Trwa ładowanie...
23-10-2009 14:50

Sekrety drugiego w Polsce najwyższego budynku

Największy warszawski wieżowiec to prawdziwy mikroświat. 209 metrów wysokości, 43 piętra, 16 wind i 4 tysiące ludzi, którzy spędzają tu cały dzień. O specyfice i codzienności pracy w Warsaw Trade Tower, drugim po Pałacu Kultury i Nauki najwyższym budynku w Polsce, pisze Andrzej Grzegrzółka

Sekrety drugiego w Polsce najwyższego budynkuŹródło: WP.PL
d3k5zp9
d3k5zp9

Wszystkie poranki w Warsaw Trade To-wer wyglądają podobnie. Pośpiech, zamieszanie, prawdziwy wyścig z czasem. Do godz. 9 parter nieustannie zapełnia się tłumem ludzi. Po pokonaniu kołowrotków umożliwiających przejście do strefy biurowej wszyscy ustawiają się w długich kolejkach do wind. I choć te jeżdżą z niebotyczną prędkością siedmiu metrów na sekundę, podróż na ostatnie piętro może trwać nawet kilkanaście minut. Wystarczy, że winda zatrzyma się na każdym z 43 pięter. Żeby zdążyć na czas, trzeba po prostu przyjść wcześniej. I nie ma mowy, żeby w czasie pracy niezauważenie wyskoczyć na zakupy.

Na mecie tego wyścigu wszystkich pracowników czeka biurko i poranna kawa. I start do wielogodzinnego maratonu codziennej pracy. - Dopiero po godz. 17 budynek umiera śmiercią naturalną - mówi z uśmiechem Beata Wójcik, rzecznik prasowy AXA Polska, pracująca na 22. piętrze WTT.

Wieżowiec widmo i zabetonowane piętra
Ale nie zawsze tak było. Przez pierwsze lata po oddaniu wieżowiec świecił pustkami. Daewoo nie potrafiło wykorzystać potencjału monumentalnego budynku usytuowanego w samym sercu miasta. Do 2003 r. wynajętych było nie więcej niż 15 proc. powierzchni, a wieczorami widok pustych pięter i ciemnych okien naprawdę był przygnębiający.

- Rzeczywiście, w tym czasie kolos świecił pustkami. Kłopoty wysokościowca były spowodowane jednak nie tylko problemami finansowymi właściciela - uważa Paweł Kłosiński, letting manager Akron Group, obecnego właściciela WTT. Według niego swoje zrobiła konkurencja. Warszawski rynek najmu był wtedy znacznie mniejszy niż dziś. I gigantyczny wieżowiec Daewoo stał się dla innych biurowców konkurentem, z którym nie mogli wygrać w normalnym pojedynku. Więc rozpuścili plotki, które zresztą krążą po Warszawie do dziś.

d3k5zp9

- Podobno były jakieś problemy ze stabilnością budynku i właściciele musieli zalać dwa poziomy pod ziemią betonem, żeby umocnić jego podstawę. Przez to jest mniej miejsc parkingowych - mówi Danuta Bluj, dyrektor ds. realizacji usług edukacyjnych Altkom Akademia zajmującego 4. i 5. piętro WTT.

- Widzi pan, z plotką trudno walczyć. A przecież to kompletna bzdura. Kiedyś przejeżdżałem obok WTT taksówką i kierowca wskazał palcem na wieżowiec i powiedział: "O, widzi Pan? To ten budynek z zabetonowanymi piętrami! Podobno rusza się" - mówi ze śmiechem Paweł Kłosiński.

Walka o przywrócenie dobrego imienia wieżowcowi trwała kilka lat. Teraz jest to jedno z najbardziej prestiżowych miejsc biznesowych w Warszawie. - Odbudowywaliśmy prestiż budynku krok po kroku. Ale wszystkich przekonało to, że firmy , które wynajmują tu biura, zostają na lata. Teraz w WTT swoje siedziby ma 20 firm, m.in. Orlen, KPMG Nike Polska. Z 43 pięter do wynajmu przeznaczonych jest 35 poziomów. Obecnie wynajętych jest 98 proc. lokali biurowych. To nie najgorszy wynik - chwali się Paweł Kłosiński.

