PolskaSejmową limuzyną za 2,2 mln zł po... pizzę!

Sejmową limuzyną za 2,2 mln zł po... pizzę!

Obrady sejmu? To nuda. Zamiast słuchać przydługich wystąpień innych polityków, lepiej wyskoczyć do restauracji. Jak poseł Roman Brodniak z PO, który sejmową limuzyną wybrał się na pizzę. Takie kursy parlamentarzystów państwowymi autami w ciągu zaledwie dwóch lat pochłonęły gigantyczną kwotę - 2,2 miliona złotych. Oczywiście z naszych podatków.

Sejmową limuzyną za 2,2 mln zł po... pizzę!
Źródło zdjęć: © zdjęcie producenta

23.10.2009 | aktual.: 26.10.2009 10:33

Trzeba pędzić na dworzec po żonę? Jechać do centrum handlowego na zakupy? A może szybko dostać się do telewizji na wywiad? Wystarczy, że wykręci się numer i limuzyna już czeka. Posłowie mają do swojej dyspozycji lancie, peugeoty, fordy, skody... w sumie 57 darmowych limuzyn. Darmowych dla parlamentarzystów, bo my, podatnicy, musimy za nie płacić. I to słono! Jak dowiedział się "Fakt", w ciągu dwóch lat Kancelaria Sejmu na kursy posłów wydała 2,2 miliona złotych. Ale ci ciągle bez umiaru korzystają z sejmowych aut.

Jak Roman Brodniak, który - jak podpatrzył "Fakt" - niczym strzała wystrzelił z obrad, wsiadł do sejmowego wozu i pognał na warszawski Ursynów. Co go wyciągnęło z sejmowej ławy? Może głód, bo okazuje się, że poseł Brodniak pojechał na drugi koniec Warszawy po to, by zjeść... pizzę. Ale nie sam. W restauracji spotkał się z kobietą. Czyżby randka? - Skąd! Rozmawialiśmy o polityce. A poza tym w tym czasie w Sejmie nic ważnego się nie działo - twierdzi poseł. Czyżby? Okazuje się, że w tym czasie, gdy Roman Brodniak w miłym towarzystwie ze smakiem pałaszował pizzę, posłowie debatowali o podatkach.

Polecamy w wydaniu internetowym eFakt.pl:
Zobacz co jeszcze się w sejmie dzieje.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)