Sejm: utrzymamy 30‑procentowe podwyżki dla służby zdrowia
Wszystkie kluby parlamentarne opowiedziały
się za przyjęciem rządowego projektu tzw.
ustawy podwyżkowej dla pracowników ochrony zdrowia. Projekt
gwarantuje im utrzymanie 30-procentowych podwyżek uzyskanych w 2006 r.
Tylko PiS nie miał zastrzeżeń do projektu
W debacie tylko klub PiS nie miał do projektu żadnych zastrzeżeń. Poprawki wniosły posłanka Elżbieta Janik w imieniu SLD i Regina Wasilewska-Kita (Samoobrona). SLD chce, żeby pozostawić dyrektorom zakładów opieki zdrowotnej swobodę w dysponowaniu środkami z nadwyżek ze wzrostu kontraktów.
W czasie dyskusji przedstawiciele wszystkich klubów - z wyjątkiem PiS - zwracali uwagę na to, że ustawa jest niedoskonała i traktują ja na zasadzie "mniejszego zła". Wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski powiedział, że ponieważ podczas debaty zostały zgłoszone poprawki, projekt ponownie trafia do komisji zdrowia.
W czwartek komisja zdrowia do późnych godzin wieczornych pracowała nad projektem i zaaprobowała prawie wszystkie rozwiązania zaproponowane przez rząd. Nie zgodziła się jednak na to, by wzrost wyceny kosztów świadczeń medycznych od października tego roku dotyczył tylko niektórych szpitali, jak chciał rząd. Zgodnie z projektem, wskaźnik udziału kosztów pracy w wycenie poszczególnych świadczeń wykonywanych miałby wzrosnąć tylko w szpitalach powiatowych i gminnych - z 0,56 do 0,65. Budziło to sprzeciw lekarzy i pielęgniarek. Komisja rekomenduje więc poprawkę, by podnieść wskaźnik wyceny we wszystkich szpitalach. Przeciwko tej poprawce opowiedział się klub PiS.
Podwyżki będą wliczone do wynagrodzenia zasadniczego
Zgodnie z rządowym projektem podwyżki, które wypłacono pracownikom służby zdrowia w 2007 r., mają być wliczone do ich wynagrodzenia zasadniczego. Do tej pory dołączane były do pensji jako dodatek. Podwyżki będą, tak jak do tej pory, przekazywane przez NFZ do szpitali tzw. dwoma strumieniami, tj. oddzielnie na świadczenia zdrowotne, które placówka wykonała i oddzielnie na podwyżki. Taki stan rzeczy będzie obowiązywał jednak tylko w przyszłym roku. W roku 2009 i latach następnych środki na utrzymanie podwyżek będą wliczane w sumę kontraktu.
Według rządowego projektu, min. 40% wzrostu kontraktu placówki musi być, pod groźbą sankcji, przeznaczone na wzrost płac pracowników. Kontrolę nad tym ma prowadzić Państwowa Inspekcja Pracy.
Rządowy projekt był przygotowany w lipcu podczas negocjacji związków zawodowych ochrony zdrowia z ministrem zdrowia. Związkowcy nie byli z niego zadowoleni, bo nie gwarantował im podwyżek jeszcze w tym roku, tylko przedłużał istnienie podwyżek uzyskanych rok wcześniej.
W czasie debaty posłowie PO Ewa Kopacz oraz Maciej Świątkowski pytali wiceministra zdrowia Bolesława Piechę czy i kiedy dostaną podwyżki stażyści i rezydenci oraz pracownicy stacji krwiodawstwa, sanepidów i innych placówek, w których zatrudniony jest personel medyczny, ale nie obejmuje ich działanie ustawy, bo nie są samodzielnymi zakładami opieki zdrowotnej. Piecha odpowiedział, że ministerstwo wnioskowało już do budżetu o stosowne podwyżki dla tych grup zawodowych. Specjalnie po to, by "przypilnować" tego projektu i by zabiegać o wprowadzenie do niego zmian, do Warszawy - przed gmach Sejmu - przyjechała 30-osobowa delegacja Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych. Siostry rozbiły naprzeciw gmachu Sejmu kilka namiotów i prowadzą akcje informacyjną. Były obecne na posiedzeniach komisji zdrowia, przysłuchiwały się również debacie sejmowej.
Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel powiedział w piątek podczas konferencji prasowej, że jego związek uważa tę ustawę za niepotrzebną, szkodliwą i nierozwiązującą żadnego problemu. Przedstawiciele OZZL zaapelowali do parlamentarzystów, by nie uchwalali ustawy.