"Ściganie Palikota za felieton w WP byłoby kompromitacją"
Czy Janusz Palikot pisząc w felietonie w Wirtualnej Polsce o stylu upijania się "na Chrystusa" dopuścił się zniewagi uczuć religijnych? Tak uważa poseł PiS Tomasz Dudziński, który chce, żeby postępowanie w tej sprawie wszczął prokurator generalny. – To niesmaczny żart, poseł RP nie powinien się w ten sposób wypowiadać. Ale śledztwo z urzędu to gruba przesada. Zajmowanie się sprawami tej rangi byłoby wręcz kompromitujące dla organów ścigania – mówi Wirtualnej Polsce prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
W opinii posła PiS, Janusz Palikot "bluźnierczo" rozpoczął w ostatnią niedzielę "szczególny dla Polaków tydzień". Swoją "szyderczą wypowiedzią" obraził uczucia religijne Polaków i złamał przepisy Kodeksu Karnego. Chodzi konkretnie o art. 196, który brzmi: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”. Co ciekawe, w grudniu 2007 Palikot domagał się zmiany tego przepisu, który jego zdaniem „zanadto krępuje artystów, dziennikarzy i polityków”. Poseł z Lubelszczyzny mówił wówczas, że "art. 196 kk służy represjonowaniu oraz zniechęcaniu artystów i osób zajmujących się niekonwencjonalnymi dziedzinami sztuki".
Jak dziś Palikot tłumaczy się z użycia kontrowersyjnego sformułowania? Jak twierdzi poseł, w swoim tekście "pokazuje różne sposoby upijania się i w tym buduje figury stylistyczne", czym mieści się w granicach twórczości dziennikarskiej. Dr Maciej Pacuła, specjalista w zakresie prawa autorskiego i prasowego w Instytucie Dziennikarstwa na UW: - Felieton jest literacką formą synkretyczną, cechuje się daleko idącą swobodą. Aby określić, czy doszło do naruszenia, należałoby przeanalizować całość materiału, uwzględniając specyfikę formy gatunkowej, wziąć pod uwagę nie tylko treść i formę wypowiedzi, ale też kontekst. Jak mówi ekspert, ocena wypowiedzi dotyczących kwestii wiary i przekonań, kiedy w grę wchodzą przesłanki, których nie można zweryfikować pod kątem prawdziwości, jest szczególnie trudna. - Każdy może mieć poczucie, że obrażono jego uczucia religijne. Gdyby doszło do sporu procesowego, sąd ma obowiązek zobiektywizować subiektywne odczucia takiej osoby. Myślę jednak, że tutaj trudno mówić o takiej
obrazie – mówi WP Pacuła.
- Palikot balansuje na granicy dobrego smaku. Dla polityka to ryzykowne – zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską dr Sergiusz Trzeciak, politolog i specjalista od marketingu politycznego z Collegium Civitas. - Użycie tego rodzaju słownictwa wynika z pomysłu na autokreację Janusza Palikota, zmierzającego do wywołania zainteresowania mediów. Ten efekt udało mu się osiągnąć, jednak może na tym stracić – dodaje.
Jak mówi Trzeciak, w przeciwieństwie do innych krajów europejskich, w Polsce panuje duża wrażliwość społeczna na punkcie religijności. - Pomimo panującej na Zachodzie obsesji poprawności politycznej, w sferze religijnej jest tam bardziej liberalne podejście, częściej pojawiają się dowcipy religijne – zauważa politolog z Fundacji Politikos.
To nie pierwszy przypadek, kiedy posłowi z Lublina zarzuca się obrazę uczuć religijnych. W zeszłym roku były wiceminister edukacji i niegdysiejszy poseł LPR Mirosław Orzechowski poczuł się dotknięty określeniem przez Palikota o. Tadeusza Rydzyka "Belzebubem z Torunia" i "diabłem". Odnosząc się do wniosku Orzechowskiego, Palikot powiedział, że o. Rydzyk nie jest przedmiotem kultu, co uniemożliwia - według niego - zastosowanie paragrafu o obrazie uczuć religijnych.
W latach 90. ubiegłego wieku głośno było o tygodniku "Wprost" z Matką Boską Częstochowską i Jezusem w maskach gazowych na okładce. Do prokuratury trafiło wówczas doniesienie grupy osób, które uznały, że ich uczucia religijne zostały obrażone. Ostatecznie nikomu nie postawiono zarzutów. Sprawa z powództwa cywilnego toczyła się natomiast po tym, jak nieistniejący już tygodnik "Poznaniak" pokazał na okładce Matkę Boską Częstochowską z przypiętym do szaty wizerunkiem Marka Jurka.
Zdecydowanie najsłynniejsza „obraza uczuć religijnych” miała miejsce 17 września 1997 r. na lądowisku w Ostrzeszowie, kiedy szef BBN Marek Siwiec uczynił znak krzyża i ucałował ziemię po wyjściu z helikoptera, którym do Ostrzeszowa przyleciał z towarzyszącymi osobami prezydent Aleksander Kwaśniewski. Tę scenę pokazano później w klipie przedwyborczym Mariana Krzaklewskiego, wyemitowanym przez telewizję. Siwiec miał ośmieszać gesty papieża Jana Pawła II i nadużyć znaku krzyża.
Masz temat dla reportera Wirtualnej Polski? Napisz do nas: reporter@serwis.wp.pl