Koreańczyk z książeczką czekową
Mierzący 209 metrów wysokości biurowiec przy Chłodnej 51 jest drugim po Pałacu Kultury i Nauki najwyższym budynkiem w Polsce. A gdy weźmiemy pod uwagę wysokość PKiN bez słynnej iglicy, WTT jest nawet o trzy metry wyższy. Budynek góruje nad okolicą, jest widoczny z każdej części miasta.

d3k5zp9

Budowany w latach 1997-99 43-piętrowy drapacz chmur miał być europejską wizytówką koreańskiego koncernu Daewoo. Ambicją samochodowego giganta było zbudowanie supernowoczesnego wieżowca w Europie i mimo olbrzymich kłopotów finansowych, które dotknęły koncern pod koniec inwestycji, dopiął on swego.

- Krążyła nawet anegdota o Koreańczyku przechadzającym się po placu budowy z książeczką czekową. Wówczas było ich stać na wszystko - opowiada Paweł Kłosiński. - Dlatego dziś, mimo że od otwarcia minęło 10 lat, biurowiec cały czas jest jednym z najnowocześniejszych w tej części Europy.

Do dyspozycji pracowników jest 16 wind podzielonych na kilka sekcji. Na najwyższe piętra dojeżdża sześć z nich. Nad bezpieczeństwem czuwa 150 kamer, a całością zarządza Building Management System - komputerowy mózg kierujący wszystkimi instalacjami wieżowca. - Znam numer do ochrony, ale nie mam go w telefonie pod szybkim wybieraniem. BMS jest gwarancją bezpieczeństwa - mówi Paweł Kłosiński.

d3k5zp9

Patrzeć przed siebie, nigdy w dół
Mam lęk wysokości i to, że będę pracować na 22. piętrze, wydawało mi się szalone! Dodatkowo dostałam biurko przy samym oknie - mówi Beata Wójcik. Pracę w AXA zaczęła dwa i pół roku temu, jeszcze przed przeprowadzką siedziby firmy z ul. Puławskiej do wieżowca na Chłodnej. Mimo upływu czasu cały czas patrzenie w dół nazywa koszmarem. - Przez pierwsze pół roku wchodziłam tyłem… - opowiada z grymasem. - Jak dojeżdżam na Wolę i widzę ten gigantyczny budynek, myślę: "O Boże, naprawdę tutaj pracuję?". Mówi się, że przy pracy w wysokich budynkach lęk wysokości stopniowo ustępuje. Nie w przypadku Beaty Wójcik, która przyznaje, że jest coraz bardziej odporna, ale na pewno nie jest całkowicie "wyleczona". - Moja zasada: patrz zawsze gdzieś przed siebie, ale w dół nigdy.

Rzeczniczka AXA Polska lubi żartować ze swojej fobii. Nie przejmuje się, gdy koledzy z biura mówią: "Hej, Beata! Zobacz, co tam się dzieje na dole!". Jednak kiedyś, na spotkaniu w narożnym, oszklonym gabinecie, naprawdę się wystraszyła. Jej szef wskazał na schodzący do lądowania samolot, który znajdował się na ich wysokości i powiedział: "Do nas chyba nie leci, co?". - Przecież po atakach z 11 września wszystko jest możliwe - mówi.

W WTT regularnie odbywają się alarmy próbne. I choć zejście z 40. piętra po schodach nie należy do najłatwiejszych, ewakuacja całego wieżowca nie trwa dłużej niż 20 minut. Beacie Wójcik zdarza się myśleć o pożarze w budynku. - Podczas alarmów próbnych mam świadomość, że to tylko ćwiczenia. Ale co by było gdyby? - urywa. - Nie wiem, jak zachowałabym się w chwili prawdziwego zagrożenia.

d3k5zp9

Jak mrówki do mrowiska
Altkom Akademia, firma zajmująca się szkoleniami informatycznymi, wynajmuje 4. i 5. piętra WTT. Do biurowca firma przeprowadziła się trzy lata temu. Wcześniej Altkom miał swoją siedzibę w innym warszawskim drapaczu chmur - Intraco na ul. Stawki. - W Intraco zajmowaliśmy piętra od 17. do 20. Mieliśmy kiedyś słuchaczkę, która panicznie bała się jeździć windami. Przez całe szkolenie codziennie wchodziła schodami - śmieje się Danuta Bluj.

Są osoby, które nie lubią porannej gonitwy do pracy. Danuta Bluj na pewno do takich nie należy. Nie odpycha jej poranny szczyt w wieżowcu, zwiększony ruch i masa ludzi. - Organizm napełnia się rano, a o godz. 17 zaczyna się wielka ucieczka. Na przystanki komunikacji miejskiej wysypują się tysiące osób - opisuje swoje odczucia. - To dość zabawne, jak wszyscy ciągniemy do jednego miejsca, a potem je opuszczamy.

