Ściśle tajna kara dla prokurator, która ukradła majtki
"Nie, bo nie" - mówi Prokuratura Krajowa i
nie godzi się na upublicznienie prawomocnego orzeczenia dyscyplinarnego w sprawie prokurator Anny P., która we
wrześniu 2005 r. z rzeszowskiego hipermarketu próbowała wynieść
majtki i biustonosz warte 100 zł. Nieoficjalnie wiadomo, że pani
prokurator została ukarana przeniesieniem do pracy w prokuraturze
poza Podkarpaciem - piszą "Super Nowości".
06.03.2007 00:10
Orzeczenie w sprawie Anny P. wydane przez Sąd Dyscyplinarny przy Prokuraturze Krajowej w Warszawie jest już prawomocne, ale dla opinii publicznej nieosiągalne. Uważam, że Anna P. w ciągu ostatnich miesięcy po tym jak ujawnione zostało zdarzenie z września 2005 r., poniosła już wystarczającą karę. Orzeczenie Sądu Dyscyplinarnego też nie jest dla niej łaskawe - stwierdza rzecznik dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym, prokurator Aneta Rafałko i więcej sprawy komentować nie chce.
Pilnie strzeżone orzeczenie, to najprawdopodobniej przeniesienie prokurator Anny P. do pracy w prokuraturze poza Podkarpaciem. Jest to jedna z najcięższych kar, jaka może spotkać prokuratora. Sąd Dyscyplinarny ukarał w ten sposób Annę P. za to, co we wrześniu 2005 r,. zdarzyło się w rzeszowskim hipermarkecie E.Leclerc.
Skandal wyszedł na jaw, gdy we wrześniu 2006 r. opisały go media. Od tego czasu pani prokurator przez kilka miesięcy była na zwolnieniu lekarskim, kilka tygodni temu wróciła do pracy w Prokuraturze Okręgowej w Rzeszowie. W poniedziałek też była w pracy. (PAP)