Ścigany za 6,33 zł
"Słowo Polskie Gazeta Wrocławska" opisuje
sprawę Mariusza Radzika. Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki
Komunalnej w Zgorzelcu zaangażowało radców prawnych, sąd i
komornika, by wyegzekwować od pana Mariusza 6,33 zł zaległych
odsetek.
Zaczęło się od trzech niezapłaconych faktur za wywóz nieczystości. Chodziło o rachunki za 2005 rok na łączną kwotę 64,80 zł. Problem w tym, że nigdy faktur tych nie dostałem - mówi Mariusz Radzik. Kiedy więc przychodziły kolejne wezwania do zapłaty, mężczyzna nie reagował.
W marcu ubiegłego roku MPGK wysłało do Radzika pismo, w którym ostatecznie wzywało do zapłaty spornej kwoty grożąc zerwaniem umowy na wywóz nieczystości. Nie chciałem problemów i zapłaciłem - tłumaczy mężczyzna i pokazuje dziennikarzowi dowód przelewu z 30 marca. Potem dzwoniłem do MPGK. Powiedziano mi, że sprawa jest załatwiona - dodaje.
Jednak MPGK w lutym złożyło pozew o nakaz zapłaty 64,80 zł. Nikt sądu nie poinformował, że Radzik zapłacił zaległe faktury. Dlatego 15 maja sędzia nakazał dłużnikowi ponowne zapłacenie całego długu powiększonego o koszty procesu, czyli o 90 zł. Nie zapłaciłem. Przecież wszystko było załatwione już na koniec marca!- denerwuje się mężczyzna.
Sprawą ponownie zajęli się prawnicy MPGK. Choć zorientowali się, że Radzik zapłacił zaległe faktury, nie chcieli rezygnować z odsetek w wysokości 6,33 zł. Do tego doszły koszty sądowe, w sumie 102,33 zł. Sprawa trafiła do komornika, a ten dodał swoje koszty, czyli kolejne 197 zł.
To nonsens!- mówi dziennikowi Radzik. Winą za swoje kłopoty obarcza urzędników z MPGK, którzy nie wycofali sprawy z sądu.
Nowy szef komunalnej spółki Jacek Szymański nie ma wątpliwości: firma ma obowiązek dochodzić należności wykorzystując wszystkie środki prawne. Zapowiada jednak, że w przyszłości MPGK będzie się kierowało maksymą: po pierwsze nie wygłupiać się. To przecież nasz klient i zależy nam, by tak zostało. W sprawie tych sześciu zł na pewno można się było dogadać - podkreśla.
"Słowo Polskie Gazeta Wrocławska" pisze, że teraz jest już za późno na polubowne załatwienie sprawy. Kiedy uruchomiona została cała machina prawna, nie ma odwrotu. Dłużnik musi zapłacić - tłumaczy prowadzący sprawę asesor komorniczy Stanisław Mrozik. (PAP)