ŚwiatSarkozy: oskarżenia, że brałem pieniądze, są haniebne

Sarkozy: oskarżenia, że brałem pieniądze, są haniebne

Prezydent Nicolas Sarkozy uznał za haniebne oskarżenie go o to, że otrzymywał przez lata nielegalne wsparcie finansowe od miliarderki Liliane Bettencourt. Bronił też podejrzanego o korupcję ministra Erica Woertha, wykluczając jego dymisję.

Sarkozy: oskarżenia, że brałem pieniądze, są haniebne
Źródło zdjęć: © AFP

12.07.2010 | aktual.: 13.07.2010 07:03

Prezydent Sarkozy gościł wieczorem na antenie publicznej stacji France 2. Odpowiadał tam m.in. na pytania w sprawie tzw. afery Bettencourt (nazywanej też aferą Woerth/Bettencourt). Francuska prokuratura wszczęła w ubiegłym tygodniu wstępne śledztwo przeciw 87-letniej Bettencourt w sprawie o domniemane oszustwa podatkowe i lokowanie dużej części dochodów na tajnych kontach za granicą. Bettencourt, córka założyciela koncernu L'Oreal, jest też posądzana o to, że w 2007 roku - za pośrednictwem obecnego ministra pracy Erica Woertha - wsparła nielegalnie kampanię wyborczą Nicolasa Sarkozy'ego kwotą 150 tys. euro. Oskarżenia te wysunęła była księgowa Liliane Bettencourt, Claire Thibout.

Sarkozy nazwał te oskarżenia "hańbą" i "kalumniami", które bardzo mocno go zabolały. Zaprzeczył, jakoby był - jak mu zarzucano - bywalcem prywatnych kolacji u państwa Bettencourt, podczas których miał otrzymywać koperty z pieniędzmi.

Odpierając te zarzuty, prezydent powołał się na opublikowane przez media zeznania byłego podwładnego Bettencourt, który miał twierdzić, że "w ciągu kilkunastu lat (w okresie 1993-2007) pan Sarkozy przyszedł do rezydencji miliarderki dwa lub trzy razy, zawsze w ramach oficjalnych kolacji z udziałem dwunastu lub piętnastu osób".

Szef państwa bronił też zdecydowanie ministra Woertha. - To człowiek głęboko uczciwy, który musiał znosić kalumnie i kłamstwa przez trzy tygodnie - oświadczył Sarkozy. Zaznaczył, że uczciwości ministra dowodzi ujawniony w niedzielę raport francuskiej Generalnej Inspekcji Finansowej (IGF). Z dokumentu tego wynika, że Woerth nie pomagał w żaden sposób Liliane Bettencourt w ukrywaniu dochodów przed francuskim fiskusem, o co podejrzewały go media.

Sarkozy podkreślił, że nie ma mowy o dymisji obecnego ministra pracy i że to właśnie Woerth dokończy planowaną przez rząd na ten rok kontrowersyjną reformę emerytur.

- Francja nie jest państwem skorumpowanym - zaznaczył prezydent.

Pośrednio jednak przyznał częściowo rację tym, którzy atakowali ministra Woertha, że dopuścił do konfliktu interesów. Jego żona, Florence, pracowała bowiem dla Liliane Bettencourt w okresie, gdy był ministrem ds. budżetu - od 2007 roku do marca bieżącego roku, a sam Woerth - piastował jednocześnie z funkcjami ministerialnymi stanowisko skarbnika rządzącej partii UMP.

Sarkozy zapowiedział, że w przyszłym tygodniu powoła "komisję reprezentującą wszystkie odłamy polityczne", która ma zagwarantować, aby w przyszłości uniknąć "wszelkiej formy konfliktu interesów".

Prezydent dodał, że będzie także doradzał Woerthowi, by zrezygnował z nadal pełnionej przez niego funkcji skarbnika UMP, aby "poświęcić się wyłącznie reformie emerytur".

Poniedziałkowe wystąpienie szefa państwa było pierwszym tak obszernym złożonym przez niego wyjaśnieniem w sprawie afery Bettencourt. Pałac Elizejski liczył, że wywiad we France 2 rozwieje aurę politycznego skandalu, ciążącą od miesiąca na obecnie rządzącej prawicy.

Zaledwie kilka godzin przed telewizyjnym wystąpieniem prezydenta francuskie organy ścigania przeprowadziły rewizję w biurze w pobliżu rezydencji Liliane Bettencourt - podał na stronie internetowej dziennik "Le Figaro". Wcześniej media mówiły o przeszukaniu mieszkania, a nie biura miliarderki.

Podobną akcję - jak podaje "Le Figaro" - przeprowadzili funkcjonariusze tego samego dnia w paryskim mieszkaniu przyjaciela Bettencourt, fotografa Francois-Marie Baniera. Według radia France Info, w ramach szeroko zakrojonej operacji policjanci przeszukali także pięć innych miejsc u osób bliskich miliarderce, których personalia nie są na razie znane.

Sama Bettencourt przebywa obecnie w swojej innej rezydencji w Bretanii.

Według "Le Figaro", organy śledcze poszukują dowodów na domniemane ukrywanie przez miliarderkę swojego majątku w rajach podatkowych, m.in. na jednej z wysp na Seszelach. Z informacji otoczenia Bettencourt wynika, że posiada ona dwa nieznane francuskiemu fiskusowi konta w Szwajcarii na łączną kwotę 78 mln euro.

Afera Bettencourt przyczyniła się do degradacji wizerunku wszystkich polityków. Według sondażu ośrodka Viavoice dla dziennika "Liberation" z początku lipca, 64% Francuzów uważa, że przywódcy polityczni są skorumpowani.

Szymon Łucyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)