Sebastian Łupak: Napluto mi w twarz. To najgorsza zmiana – Polak Polakowi stał się wrogiem
Zostałem opluty. Wyzywano mnie od bolszewików, pedałów i esbeków. Czym zawiniłem? Podczas obchodów podpisania Porozumień Sierpniowych miałem na koszulce naklejkę "Solidarni z Lechem".
Gość, który napluł mi w twarz uciekł. Nikt tego nie sfilmował. Minęło kilka dni, a ja dalej nie potrafię opisać tego, co czułem, i co czuję do dziś. Musi wystarczyć wam ogólne stwierdzenie – byłem i jestem w szoku. Czuję się paskudnie, nie dlatego, że musiałem ścierać ślinę z twarzy. Nie mogę się otrząsnąć, że Polak może w ten sposób traktować Polaka. Że człowiek, w ten sposób może odnosić się do innego człowieka.
Ludzkiej solidarności tam nie było
Facet, który dał upust swojej nienawiści stał wraz z innymi solidnie zbudowani panami w koszulkach z białym orłem na piersi i napisem "Solidarność Regionu Mazowsze".
Ci mężczyźni również mnie wyzywali. Byłem dla nich bolszewikiem, zdrajcą i esbekiem. Krzyczeli, że byłby dla mnie lepiej, żebym zniknął spod Pomnika Poległych Stoczniowców stojącym na placu Solidarności, tuż obok bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej. Tej samej, przed którą w 1980 r. zbierały się tłumy solidaryzujące się ze strajkującymi stoczniowcami.
Teraz, w sierpniu 2018 roku, w tym miejscu nie ma mowy o solidarności. Plac należy już tylko do tych ziejących nienawiścią facetów. Najwyraźniej nikt, kto choć w symboliczny sposób manifestuje wdzięczność dla Lecha Wałęsy nie powinien po nim chodzić.
Nie tylko ja odczułem, jak bardzo zaczynamy się różnić w sposobie patrzenia na Polskę.
W Warszawie kobieta, która na placu Piłsudskiego krzyczała "Konstytucja" została spoliczkowana przez zwolenniczkę PiS.
Z kolei gdańszczanka Anita dostała groźby na FB. Cytuję: "Uważaj na ryj, bo kwas siarkowy daje urodę". Stało się to po tym, gdy wraz z grupą znajomych skandowała pod bramą stoczniową "Konstytucja" i "Będziesz siedział!", gdy prezydent Andrzej Duda składał tam kwiaty.
Ludzie, co się z nami porobiło?
Jak wielkie emocje muszą wreszcie targać Polakami, gdy plujemy na siebie, bijemy po twarzach, a głowę państwa obrzucamy publicznie wyzwiskami i straszymy odpowiedzialnością karną.
Uczciwie zaznaczam – nie potrafię wskazać jednoznacznie momentu, w którym uwolniliśmy drzemiące w nas demony. Nie potrafię wskazać palcem na jednego polityka, jedną partię, jeden moment, który był katalizatorem wyzwalającym to piekło. To zbyt skomplikowane, zbyt złożone.
Wiem jedno - sympatycy PiS winą będą obarczać tych z PO. Ci z PO wskażą na PiS. W to wszystko wmieszani zostaną ludzie Nowoczesnej, Kukiz ’15 i SLD.
Natychmiast musimy się opamiętać. Wszyscy. Nie ma wyjątku. Gorszej zmiany, niż ta, która w nas nastąpiła, nie potrafię sobie wyobrazić.
Myślę o tym, a na twarzy nadal czuję plwociny mojego rodaka.