Sarkozy obrał sobie Romów na "kozła ofiarnego"?
Burzliwą polemikę wywołały słowa prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, który w kontekście walki z przestępczością zganił zachowania części Romów we Francji. Dziennik "Liberation" zarzuca prezydentowi, że wybrał na "kozła ofiarnego" tę mniejszość etniczną.
Sarkozy oświadczył w środę, że wypowie przestępcom i handlarzom narkotyków "prawdziwą wojnę", nawiązując m.in. do zamieszek, do których doszło w weekend w miasteczku Saint-Aignan, w centralnej części kraju. Grupa uzbrojonych osób, prawdopodobnie pochodzenia romskiego, zaatakowała tam posterunek żandarmerii, spaliła wiele samochodów i zdemolowała budynki w odwecie za śmierć 22-letniego mężczyzny. Zginął on postrzelony przez żandarma, gdy według funkcjonariuszy po drobnej kradzieży próbował uciec samochodem przed pościgiem.
Nawiązując również do niedawnych zamieszek w Grenoble, Sarkozy zaznaczył, że zajścia w Saint-Aignan podkreślają "problemy, które rodzą zachowania niektórych nomadów (w oryginale "gens du voyage") i Romów". Zapowiedział likwidację nielegalnych obozowisk tych społeczności. Użyty przez szefa państwa typowo francuski termin "gens du voyage", oznacza dosłownie "ludzi wędrujących" i stanowi w prawie francuskim osobną kategorię ludności, której członkowie mają obywatelstwo francuskie, ale nie mają stałego miejsca zamieszkania.
Słowa prezydenta oburzyły organizacje Romów we Francji i stowarzyszenia obrony praw człowieka. - Ogłaszając deportację, nacechowaną etnicznie, wszystkich obozowisk z nieuregulowaną sytuacją, prezydent Republiki zdecydował się na rasistowskie napiętnowanie społeczności romskiej i nomadów - tak zareagowała francuska Liga Praw Człowieka (LDH).
Słowa prezydenta skrytykował też wybitny francuski reżyser romskiego pochodzenia Tony Gatlif. Powiedział on dziennikowi "Liberation", że "Cyganie są łatwym celem ataków". - Nikt nie ośmiela się porywać w ten sposób na Ormian, przybyszów z krajów Maghrebu czy Żydów. Cyganie nie mają adwokata - uważa Gatlif.
Specjaliści zwracają uwagę, że wypowiedź szefa państwa może umocnić istniejące wciąż we Francji antyromskie nieporozumienia i stereotypy. Wyjaśniają, że często myli się dawno osiadłych w tym kraju Francuzów pochodzenia cygańskiego i koczowniczych Romów, którzy zaczęli przybywać głównie z Rumunii i Bułgarii od 2007 roku - po przyjęciu tych państw do UE. - Trzeba zwrócić uwagę, że ci przybysze mają względnie nieduże znaczenie. Jest ich tylko (we Francji) od 12 do 15 tysięcy, co z punktu widzenia demograficznego jest marginalne - uważa socjolog z uniwersytetu Paris V Jean-Pierre Liegeois.
Dla porównania - jak podaje dziennik "La Croix" - liczba Romów osiadłych od pokoleń we Francji, którzy porzucili na ogół wędrowny tryb życia, jest nieporównanie wyższa od "koczowników". Wynosi ona według szacunków 350 tysięcy osób.