Sejm się uczy od Leppera
Stało się źle. Głosowanie nad raportem
komisji śledczej w sprawie Rywina skompromitowało Sejm. Wynik
głosowania nie wyraża przecież przekonania większości posłów,
którą wersję raportu poprzeć by należało - pisze Dawid Warszawski
na łamach "Gazety Wyborczej".
31.05.2004 | aktual.: 01.06.2004 07:32
Większość wie, że była to wersja Nałęcza - najbardziej zapewne zbliżona do prawdy, najmniej rozpolitykowana we wnioskach. O głosowaniu decydowały jednak wielopiętrowe polityczne machinacje. Dobrze, że ich główny sprawca - SLD - poniósł w końcu sromotną klęskę. Źle, że pociągnął za sobą w przepaść wiarygodność izby - podkreśla komentator gazety.
Źródłem zła było, że większość i w komisji, i w Sejmie podporządkowała dążenie do prawdy doraźnym interesom, miast uznać, że fakty muszą stać ponad polityką. Zaś zgoda co do faktów była warunkiem ewentualnego kompromisu co do wniosków, jakie należy z tych faktów wyciągnąć. Tego kompromisu nie udało się osiągnąć. przyjęty w końcu przez Sejm raport Ziobro w rzetelnym opisie faktów niewiele się różni od raportu Nałęcza, ale w sferze wniosków dość dowolnie uderza w tych, których autor pragnie politycznie pogrążyć - zaznacza publicysta dziennika. (PAP)