ŚwiatSaryusz-Wolski: szczyt UE będzie sukcesem Polski

Saryusz-Wolski: szczyt UE będzie sukcesem Polski

Według przewodniczącego komisji spraw
zagranicznych Parlamentu Europejskiego Jacka Saryusz-Wolskiego,
szczyt UE w Brukseli zakończy się sukcesem Polski, niezależnie od
tego, czy przyszła Konferencja Międzyrządowa zajmie się kwestią
głosowania w Radzie UE, czy nie.

20.06.2007 | aktual.: 20.06.2007 11:56

Podstawą rozważań są istniejące traktaty, a nie odrzucony w referendach we Francji i w Holandii Traktat Konstytucyjny- podkreślił Saryusz-Wolski. Zakłada on, że "to co ma być uzgodnione na Konferencji Międzyrządowej, ma być tzw. traktatem korygującym, uzupełniającym", więc "nieumieszczenie kwestii systemu głosowania w agendzie oznacza, że pozostaje nicejski system głosów ważonych".

Natomiast wpisanie systemu głosowania do agendy oznacza, że ta kwestia będzie przedmiotem prac Konferencji Międzyrządowej i wtedy Polska będzie mogła zgłosić do negocjacji kompromisową propozycję systemu pierwiastkowego- zauważył przewodniczący. I jeden, i drugi wariant jest dla nas korzystny. Pierwszy nawet korzystniejszy, bo pozostaje system nicejski, który jest dla nas optymalny - ocenił.

Według zapisów Traktatu z Nicei, każde z największych państw: Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy - dysponuje dziś 29 głosami, Hiszpania i Polska 27, Rumunia 14, Holandia 13, Belgia, Czechy, Grecja, Portugalia i Węgry po 12, Austria, Bułgaria i Szwecja po 10, Dania, Finlandia, Irlandia, Litwa i Słowacja po 7, Cypr, Estonia, Luksemburg, Łotwa i Słowenia po 4, a Malta - 3 głosami. Ponadto zablokowanie decyzji wymaga 88 głosów, czyli decyzji dowolnych trzech państw z pierwszej szóstki plus Malta.

Traktat Konstytucyjny przewiduje system podejmowania decyzji w Radzie UE podwójną większością państw i obywateli, zdefiniowaną jako co najmniej 55% państw (nie mniej niż 15) reprezentujących co najmniej 65% liczby ludności. Do zablokowania decyzji potrzeba ponad 45% państw lub 35% ludności zamieszkującej co najmniej cztery państwa. Ponadto Polska wywalczyła tzw. hamulec bezpieczeństwa, nawiązujący do tzw. kompromisu z Janiny, umożliwiający odwlekanie decyzji przez "rozsądny czas" przez państwa zamieszkałe przez co najmniej 26-25% unijnej ludności.

Natomiast proponowany przez Polskę sposób liczenia głosów w Radzie UE - czyli system pierwiastkowy - polega na tym, że głos każdego kraju jest obliczony na podstawie pierwiastka kwadratowego z liczby ludności. W efekcie siła głosu przeliczona na pojedynczego obywatela mniejszego państwa członkowskiego jest dowartościowana, większego zaś - osłabiona. Korzystają na tym takie państwa jak Polska czy Hiszpania, a tracą Niemcy.

Tymczasem Niemcy, które z końcem czerwca przekażą przewodnictwo w UE Portugalii, proponują ograniczenie negocjacji nad nowym traktatem do sześciu konkretnych spraw: symbole UE i pierwszeństwo prawa unijnego nad krajowym; zmiany w terminologii; włączenie do traktatu unijnej Karty Praw Podstawowych; szczegóły europejskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa; określenie i rozdzielenie kompetencji narodowych i unijnych oraz rola, jaką w UE powinna przypaść parlamentom narodowym.

Saryusz-Wolski zwrócił uwagę, że żadnego z tych postulatów nie zgłosiła Polska. Według niego, rozpatrzenia kwestii unijnych symboli domagały się Holandia i Wielka Brytania; prymatu unijnego prawa - Czesi i Brytyjczycy; zmian w terminologii - Czesi, Brytyjczycy i Holendrzy; Karty Praw Podstawowych - tylko Brytyjczycy, a wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, kompetencji narodowych i wspólnotowych oraz roli parlamentów narodowych w Unii - Brytyjczycy i Holendrzy.

Do tej sześciopunktowej listy dochodzą jeszcze dwa nieuwzględnione, czyli zakres głosowania większością kwalifikowaną - to jest postulat brytyjski - i kwestia ważenia głosów w Radzie UE, co jest postulatem Polski i Czech - dodał poseł do PE.

Saryusz-Wolski przewiduje, że czerwcowe spotkanie przywódców państw członkowskich Unii zakończy się przekazaniem Radzie UE konkluzji - bo, jak przypomniał, Rada Europejska (czyli unijny szczyt) nie jest organem stanowiącym, a jedynie wytycza generalne kierunki polityczne - która podejmie decyzje o zwołaniu Konferencji Międzyrządowej.

Uspokaja przy tym, że obecnie nie ma powodów do obaw, bo Unia się cały czas rozwija, a nicejski system głosowania działa. W opinii szefa komisji spraw zagranicznych PE, "jest już powszechną wiedzą na poziomie eksperckim, że po rozszerzeniu proces decyzyjny uległ przyspieszeniu", "prace nad aktami prawnymi - skrócone" i nie ma "żadnych zahamowań".

Saryusz-Wolski przyznał jednak, że jest "gorącym zwolennikiem" zwiększenia możliwości działania UE w dziedzinie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Jestem zwolennikiem tego, żeby UE była wyposażona we wspólną służbę dyplomatyczną, wspólnego ministra spraw zagranicznych, który łączyłby funkcje wysokiego przedstawiciela UE ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa i unijnego komisarza ds. stosunków zewnętrznych, bo to wzmocniłoby możliwość mówienia Unii jednym głosem w tych kwestiach - uzasadnił.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)