Trwa ładowanie...
d8qqac8
26-09-2007 11:10

Sędzia TK: podpisałam "lojalkę", bo bałam się o męża

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Teresa Liszcz przyznała, że w stanie wojennym w grudniu 1981 r. podpisała "lojalkę", bo bała się o uwięzionego wtedy męża, ale potem nie zaprzestała swej opozycyjnej działalności i "nigdy nie zrobiła nic złego".

d8qqac8
d8qqac8

Biuro prasowe TK podało, że 1 października odbędzie się konferencja prasowa sędziów Mariana Grzybowskiego i Adama Jamroza. Ujawniony we wtorek katalog IPN podaje, że wywiad cywilny PRL zarejestrował ich jako kontakty operacyjne. Obaj wcześniej już zaprzeczali, by byli agentami.

Z ujawnionych we wtorek zapisów IPN wynika, że Liszcz brała udział w I Krajowym Zjeździe Delegatów "Solidarności" w 1981 r., a 19 grudnia 1981 r. przeprowadzono z nią "rozmowę ostrzegawczą", podczas której podpisała oświadczenie o "zaniechaniu szkodliwej działalności i przestrzeganiu porządku prawnego". Potem zaś kilka razy przeprowadzono z nią "rozmowy ostrzegawcze".

62-letnia Liszcz powiedziała, że po wprowadzeniu stanu wojennego zatrzymano ją i jej męża - oboje działali w "S". Powiedzieli, że jak nie popiszę "lojalki", to męża internują, a on bardzo bał się uwięzienia - dodała. Podkreśliła, że ojciec męża spędził 10 lat w stalinowskim więzieniu we Wronkach za przynależność do AK i WiN.

Liszcz nie pamięta już, co dokładnie było w "lojalce", którą podpisała, ale podkreśla, że potem nie zmieniła swego zachowania i nigdy nie zrobiła nic złego. Dodała, że mąż podpisał wtedy zobowiązanie do współpracy z SB, ale nigdy nie przekazał żadnej informacji i specjalnie przed SB schronił się w szpitalu. O tym, że podpisał zobowiązanie, Liszcz mówiła wtedy przyjaciołom.

d8qqac8

Pytana, jak ocenia publikację katalogów IPN z takimi informacjami jak o niej, Liszcz odparła, że nie ma nic przeciw temu, bo "ludzie mają prawo znać prawdę". Przypomniała, że gdy w maju tego roku TK badał nową ustawę lustracyjną, ona sama była za uznaniem za niekonstytucyjne publikowania przez IPN katalogu osób, które miały współpracować ze służbami specjalnymi PRL - za prawidłowe uznała zaś wtedy pozostałe katalogi. Katalog IPN stwierdza też, że sędzia Grzybowski był zarejestrowany w 1970 r. przez służby wojskowe (brak danych). Był też rejestrowany w 1988 r. wywiad cywilny, a 19 czerwca 1989 r. przerejestrowany jako kontakt operacyjny ps. "Krakatau" Z kolei sędzia Jamróz był zarejestrowany w październiku 1977 r. przez wywiad cywilny z Katowic. W ewidencji figuruje od grudnia 1977 r. jako kontakt operacyjny "Lardo" (jak podał IPN).

Sprawę związków ze służbami PRL Grzybowskiego i Jamroza ujawnił poseł PiS Arkadiusz Mularczyk w maju - gdy TK badał ustawę lustracyjną.

Grzybowski oświadczył wtedy, że nie współpracował ze służbami PRL i w tym przekonaniu złożył oświadczenia lustracyjne. Zadeklarował wolę autolustracji. Dodał, że po powrocie ze stypendiów zagranicznych na Uniwersytet Jagielloński składał "rutynowe sprawozdania z pobytu w biurze współpracy zagranicznej UJ".

Jamróz oświadczył, że w żadnej formie nie współpracował z żadnymi służbami. Dodał, że w 1977 r. przed wyjazdem na stypendium do Francji oficer służb namawiał go do współpracy, a on odmówił. Według Jamroza, gdy wrócił, oficer ten prosił go, by przekazać mu "jakiekolwiek materiały naukowe" ze stypendium, czemu Jamróz odmówił. Dodał, że niczego nie podpisał.

Obu sędziów wyłączono wtedy ze składu TK w sprawie lustracji. Z ujawnionych wtedy mediom ich akt w IPN wynika, że w 1978 r. SB uznała nieprzydatność Jamroza do współpracy, a rejestracja Grzybowskiego nosi datę 19 czerwca 1989 r.

d8qqac8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d8qqac8
Więcej tematów