Sędzia Milewski: tak, to mój głos na nagraniu
To mój głos - powiedział sędzia Ryszard Milewski członkom Krajowej Rady Sądownictwa pytany o słynne nagranie jego rozmowy z "urzędnikiem" kancelarii premiera. Poseł Sławomir Kopyciński, członek KRS, ujawnił dziennikarzom TVN24, co działo się podczas posiedzenia.
26.09.2012 | aktual.: 26.09.2012 19:27
Członkowie KRS pytali Milewskiego o szczegóły jego rozmowy, w trakcie której jeszcze jako prezes gdańskiego sądu zgłosił gotowość zdradzenia szczegółów postępowania ws. Amber Gold osobie podającej się za urzędnika kancelarii premiera. Nagranie opublikowała "Gazeta Polska Codziennie" ujawniając, że była to prowokacja dziennikarska.
- Czy wypowiedział pan zdanie o ustalaniu daty posiedzenia w sprawie aresztu Marcina P. (właściciela Amber Gold)? - brzmiało jedno z pytań. Milewski odpowiedział, że faktycznie wypowiedział to zdanie. Członkowie KRS pytali, czy na ujawnionych przez media nagraniach słychać jego głos. Milewski znowu potwierdził. Sędzia dodał jednak, że nagrania zostały zmanipulowane. - W jaki sposób? - dopytywali sędziowie i politycy zasiadający w Radzie. Sędzia tego nie wyjaśnił.
W trakcie posiedzenia Rady jeden z sędziów zaproponował Milewskiemu by sam podał się do dymisji z funkcji prezesa gdańskiego Sądu Okręgowego. Sędzia jednak na to nie przystał. W efekcie KRS zgodził się by minister Gowin go zdymisjonował - podaje TVN24.
W tajnym głosowaniu za wyrażeniem zgody na dymisję opowiedziało się aż 22 z 23 głosujących członków Rady. Jeden wstrzymał się od głosu. W oświadczeniu przewodniczący KRS sędzia Antoni Górski podkreślił, że zamiar odwołania Milewskiego ze stanowiska zaopiniowano pozytywnie "kierując się dobrem wymiaru sprawiedliwości".