Segregacja uczniów wg kasy
W co piątej miejskiej szkole podstawowej istnieje podział dzieci ze względu na pochodzenie społeczne i status materialny opiekunów. Wskutek tego powstają elitarne klasy, w których uczą się dzieci rodziców z wyższym wykształceniem i takie, które kształcą dzieci rodziców z wykształceniem zawodowym i bezrobotnych. Takie są wyniki z raportu Instytutu Spraw Publicznych "Segregacje na progu szkoły podstawowej".
15.04.2004 | aktual.: 15.04.2004 12:40
Autorka raportu doktor Barbara Murawska z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że szkoły, segregując uczniów, chcą być bardziej atrakcyjne. Organizują dodatkowe, płatne zjęcia, czasem określane jako pakiet, który obejmuje między innymi: naukę języków obcych, informatykę czy kółka plastyczne. - Dyrektorzy tych szkół twierdzą, że ze względu na organizację pracy lepiej, aby te dzieci uczyły się w jednym oddziale klasowym - powiedziała Barbara Murawska. Dyrektorowie tłumaczą, że do klas o lepszym składzie społecznym chodzą uczniowie rodziców, którzy pracują, bo jest to klasa poranna. Natomiast do klasy popołudniowej chodzą uczniowie rodziców bezrobotnych lub mających kłopoty z zatrudnieniem.
Zdarzają się również przypadki, że dzieci z trudnych klas uczą się w gorszych salach lekcyjnych.
Doktor Barbara Murawska podkreśliła, że niedopuszczalna jest segregacja uczniów w szkołach publicznych. "Jeżeli nakładamy na państwo obowiązek kształcenia wszystkich obywateli w szkołach publicznych, jesteśmy zobowiązani, by ta oferta edukacyjna była taka sama dla wszystkich dzieci, bez względu na ich pochodzenie społeczne" - podkreśliła.
Badania dotyczące segregacji uczniów w szkołach podstawowych przeprowadzono w ubiegłym roku w 20 miejskich i 10 wiejskich szkołach. W szkołach wiejskich ten problem nie występuje.