"Seksualne mistrzostwa" - tak, ale bez twarzy
Precedensowy proces wytoczył 61-latek, żądając 15 tys. zł zadośćuczynienia za pokazanie jego twarzy w filmie z bicia "seksualnego rekordu świata". Spółka, która
organizowała i filmowała "imprezę", chce oddalenia pozwu. W marcu
stołeczny sąd obejrzy film, który jest jego podstawą.
We wtorek Leszek Ś. wyjaśniał Sądowi Okręgowemu w Warszawie, dlaczego pozwał za naruszenie dóbr osobistych spółkę, która w 2003 r. organizowała w stolicy imprezę z udziałem trzech "zawodniczek" i ok. 100 mężczyzn.
Myślałem, że spółka zapewni nam maski zasłaniające twarz, jak było na poprzednich takich imprezach, w których brałem udział, ale tak się nie stało - mówił. Jakiś przedstawiciel spółki powiedział zaś, że na filmie z imprezy twarze będą komputerowo zamazane - dodał powód (jak podał - mgr fizyki teoretycznej, stanu wolnego, ma 500 zł renty).
Zaznaczył, że do tego nie doszło, a na filmie widać go nagiego, jak sam przygotowuje się do stosunku. Na tym ujęciu jestem w bardzo krępującej sytuacji; istnieje granica dobrego smaku, ale spółka ją przekroczyła - dodał. Zeznał, że kasetę z filmem widział skonfliktowany z nim siostrzeniec, który rozpoznał go, mówiąc mu, że wzbudza jego litość - a teraz cała rodzina się dowie.
Leszek Ś. złożył sądowi kasetę z tym filmem i pornograficznymi wydawnictwami reklamowymi spółki, które prowadzący rozprawę sędzia włączył do akt sprawy. Jak sąd obejrzy, to mnie na pewno rozpozna - dodał powód.
Krzysztof Garwatowski z pozwanej spółki zeznał, że nikt nie mógł obiecywać komputerowego zamazania twarzy, bo film kręcono nie w technice cyfrowej, ale analogowej. To kłamstwo - wykrzyknął wtedy powód. Garwatowski dodał, że powód (który wcześniej występował już w produkcjach spółki) podpisał regulamin udziału w "imprezie", w którym zaznaczono, że powstanie z tego film. Na filmie widać, że niektórzy są w maskach - dodał. Ale musieli je przynieść ze sobą - replikował powód. Ś. przyznał, że na wcześniejszych filmach widać go, jak odbywa stosunek i ma niezasłoniętą twarz, ale twierdzi, że niełatwo go rozpoznać z twarzy.
Proces odroczono do 16 marca, kiedy sąd będzie chciał obejrzeć inkryminowane fragmenty filmu.
Od kilku lat pozwana spółka, specjalizująca się m.in. w publikacjach pornograficznych, organizuje tego typu imprezy w stolicy. W 2004 roku "seksualne mistrzostwa świata" nie odbyły się, bo zakazały tego - z powodu niespełnienia wymogów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych - władze Warszawy (prezydentem miasta był wtedy Lech Kaczyński).
Pornografia nie jest zdefiniowana w polskim prawie. Za każdym razem to, co nią jest, określa biegły. Pornografia jako taka nie jest dziś karalna (chyba że wiąże się z przemocą, dziećmi lub zwierzętami). Ostatnio głośno o projekcie wprowadzającym karalność wszelkiej pornografii. Projekt taki autorstwa posła PiS Marian Piłki wpłynął już do Sejmu.
Dziś karalne jest "publicznie prezentowanie treści pornograficznych w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy" - grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku więzienia. Z kolei grzywnie, karze ograniczenia wolności albo karze do 2 lat więzienia podlega ten, kto "małoletniemu poniżej lat 15 prezentuje treści pornograficzne lub (...) rozpowszechnia treści pornograficzne w sposób umożliwiający takiemu małoletniemu zapoznanie się z nimi".