Jej zdaniem poranny i wieczorny chaos jest częścią kultury wielkomiejskiej. Warszawa to inny rytm, a pośpiech jest ważną częścią tutejszej atmosfery. Czasami wydaje się, że doba w stolicy trwa o kilka godzin krócej niż np. we Wrocławiu czy Krakowie. Nie wszyscy się w tym odnajdują i nie wszystkim się to podoba.

d3k5zp9

- Znam wiele osób, które nie lubią WTT i "szybkiej" Warszawy. Mówią: bezimienność, anonimowość, bitwa, wyścig… Jednak mi się to podoba - mówi Danuta Bluj.

Wieżowiec wpisuje się w klimat nowoczesnej, europejskiej Warszawy. Z wszystkich dzielnic to właśnie Wola przechodzi dziś największą metamorfozę. W miejscu dawnych fabryk powstają nowoczesne centra biurowe. Zapoczątko-wał to m.in. WTT.

Równocześnie ze zmianami w architekturze zmieniła się kultura pracy. - Przede wszystkim zmienił się wygląd ludzi. Informatyk w wytartych dżinsach i w wyciągniętym swetrze to przeszłość. Chcąc dobrze reprezentować firmę w takim miejscu jak WTT, nie wypada być nieelegancko ubranym - uważa Danuta Bluj. Teraz naprawdę można powiedzieć, że pracują tu białe kołnierzyki.

d3k5zp9

Budynek się trochę rozhuśtał
Najwyższe budynki świata podczas silnych podmuchów wiatru ruszają się, dostosowując się do siły wiatru. Dzięki temu są bezpieczniejsze, a ich konstrukcja praktycznie niezniszczalna. WTT także pod tym względem należy do światowej czołówki.

- Koledzy mówili mi, że wieżowiec podczas największych zawieruch trochę się rusza, ale wolę udawać, że nie wiem tego - żartuje Beata Wójcik.

Paweł Kłosiński wyjaśnia, że projekt WTT zakłada minimalne ruchy budynku: - Przy bardzo silnych naporach wiatru szczytowe części biurowca mogą się odchylać od pionu. To zostało przewidziane przez architektów.

W tak potężnych biurowcach konstrukcja musi być elastyczna - przyjmuje się napór rzędu 80 kg na metr kwadratowy powierzchni elewacji. Przy bardzo silnym wietrze budynek musi się w jakiś sposób poddawać żywiołowi.

- Konstrukcja elewacji przypomina skórę węża, która umożliwia niewielki ruch bez żadnego wpływu na całość struktury - mówi. Amplituda wychyleń WTT na szczycie wynosi 40 cm, czyli po 20 cm w każdą stronę.

Paweł Kłosiński pamięta burzę z lata 2005 r. Siła uderzenia wiatru była tak duża, że poruszyła wieżowiec, a jego najwyższe piętra wychylały się na przewidziane przez konstruktorów 20 centymetrów. - Razem z kolegą weszliśmy na 41. piętro, gdzie są wiszące lampy, żeby zobaczyć, jak się huśtają. - wspomina, uśmiechając się. - BMS włączył procedury awaryjne przewidujące m. in. wyłączenie wind - działa tylko jedna przeciwpożarowa. Jednak takie sytuacje - stanu podwyższonej gotowości - nie mają żadnego wpływu na bezpieczeństwo budynku - kończy Paweł Kłosiński.

Wieżowiec żyje nie tylko pracą
Okazuje się, że w ponad 40-piętrowym molochu oprócz pracy, pośpiechu, poważnych transakcji i biznesu przez duże B jest miejsce na akcje charytatywne. Od trzech lat w WTT prowadzona jest akcja honorowego krwiodawstwa.

- Impulsem do jej zorganizowania był tekst w jednej z gazet - opowiada Beata Wójcik. - Przeczytałam o sześciomiesięcznym niemowlaku, który miał mieć operację serca. Bezpośrednio przed operacją okazało się, że w szpitalu nie ma krwi, a przeprowadzenie zabiegu miało zostać odwołane. - Proszę sobie wyobrazić, że krew oddał chirurg, który miał operować! Ta historia wstrząsnęła mną - mówi przejęta. Beata Wójcik postanowiła zorganizować akcję zbierania krwi w WTT. Zaprosiła lekarzy z wojewódzkiej stacji krwiodawstwa, a odzew wśród pracowników biurowca przerósł jej oczekiwania. - W trakcie zbiórki poważnemu wypadkowi uległa pracowniczka jednej z firm WTT, więc motywacja była podwójna. Zainteresowanie było tak wielkie, że nie udało nam się obsłużyć wszystkich chętnych - opowiada.

