Senacka komisja kultury odrzuciła sprawozdanie KRRiT
Senacka komisja kultury odrzuciła sprawozdanie roczne Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Wiceprzewodnicząca komisji, Barbara Borys-Damięcka podkreśliła, że senatorowie nie mogli zaakceptować sprawozdania, ponieważ nie odpowiedziało ono na żadne z pytań, które komisja próbowała wyjaśnić.
26.06.2008 | aktual.: 26.06.2008 19:17
Za odrzuceniem sprawozdania (o co wnioskowała PO) opowiedziało się 50 senatorów, 31 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Zdaniem PO, sprawozdanie KRRiT nie zasługuje na akceptację, a sama KRRiT jest "głęboko upolityczniona". Dokumentu bronił PiS, stwierdzając, że nie było merytorycznych powodów do jego odrzucenia. Senatorowie PiS zgłosili w tej sprawie wniosek mniejszości.
_ Nie można dać skwitowania organowi, który jest bezsilny wobec prezesów mediów publicznych_ - mówiła m.in. podczas senackiej debaty wiceprzewodnicząca komisji kultury Barbara Borys-Damięcka (PO). Zarzuciła przy tym KRRiT brak reakcji na ograniczenie czasu antenowego ośrodkom regionalnym na korzyść TVP Info.
Borys-Damięcka zarzucała też, że KRRiT nie reaguje na wypieranie w TVP programów misyjnych przez komercję. Krajowa Rada nie ma autorytetu zarówno u rozgłośni jak i telewizji publicznych, ponieważ ludzie kierujący tymi antenami naprawdę robią co chcą i kierują tymi antenami jak chcą - powiedziała senator PO.
Z kolei Wojciech Skurkiewicz (PiS) ocenił, że sprawozdanie jest przygotowane rzetelnie i wyczerpująco, a dyskusja nad odrzuceniem sprawozdania KRRiT jest pozbawiona podstaw merytorycznych.
Skurkiewicz zarzucił też PO, że manipulowała posiedzeniem komisji kultury. Chodzi o to, że komisja dwukrotnie zajmowała się sprawozdaniem ponieważ za pierwszym razem przy nieobecności na posiedzeniu wszystkich senatorów PO głosy komisji rozłożyły się po równo: cztery za, cztery przeciw sprawozdaniu.
Marszałek Senatu zdecydował jednak, że regulamin izby nie pozwala, by nie było jednoznacznej opinii komisji na temat sprawozdania KRRiT i wniósł o ponowne rozpatrzenie dokumentu. W ponownym głosowaniu komisja opowiedziała się za odrzuceniem sprawozdania.
Przewodniczący KRRiT Wojciech Kołodziejski odpierając zarzuty PO m.in. w sprawie niedostatecznego udziału programów misyjnych w ramówkach mediów publicznych powiedział m.in., że "KRRiT nie jest Radiokomitetem".
Intencją ustawodawcy nie było tworzenie czapy nad mediami. Krajowa Rada nie ma dyktować i układać programu, nie ma mieć wpływu na obsadę stanowisk dyrektorów w ośrodkach regionalnych. W związku z tym ta rola skończyła się na początku lat 90. wraz z likwidacją Radiokomitetu - powiedział Kołodziejski.
Dokument oczekuje teraz na stanowisko Sejmu - pod koniec maja sejmowa komisja kultury odrzuciła sprawozdanie.
Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, KRRiT składa sprawozdanie Sejmowi, Senatowi i prezydentowi, a także premierowi. Jeśli obie izby parlamentu odrzucą sprawozdanie Rady kadencja jej członków wygasa w ciągu 14 dni; wygaśnięcie nie następuje jednak, jeśli nie zostanie zatwierdzone przez prezydenta. Do tej pory tak się nie zdarzyło.
Na około 350 stronach sprawozdania wraz z informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2007 r. KRRiT przedstawia m.in. podział zeszłorocznych wpływów abonamentowych. W sumie w 2007 r. z tytułu abonamentu do kasy KRRiT wpłynęło ponad 887 mln zł plus blisko 10 mln zł z opłat pozaabonamentowych (m.in. karne odsetki, kary za używanie niezarejestrowanych odbiorników).
W dostępnym na stronach internetowych KRRiT sprawozdaniu przedstawiono też m.in. strukturę programową nadawców publicznych i koncesjonowanych wraz z ich porównaniem, udziały w rynku, wyniki kontroli nadawców czy charakterystykę rynku reklamowego w 2007 r.
Przedstawiając sprawozdanie senackiej komisji kultury przewodniczący KRRiT podkreślał, że wśród najważniejszych zadań, jakie stoją przed polską radiofonią i telewizją jest implementacja tzw. dyrektywy audiowizualnej, która weszła w życie w grudniu 2007 r., a także przejście na nadawanie cyfrowe, które powinno się zakończyć do 2012 r. Za ważny problem Kołodziejski uznał także brak w polskim systemie medialnym przepisów antykoncentracyjnych.