Ścigać złodziei!
W środę o godzinie 15.25 reporter "Gazety Krakowskiej" złożył na ręce dyżurnego prokuratora Prokuratury Rejonowej Kraków-Podgórze Pawła Kaliszczaka oficjalne zawiadomienie o przestępstwie. Wnioskujemy o ściganie nieznanych sprawców, którzy odcięli i skradli zabytkowy sponson - rodzaj stalowej wieżyczki, element poaustriackiego fortu "Prokocim", ważnego ogniwa twierdzy "Kraków".
19.08.2004 | aktual.: 19.08.2004 07:59
Krakowskie fortyfikacje z XIX i początków XX wieku to bezcenny zespół architektoniczny, jedyny w tej części Europy. Najbardziej znany fort znajduje się u podnóża kopca Kościuszki, inny w sąsiedztwie placu Kamiennego u zbiegu alej Trzech Wieszczów, ulic Długiej i Prądnickiej. Nawet rdzenni krakowianie nie mają jednak świadomości, że w granicach miasta mieści się aż 45 takich obiektów. 11 z nich wpisano już na listę zabytków, a pozostałe czekają na swoją kolej.
Niestety, o istnieniu fortów pamiętają doskonale złodzieje, którzy z różnym nasileniem próbują demontować wszelkie metalowe elementy i sprzedwawać na złom. Tak najprawdopopobniej stało się i tym razem.
Dotąd działalność taka była praktycznie bezkarna. Tylko kilka fortów ma stałych gospodarzy, 15 pozostaje w rękach Zarządu Budynków Komunalnych i są one chronione a także ubezpieczne. Niestety nie dotyczy to fortu "Prokocim". W prawdziwym kłopocie była Genowefa Zań-Ograbek, miejski konserwator zabytków, gdy okazało się, że właściwie nie wiadomo kto sprawuje pieczę nad ograbionym fortem i kto zobowiązany jest złożyć zawiadomienie o przestępstwie...
- Policja poczyniła wstępne kroki już w poniedziałek - poinformowała wczoraj naszą gazetę Katarzyna Cisło z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Funkcjonariusze z V komisariatu zbadali na miejscu ślady, ale w takich przypadkach musimy czekać na zawiadomienie o przestępstwie, a takie nie nadchodziło. My też nie znamy okradzionego fortu. Wiemy, że fort "Prokocim" miał być przejęty kiedyś przez Akademię Medyczną, której obiekty znajdują się w sąsiedztwie, ale uczelnia nie interesuje się nim zupełnie.
Sprawa własności to nie jedyny wstydliwy fakt wiążący się z fortem. Obiekt ten, dziś zdewastowany i przypominający wysypisko śmieci, to także jedno z ważnych miejsc pamięci narodowej - tu hitlerowcy rozstrzelali kilkuset Polaków, ale faktu tego nie upamiętnia żadna tablica.
W tej sytuacji nie mogliśmy dopuścić, by z powodów czysto biurokratycznych działania policji zostały sparaliżowane. "Gazeta Krakowska" postanowiła sama wystąpić w roli zawiadamiającego o przestępstwie. Jeśli nie będziemy reagować na takie akty wandalizmu, za kilka lat większość obiektów twierdzy "Kraków", które odpowiednio zagospodarowane mogą być ogromną atrakcją turystyczną, przepadnie na zawsze. A rozzuchwaleni "złomiarze" zabiorą się za kolejne, może jeszcze ważniejsze, zabytki...
Filip RATKOWSKI