SARS można pokonać, ale...
Światowa Organizacja Zdrowia jest wciąż przekonana, że można zapobiec zakorzenieniu się SARS jako choroby o charakterze endemicznym. Największe wątpliwości z tym związane dotyczą Chin, gdzie zarejestrowano ponad połowę z 4.800 przypadków choroby na świecie i 276 zgonów. Ryzyko stwarzają też kraje ubogie, o złych warunkach sanitarnych.
Opinię taką wyraził w piątek, podczas codziennej telekonferencji prasowej, koordynator WHO Mike Ryan. "Sądzimy, że wiemy już dość dużo o tej chorobie i o formach jej przenoszenia, i myślimy, że jest szansa jej opanowania" - powiedział. "Mamy możność przerwania cyklu przenoszenia choroby i zamknięcia jej z powrotem w pudełku" - dodał.
Reuter przypomina, że niektórzy międzynarodowi eksperci medyczni są zdania, iż zespół ostrej niewydolności oddechowej SARS, który po raz pierwszy pojawił się w listopadzie ub.r. w południowych Chinach, na stałe utrzyma się w świecie jako choroba o charakterze endemicznym. Przedstawiciele WHO twierdzą jednak, że szybka akcja władz sanitarnych może skutecznie hamować rozprzestrzenianie się choroby. Według WHO, istnieją podstawy do ostrożnego optymizmu w kwestii zapobiegania przenoszeniu wirusa SARS.
"W krajach, do których dotarła, choroba nie rozprzestrzenia się jak niepohamowana pożoga. Największe ryzyko zarażenia stwarza kontakt osobisty" - podkreślił w piątek Mike Ryan.
Duże obawy wywołuje jednak to, że choroba może utrwalić się w niektórych częściach Chin, zwłaszcza na zachodzie, gdzie służba zdrowia nie jest wystarczająco przygotowana, lub, jeszcze gorzej, może dotrzeć do takich krajów, jak Afryka subsaharyjska, gdzie już dziś zbiera tragiczne żniwo AIDS. "Obawiamy się, że epidemia wybuchnie tam, zanim będziemy o tym wiedzieć" - powiedział w piątek inny ekspert WHO David Heymann. (an)