Sejmowe drzwi otwarte dla wszystkich
W 216. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja, sale i korytarze parlamentarne, zamiast posłów i senatorów, wypełniły setki zwiedzających. W parlamencie zorganizowano "Dzień otwarty". Goście mogli obejrzeć m.in. salę obrad plenarnych i Salę Kolumnową znaną z posiedzeń komisji śledczych.
Ogromną popularnością zwiedzających cieszył się gabinet marszałka Sejmu, a Ludwik Dorn - pełniący tę funkcję od niedawna - osobiście opowiadał kilku grupom gości o miejscu swojej pracy.
Najmłodsi otrzymali od marszałka puzzle, bo - jak wyjaśniał - dużo pracy w Sejmie wiąże się z "układaniem puzzli politycznych" przez przewodniczących klubów parlamentarnych. Tak, żeby wszystko pasowało - mówił.
Dorn podkreślił, że w porządku konstytucyjnym marszałek Sejmu jest drugą osobą w państwie. Jednak - żartował - jeśli chodzi o wielkość gabinetu, marszałek jest pierwszą osobą, bo "ani prezydent, ani premier, ani ministrowie, nie mają tak dużego gabinetu jak jego".
Zdania o wyglądzie Sejmu były wśród zwiedzających podzielone. W opinii pani Alicji, która przyjechała z Łodzi wraz z mężem i dziećmi, sala posiedzeń plenarnych i inne miejsca budynku wyglądają tak samo jak w telewizji.
Rodzina miała nadzieje, że zobaczy jakiegoś znanego parlamentarzystę i miała szczęście - to właśnie grupie, z którą weszli do Sejmu udało się spotkać z marszałkiem Dornem.
Te fotele, w których siedzą posłowie, są jak w starym kinie. Oni w ogóle miejsca nie mają. Może dlatego później wychodzą na mównicę i mówią takie głupoty - żartował Arek z Warszawy, który też chciał skonfrontować z rzeczywistością swoje wyobrażenia o miejscu pracy posłów.
Kancelaria Sejmu przygotowała ponad trzy tysiące zaproszeń dla osób, które zgłosiły się telefonicznie na zwiedzanie gmachu przy ul. Wiejskiej w Warszawie.
Według kwietniowego sondażu CBOS, większość Polaków - 85% - uważa, że Sejm cieszy się małym autorytetem społecznym. Przeciwną opinię wyraziło 4% badanych, a 11% respondentów nie ma zdania w tej sprawie.