Seans spirytystyczny Prodiego
W niemal ostatniej fazie kampanii wyborczej we Włoszech powróciła otoczona aurą sensacji i tajemnicy sprawa seansu spirytystycznego, w którym 28 lat temu miał wziąć udział obecny przywódca centrolewicowej opozycji Romano Prodi. Przekazał on wtedy włoskiej policji poznane w trakcie seansu rewelacje na temat miejsca przetrzymywania porwanego byłego premiera Aldo Moro. Udział w seansie wypomniał Prodiemu premier Silvio Berlusconi.
31.03.2006 | aktual.: 31.03.2006 21:52
W wywiadzie dla swej własnej telewizji szef rządu przypomniał, że w 1978 r. Prodi, wówczas menedżer w państwowym sektorze gospodarki, powiedział policji, że uczestniczył w seansie spirytystycznym, w trakcie którego dowiedział się, gdzie znajduje się Moro.
Pan Prodi 28 lat temu powiedział, że otrzymał te informacje w trakcie seansu. Stajemy wobec dwóch możliwości: albo kłamał - a człowiek, który kłamie, nie może kierować krajem - albo wziął udział w seansie. Pozostawiam Włochom, aby zdecydowali, czy chcą powierzyć kraj komuś, kto gdy ma problem do rozwiązania, siada przy stoliku o trzech nogach, przy talerzyku, i prosi duchy z zaświatów o pomoc - mówił Berlusconi w wywiadzie dla popularnego programu "Matrix".
Sam Romano Prodi nie skomentował na razie słów swego rywala. W 1978 r. Włochy, skonsternowane porwaniem Aldo Moro, obiegła wiadomość, że Romano Prodi podał nazwę miejsca "Gradoli", jaką rzekomo usłyszał w trakcie seansu. Tam miał znajdować się były chadecki premier. Policja jednak, jak się przypomina, nie zrozumiała tego komunikatu. Pojechała do miejscowości pod Rzymem o tej nazwie. Tymczasem potem okazało się, że Aldo Moro był więziony przez terrorystów z Czerwonych Brygad w domu przy via Gradoli w Wiecznym Mieście. Jego zwłoki zostały po kilku tygodniach znalezione w samochodzie na tyłach Placu Weneckiego.
Pojawiły się wówczas podejrzenia, że Prodi mógł się dowiedzieć o miejscu przetrzymywania Moro od środowisk związanych z lewackimi terrorystami i wymyślił całą historię z seansem wywoływania duchów.
Sylwia Wysocka