Sanktuarium w Otyniu
Biskup Adam Dyczkowski podniósł kościół w
Otyniu do rangi sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju. Wszystko
za sprawą pochodzącej z XV w. figury Matki Bożej Królowej Pokoju,
nazywanej też Matką Bożą Klenicką, informuje "Gazeta Lubuska".
Legenda głosi, że figurkę dała pasterce, mieszkance Klenicy, sama Matka Boża. Kiedy mieszkańcy postanowili wybudować kościół, zebrany na budowę materiał w ciągu jednej nocy ktoś przeniósł w inne miejsce. I tam została wzniesiona świątynia.
350 lat temu podczas "potopu szwedzkiego" jezuici przenieśli figurę do klasztoru w Otyniu. Bali się, że protestanccy Szwedzi ją zbezczeszczą. Kolejny raz trzeba było ukrywać figurę w 1945 r. - przed Armią Czerwoną. Ówczesny proboszcz Otto Stephan zamurował ją w klasztornej kaplicy.
Po którymś z kolei przesłuchaniu przez Urząd Bezpieczeństwa kapłan zmarł. Prawdopodobnie zdążył jednak przed śmiercią przekazać informacje o skrytce polskiemu księdzu. Ten po kilku miesiącach przeniósł figurę do kościoła parafialnego, w którym jest do dziś.
Wierni z Klenicy domagali się od władz kościelnych zwrotu figury. Nuncjusz apostolski nakazał, aby otynianie raz do roku pielgrzymowali z nią do Klenicy. Wygasłe w 1918 r. pielgrzymki wznowił trzy lata temu obecny proboszcz Grzegorz Sopniewski. Co roku bierze w nich udział 250-300 pątników. Jak mówi proboszcz, kościół wraz z figurą już od dawna był uważany przez wiernych za szczególne miejsce. - Ludzie posługiwali się nawet terminem sanktuarium. Ksiądz biskup potwierdził, że jest to miejsce szczególnego kultu Matki Bożej, dodaje kapłan. (PAP)