Sęp wylądował w Zakopanem
Na jednym z drzew przy ul. Za Strugiem zakopiańczycy zauważyli ogromne ptaszysko. Okazało się, iż nie jest to przedstawiciel żadnego spotykanego w naszym kraju gatunku.
02.06.2006 02:01
Ptak wyglądał na kondora, ale ostatecznie okazał się sępem płowym. W Europie można go spotkać jedynie w Alpach i na Bałkanach. Być może deszczowa pogoda i niż spowodowały, że ptak zmuszony był do lądowania pod Tatrami i przeczekania tu fatalnej aury. Olbrzym najpierw przysiadł na płocie, a potem przesiadł się na rosnący nieopodal wysoki świerk.
Z powodu choroby leżałam w domu - opowiada pani Ania. Nagle usłyszałam okropne krakanie wron. Przestraszyłam się, że ptaki atakują moje małe pieski, które były w ogrodzie. Wtedy przyszedł listonosz i zapytał, czy widziałam ogromnego kondora. Pani Ania najpierw nie uwierzyła, ale potem wyjrzała i zobaczyła ptaka. Niecodzienny gość przyciągnął pod drzewo tłumek okolicznych mieszkańców. Nic sobie nie robił z licznej gawiedzi i skulony odpoczywał.
Zawiadomiono pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego. Nie mieli wątpliwości - to sęp płowy. Łatwo było go rozpoznać - mówi Tomasz Zwijacz, Kozica z TPN. _ Kondor jest jeszcze większy i czarny, a ten jest płowy. Takie ptaki u nas nie występują. Z tego, co wiem, można je spotkać w Chorwacji i w Alpach. Na Podhalu ponad sto lat temu znaleziono sępa. Dziś stoi wypchany w naszym muzeum_ - tłumaczy.
W ciągu kilku godzin wieść o egzotycznym przybyszu rozniosła się po całym Zakopanem. W stronę ulicy Za Strugiem gnali ludzie z aparatami fotograficznymi, lornetkami i całe wycieczki szkolne. A ptak spokojnie odpoczywał na drzewie. _ Kilka godzin go obserwowałam- przyznaje pani Ania. _W pewnym momencie zaczął ruszać skrzydłami i ustawiać je do słońca. Wrażenie niesamowite. Jak rozpostarł skrzydła, mówiąc szczerze przestraszyłam się. Był ogromny. Rozpiętość skrzydeł sępa płowego sięga 260 cm. To więcej niż u spotykanego w Tatrach orła bielika.
Skrzydła mu przemokły i zrobił się po prostu za ciężki - snuje domysły Zwijacz, Kozica z TPN. Postanowił odpocząć. Poczeka na zmianę pogody, zaświeci słońce, wysuszy się i ruszy dalej w podróż.Sęp spodobał się nie tylko przyrodnikom, ale góralom i turystom._ Szkoda że nie zatrzymał się sto metrów dalej- wzdycha pan Andrzej. _Byłby wtedy u mnie w ogrodzie. Ale i tak się cieszę, nigdy nie widziałem i pewno nie zobaczę już wolno żyjącego sępa. Niesamowite!
W końcu ptaka spłoszyli fotoreporterzy, którzy chcieli sfotografować go z wysięgnika strażackiej drabiny. Nie wiadomo na razie, czy ptak odleciał z Podhala, czy przeniósł się tylko na bardziej kameralne drzewo.