Seks wśród potomków buntowników z "Bounty"
Pod koniec października 2004 r. trójka sędziów wysłanych na Pitcairn przez brytyjskie władze, sprawujące nadal kolonialną jurysdykcję nad wyspą, podsumowała, rzec można, ten eksperyment, skazując sześciu miejscowych notabli – połowę dorosłych męskich mieszkańców wyspy – na kary więzienia za czyny nierządne z nieletnimi i inne podobne kryminalne przestępstwa.
Sprawa wzbudziła zrozumiałe, choć może trochę niezdrowe, zainteresowanie światowej opinii publicznej i nie jest jeszcze zakończona, bo oskarżeni odwołują się od wyroku argumentując, że ich społeczność rządzi się własnymi prawami.
Niewielka, izolowana grupa ludzi, pozostawiona sama sobie, jest zawsze ciekawym eksperymentem społecznym, z którego wyciągnąć można uniwersalne nauki. Jeden z nich podjęła nieświadomie 216 lat temu grupa marynarzy z brytyjskiego statku „Bounty”, których bunt stał się z czasem przedmiotem legendy.
Wydarzenia te zainspirowały poetów Samuela Coleridge’a i lorda Byrona oraz pisarzy, m.in. Jacka Londona. O buncie napisano ponad 200 książek i nakręcono kilka filmów, w których przywódcę buntowników Fletchera Christiana grały takie znakomitości jak Marlon Brando (1962 r.) czy Mel Gibson (1984 r.).
Według legendy przyczyną buntu było okrucieństwo kapitana statku Williama Bligha, zaś buntownicy byli miłośnikami prawdziwej wolności i prostego życia z dala od cywilizacji. Pod wodzą Christiana pożeglowali w siną dal i część z nich osiedliła się na bezludnej wyspie Pitcairn, która z czasem urosła do symbolu tropikalnego raju. Dziś zamieszkuje ją 47 osób, w większości potomków buntowników z „Bounty” i ich tahitańskich kochanek.
Seks wydawał się przekleństwem buntowników z „Bounty” od samego początku wyprawy. Prawdziwa misja kapitana Bligha polegała na tym, by dostarczyć na Wyspy Karaibskie sadzonki drzewa chlebowego, którego owocami biali plantatorzy mogliby tanio żywić niewolników. Problemem było to, że drzewo chlebowe rosło na wyspach południowego Pacyfiku i już pierwszy etap rejsu, z Londynu na Tahiti, po nieudanej próbie opłynięcia przylądka Horn zajął 10 miesięcy, które mocno dały się załodze we znaki.
Tahiti, największa wyspa Polinezji, znacznie później stanie się symbolem seksualnego wyzwolenia i magnesem dla europejskich artystów w rodzaju Paula Gauguina czy Jacquesa Brela. Dla podwładnych kapitana Bligha, którzy mieli za sobą 27 tys. mil morskich ciężkich zmagań z żywiołem, Tahiti było prawdziwym rajem. Na wyspie spędzili pięć miesięcy, podczas gdy pokładowi ogrodnicy przygotowywali do transportu sadzonki chlebowego drzewa.
Gdy transport był gotów, część załogi straciła motywację do dalszej służby w Marynarce Królewskiej. W konfrontacji z poczuciem obowiązku zwyciężyły miejscowe kobiety. Trzy tygodnie po wyruszeniu w dalszą drogę na Karaiby zbuntowana załoga wsadziła kapitana Bligha i 18 wiernych mu ludzi do szalupy ratunkowej, wyposażając ich w sekstans, wodę pitną, zapas żywności i porzuciła na łaskę oceanu. Pozostałych 34, pod wodzą Christiana, powróciło na Tahiti.
KRZYSZTOF SZYMBORSKI