Beacie Wójcik udało się zorganizować w AXA także Dzień Dziecka. - Było świetnie. Dzieci szalały, były super pomalowane, opychały się słodyczami. Pozwoliło to zintegrować pracowników. W tym roku była już druga edycja imprezy.

Rzeczniczka AXA uważa, że wieżowiec egzystuje w wyjątkowy sposób. Takie akcje pokazują, że ma duszę. WTT okazuje się organizmem żywym nie tylko od 9 do 17.

Ludzie, czyli dusza wieżowca
Dumnie dzierżący palmę pierwszeństwa we wszystkich rankingach i statystykach WTT ustępuje pola innym wieżowcom pod jednym, ale chyba jednym z najważniejszych, zestawieniem. Zdaniem pracowników w budynku brakuje klimatu i atmosfery.

- Są tu tysiące osób, a brakuje tu miejsc, które nie miałyby charakteru biurowego, oficjalnego. Bardziej niezobowiązujących - uważa Danuta Bluj. Coffee Heaven, które pojawiło się w biurowcu dopiero rok temu, jest pierwszą kawiarnią w 10-letniej historii WTT. - Parter mogłaby ożywić kwiaciarnia albo cukiernia. A może niewielka, klimatyczna galeria? - zastanawia się Beata Wójcik.

Obie panie zgodnie twierdzą, że szczególnie na parterze, gdzie skupia się życie towarzyskie, brakuje lokali kameralnych, zapewniających chwilę oddechu. - Na szczęście jest chociaż kiosk, w którym można kupić rajstopy - artykuł pierwszej potrzeby w biurowcach. Mówiąc poważnie, budynkowi brakuje uczłowieczenia - sądzi Danuta Bluj.

Firmowa etykieta słabo też widoczna jest poza firmą, w miejscach wspólnych. - Nie ma na przykład zwyczaju mówienia "dzień dobry" podczas wchodzenia do windy. A przecież podróże windą wypełniają znaczną część naszego biurowego życia. Dlaczego nie możemy być milsi, kulturalniejsi? - pyta Beata Wójcik, która dodaje, że wszyscy kurierzy, których spotkała w WTT, zawsze prezentują nienaganne maniery.

- Pamiętam taką sytuację. Weszłam do windy, w której było kilkanaście osób. Powiedziałam "dzień dobry" i nikt mi nie odpowiedział. Zła dodałam pod nosem: "Widocznie dla Państwa nie jest dobry". Nagle kilka osób pośpiesznie odpowiedziało "dzień dobry"- opowiada rzeczniczka AXA. - Nie wspominam już, że o "do widzenia" przy wychodzeniu z windy to chyba nikt nie słyszał - kończy z przekąsem.

Właśnie windy są w biurowcu barometrem pogody i nastrojów. Jeżeli pogoda jest deszczowa i jest zimno, ludzie zasklepiają się w swoich płaszczach i szalikach, i chcą tylko jak najszybciej znaleźć się przy swoich biurkach. - Nic nie mówią, nie patrzą na siebie - mówi Beata Wójcik. Jeżeli natomiast dzień jest słoneczny, od razu wyczuwalna jest inna, pozytywna aura. Ale "dzień dobry" brakuje zawsze.

Wyjątkowy czy normalny?
Utrzymanie budynku, wliczając wszystkie opłaty, kosztuje prawie milion złotych miesięcznie. Metr kwadratowy powierzchni najmu jest wart 22 euro. - WTT jest wieżowcem nowoczesnym, doskonale zlokalizowanym, prestiżowym. Dlatego jest tak atrakcyjny dla potencjalnych najemców - mówi Paweł Kłosiński.

- Wielkie budynki, takie jak WTT, są w pewien sposób nieludzkie. Na co dzień doskwiera np. brak możliwości otworzenia okna. Druga rzecz to światło elektryczne, które trzeba świecić przez cały rok. Także klimatyzacja nie zawsze jest niewyczuwalna, a taka powinna być - ripostuje z uśmiechem Danuta Bluj.

- Przypisałam trochę WTT do AXA i na odwrót. Jadąc do pracy taksówką, mówię kierowcy: "Do AXA na Chłodnej". Po prostu lubię tu przychodzić - zdradza Beata Wójcik. - Ja się do WTT już przyzwyczaiłam, ale ludzie, którzy się u nas szkolą i są tu pierwszy raz, zawsze, gdy wchodzą do firmy, mówią: "Ooo". Taki wieżowiec robi wrażenie - kończy Danuta Bluj.

Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/Warszawa: Miasteczko tylko dla pań

d3k5zp9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3k5zp9
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj