PolskaSędzia, który kradł w Media Markcie, odrzuca wersję prokuratury

Sędzia, który kradł w Media Markcie, odrzuca wersję prokuratury

Na specjalnie zwołanym Kolegium Sądu Apelacyjnego sędzia Robert Wróblewski nie przyznał się do winy i zaprzeczył przedstawionej przez prokuraturę wersji zdarzeń. Prawnik, który na co dzień stoi na straży sprawiedliwości i jest za to sowicie wynagradzany, miał dopuścić się we wrocławskim sklepie z elektroniką kradzieży dysków pamięci.

Sędzia, który kradł w Media Markcie, odrzuca wersję prokuratury

07.02.2017 | aktual.: 07.02.2017 16:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Mężczyzna zatrzymany przez ochronę sklepu minął linię kas nie płacąc za towar. Zabezpieczyliśmy monitoring i przesłuchujemy świadków - brzmi wersja prokuratury przedstawiona WP przez rzeczniczkę prasową Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzatę Klaus. Po zatrzymaniu 55-letni sędzia miał wyciągnąć legitymację sędziowską i oświadczyć zdumionym ochroniarzom, że chroni go immunitet.

Podczas wtorkowego kolegium zapewniał jednak swoich przełożonych, że "nie dopuścił się żadnej kradzieży sklepowej oraz sam zwrócił się o wezwanie policji w celu jak najszybszego wyjaśnienia sprawy".

- Przed ewentualnym odsunięciem sędziego od wykonywania obowiązków służbowych, zwróciliśmy się do prokuratury o nadesłanie nam materiałów w tej sprawie. Dopiero po ich otrzymaniu Kolegium wyda opinię, a prezes Sądu Apelacyjnego podejmie ostateczną decyzję w sprawie - powiedziała rzecznik SA we Wrocławiu Małgorzata Lamparska.

"Kończy się czas poczucia bezkarności"

Informacje o kradzieży dokonanej przez Wróblewskiego wywołały w środowisku sędziowskim ogromne zaskoczenie. Szanowany prawnik znany jest m.in. z orzekania w sprawie brutalnego zabójstwa siekierą 10-letniej dziewczynki w Kamiennej Górze. Jako autorytet występował również na konferencjach organizowanych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Po poniedziałkowym zdarzeniu bardzo szybko skrytykowany został przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, który potwierdził w TVP, że słyszał już o całej sprawie. - To bardzo smutne, że na gorącym uczynku jest zatrzymywany sędzia i to wydziału karnego sądu apelacyjnego - powiedział.

- To kolejny przypadek. Mamy sprawę sądu apelacyjnego w Krakowie, prezesa tamtejszego sądu, ale też innych sędziów, których rolę wyjaśniamy, bo to nie dotyczy jednego sędziego - komentował minister. - Kończy się definitywnie czas poczucia bezkarności ludzi, którzy z tego powodu, że mają togę i łańcuch na piersi, mogą liczyć na bezkarność - dodał.

Wynagrodzenie sędziego i przywileje

Fakt kradzieży jest tym bardziej zaskakujący, że sędziowie, a tym bardziej sędziowie sądów apelacyjnych, należą do jednej z lepiej wynagradzanych grup zawodowych. Ich miesięczne zarobki sięgają często ponad 10 tys. zł. Co więcej, przysługuje im wiele ulg. Przepisy stanowią, że ich pensje nie są uszczuplane o składki ZUS, a po przejściu w stan spoczynku mają prawo do emerytury wynoszącej 75 proc. ostatniego wynagrodzenia zasadniczego i dodatku za wysługę lat.

Sędziom przysługują także gratyfikacje jubileuszowe. Po dwudziestu latach pracy otrzymują nagrodę w wysokości 100 proc. miesięcznego wynagrodzenia. Kolejne nagrody przyznawane są co pięć lat, a najwyższa z nich po 40 latach to już 400 procent miesięcznego wynagrodzenia.

W wyniku ostatnich zmian w prawie już niedługo wartość ich majątków publikowana będzie w Biuletynie Informacji Publicznej danego sądu. Zgodnie z nowelizacją m.in. Prawa o ustroju sądów powszechnych dane te mają zostać podane do powszechnej informacji już 30 czerwca tego roku.

kradzieżwrocławtk
Komentarze (166)