SD chce sprostowania po w artykule "Gazety Wyborczej"
W artykule opublikowanym przez "Gazetę Wyborczą" zawarte są nieprawdziwe informacje; Stronnictwo Demokratyczne domaga się sprostowania i "podejmie kroki w celu ochrony swojego dobrego imienia na drodze prawnej" - napisano w oświadczeniu biura prasowego SD przesłanym PAP.
05.02.2011 | aktual.: 05.02.2011 21:33
W artykule pt. "Ostatnie dzieło Piskorskiego" opublikowanym w sobotnim wydaniu "GW" przeczytać można m.in. że na konto SD wpłynęło dotychczas 5 mln zł ze sprzedaży kamienicy we Wrocławiu i - według informacji gazety - "pieniądze te w dużej części wydane zostały na zlecenia dla zaufanych ludzi" Pawła Piskorskiego.
Według informacji "GW" kilku jego najbliższych współpracowników zarobiło od kwietnia do grudnia 2010 r. po kilkadziesiąt, a nawet ponad 100 tys. zł. "GW" pisze, że działacze związani z Piskorskim "zawierali umowy o dzieło ze swoją partią na usługi, których zwykle nie pamiętają", a działacza "starego SD przypuszczają, że umowy były fikcyjne".
W przesłanym w sobotę PAP oświadczeniu sygnowanym przez Biuro Prasowe Stronnictwa Demokratycznego m.in. wymieniono kilkanaście nieprawdziwych - zdaniem autorów oświadczenia - informacji zawartych w artykule, w tym napisano, że "nie jest prawdą, że dotychczas na konto SD wpłacono 5 milionów zł z tytułu sprzedaży kamienicy we Wrocławiu".
"Stronnictwo Demokratyczne będzie domagać się od 'Gazety Wyborczej' sprostowania wszystkich nieprawdziwych informacji zawartych w zamieszczonym dzisiaj artykule oraz podejmie kroki w celu ochrony swojego dobrego imienia na drodze prawnej" - poinformowano w oświadczeniu przesłanym przez Piskorskiego.
W oświadczeniu zapewniono, że sprzedaż nieruchomości SD odbywa się w sposób "całkowicie przejrzysty i transparentny".
"Sprzedaż kamienicy we Wrocławiu pozwoliła Stronnictwu na rozpoczęcie normalnej, podobnej do innych partii, działalności. Zanim to nastąpiło przez kilkanaście miesięcy pracujące na rzecz Stronnictwa osoby nie otrzymywały wynagrodzeń, ponieważ partyjna kasa była pusta" - czytamy w oświadczeniu.
Zapewniono w nim także, że "umowy z osobami pracującymi na rzecz SD są zawierane i rozliczane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa", a "sugestie o ich +fikcyjnym+ charakterze są niczym innym, jak insynuacjami i pomówieniami kierowanymi przez byłych członków partii".
Piskorski został nowym szefem Stronnictwa Demokratycznego w lutym 2009 r., zastąpił na tym stanowisku Krzysztofa Góralczyka, który został przewodniczącym Rady Naczelnej partii.
Spór w SD rozpoczął się na posiedzeniu Rady Naczelnej 24 października 2009 r. Piskorski zarzucał "starym działaczom" SD, że chcą za wszelką cenę utrzymać władzę w partii, a jego adwersarze oskarżali go o "wodzowski" sposób kierowania Stronnictwem. Od tego czasu w partii istniały dwa zwalczające się nawzajem odłamy: jeden związany z Piskorskim, drugi - z Góralczykiem.
W listopadzie 2009 r. Sąd Okręgowy w Warszawie wykreślił z rejestru Góralczyka (jako szefa Rady Naczelnej) i Roberta Smoktunowicza (skarbnika), a w ich miejsce wpisał Waldemara Prusaka i Piotra Krośnickiego - o co wnioskował Piskorski.
Tych decyzji nie uznała grupa związana z Góralczykiem, która złożyła na początku listopada własny wniosek, by sąd nie dokonywał żadnych zmian we władzach partii. Wówczas sąd uznał, że oponenci Piskorskiego nie mogą być uznani za stronę w postępowaniu o dokonanie wpisu nowych władz SD. Góralczyk odwołał się od tej decyzji.
Pod koniec 2010 r. sąd zdecydował o wykreśleniu Piskorskiego z rejestru partii jako szefa SD i wpisaniu na to miejsce Góralczyka. Piskorski zapowiedział, że odwoła się od tej decyzji sądu.
NaSygnale.pl: Ciemne powiązania gwiazd