PolitykaŚciągawki dla posłów - norma czy skandal?

Ściągawki dla posłów - norma czy skandal?

Władze PO przygotowują dla swoich posłów instrukcje, co i jak mają mówić. To skandal czy już norma? – Nihil novi sub sole. To nie żaden skandal, ale fakt, który trzeba przyjąć do wiadomości. Jeśli ktoś się decyduje zaangażować w politykę, musi wykazywać pewne minimum lojalności wobec tego, co mówi i robi lider. Inaczej byłby to klub dyskusyjny, a nie partia polityczna – komentuje dla Wirtualnej Polski prof. Wawrzyniec Konarski, politolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Ściągawki dla posłów - norma czy skandal?
Źródło zdjęć: © WP.PL

„Jak mamy zmieniać państwo na lepsze, gdy prezydent za każdym razem wkłada kij w szprychy roweru obecnej koalicji?”, „Pan prezydent odmawia próby udostępnienia niepełnosprawnym korzystania z należnych im praw. To nie tylko nieetyczne. To po prostu nieludzkie”, „Kwestie związane z eutanazją nie są łatwe. PiS wzywa, by w ogóle nie poruszać tych tematów. To zamiatanie problemów pod dywan” – to fragmenty propagandowych instrukcji, które władze PO od dwóch dni rozsyłają swoim politykom. Władze Platformy nie zaprzeczają, że takie informacje są rozsyłane, choć zaprzeczają ich propagandowemu charakterowi. - To nie są żadne instrukcje. To są oficjalne stanowiska klubu parlamentarnego, wynikające z naszej dyskusji - tłumaczył w "Sygnałach Dnia” Zbigniew Chlebowski.

Czy współczesne partie zaczynają przypominać korporacje, gdzie istnieje specjalne stanowisko specjalisty od komunikacji wewnętrznej, a pracownicy dostają regularnie informacje, co i jak mają mówić? O nowym modelu komunikacji polityków z mediami i wyborcami Wirtualna Polska rozmawia z prof. Wawrzyńcem Konarskim, politologiem z SWPS.

WP: Joanna Stanisławska:Prasa donosi, że dla posłów Platformy władze partii z pomocą PR-owców przygotowują „ściągawki” - dokładne instrukcje, co i jak mają mówić. Bulwersuje to pana? To skandal? Po co partia to robi?

Prof. Wawrzyniec Konarski: - Nie postrzegałbym tego w kategoriach skandalu. Trzeba pamiętać, że partia jest zorganizowaną grupą społeczną, która ma swoją ideologię i swój cel. Tym celem jest zdobycie i sprawowanie władzy. Jemu wszystko jest podporządkowane, również tego typu propagandowe instrukcje. Należy zwrócić uwagę, że w nowoczesnych partiach nastąpił bardzo silny rozrost dyscypliny wewnątrzpartyjnej, zarówno posłowie, jak i aktywiści partyjni muszą reprezentować coś, co umownie nazywa się „linią partii”. Liderzy partii starają się nie dopuścić do indywidualizacji poglądów, bo może to zburzyć spójny wizerunek partii. Chcą, by przedstawiciele partii reprezentowali jeden, wspólny pogląd, unikają problemów związanych z „niesfornymi” posłami.

WP:

Na zewnątrz partia ma się prezentować jako monolit.

- Tak, partia ma być monolitem i dowodzić swojej jedności w każdej sytuacji, wszędzie, gdzie się da. W żadnym razie nie może stwarzać wrażenia, że podlega silnym wewnętrznym podziałom. To zmniejszałoby jej rangę polityczną, bądź naruszało jej legitymację do sprawowania władzy.

WP: Tak, ale poprzez stosowanie tego rodzaju instrukcji, może powstać wrażenie, że posłowie nie myślą samodzielnie.

- Taka daleko idąca ingerencja w poglądy indywidualne członków partii może się podobać, albo nie. Mnie się nie podoba, dlatego nie jestem politykiem, tylko politologiem. Zawsze wejście do dużych struktur społecznych, a więc i do partii politycznej, oznacza pewne ograniczenie swobody wypowiedzi. To jest cena, jaką się płaci, żeby być blisko władzy. Jeśli ktoś decyduje zaangażować się w politykę, musi jednak wykazywać pewne minimum lojalności wobec tego, co mówi i robi lider. Inaczej byłby to klub dyskusyjny, a nie partia polityczna. Jako obywatele musimy zdawać sobie sprawę z tego, że partie polityczne mają bardzo silną tendencję ku oligarchizacji swoich struktur, a nie ku ich demokratyzacji. Ten proces odkrył i opisał niemal 100 lat temu wybitny niemiecki socjolog Robert Michels obserwując niemieckich socjaldemokratów. Oligarchizacji nie da się uniknąć.

WP: Można odnieść wrażenie, że struktura współczesnej partii przypomina stosunki panujące w korporacji, gdzie istnieje specjalne stanowisko specjalisty od komunikacji wewnętrznej, a pracownicy dostają regularnie informacje, co i jak mają mówić…

- Zgadza się. Model korporacyjny w największych partiach w Europie jest modelem dominującym. Inny model usiłowali wprowadzić kiedyś np. Zieloni, ale kiedy sięgnęli po władzę, relacje w partii nieuchronnie zaczęły zmierzać w kierunku korporacyjnym.

WP: Czy można powiedzieć, że takie wytyczne to nowy model komunikacji polityków z mediami i wyborcami?

- Tak, może to być pewien nowy model. Zupełnie odmienny niż np. model, który był typowy w okresie istnienia cenzusów wyborczych, kiedy partie były raczej klubami dla dżentelmenów niż – tak jak ma to miejsce dzisiaj - organizacjami o charakterze masowym. Żeby taką organizację masową kontrolować, potrzebny jest zestaw niezbędnych wytycznych.

Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)