi w małych naczyniach. Być może od dawna oczekiwanym lekiem okaże się aktywowane białko C, które ma działanie przeciwzakrzepowe, przeciwzapalne i fibrynolityczne (rozpuszcza zakrzepy). To, że pomaga w przypadku sepsy, wiadomo od niedawna.
Leczenie sepsy to także poważny problem ekonomiczny. W Europie Zachodniej koszty leczenia jednej osoby sięgają 20-30 tysięcy euro. W Polsce - mniej więcej połowę taniej. Koszty te wynoszą około 2-3 tys. złotych dziennie na jednego pacjenta z ciężką sepsą. Jednak w szczególnie ciężkich przypadkach koszt samych leków wynosi kilkaset tysięcy - podano na stronach internetowych Polskiej Grupy Roboczej ds. Sepsy.
Według danych amerykańskiego Ośrodka Kontroli Chorób sepsa stanowi jedną z głównych przyczyn umieralności i chorobowości w oddziałach intensywnej terapii na całym świecie. Jest na jedenastym miejscu wśród przyczyn zgonów w ogóle. Np. w USA rocznie wykrywa się ok. 750 tys. przypadków ciężkiej sepsy. Umiera na nią około 200 tys. ludzi. W ciągu ostatnich 20 lat w USA liczba pacjentów leczonych z powodu sepsy podwoiła się.
W Unii Europejskiej z powodu ciężkiej sepsy umiera rocznie 146 tys. chorych.
Zdaniem specjalistów liczba przypadków ciężkiej sepsy zwiększa się corocznie z powodu starzenia się społeczeństwa, narastającej oporności na antybiotyki, inwazyjnych metod leczenia.
Według danych polskiego rejestru ciężkiej sepsy od kwietnia ub.r. zachorowało na nią ponad 800 osób, z czego ponad połowa zmarła.
Od ub.r. polscy specjaliści z zakresu anestezjologii i intensywnej terapii biorą udział w międzynarodowym programie walki z sepsą. Działa Polska Grupa Robocza ds. Sepsy, która tworzy pierwszy w Polsce pełny rejestr ciężkiej sepsy i opracowuje Narodowy Program Leczenia Sepsy.