"Sankcje wobec Białorusi zostaną przywrócone"
UE rozpoczęła prace nad wznowieniem unijnych sankcji wobec przedstawicieli reżimu w Mińsku w odpowiedzi na prześladowania opozycji po wyborach w grudniu. Ustalana jest lista osób, które będą nimi objęte - dowiedziała się w Polska Agencja Prasowa ze źródeł dyplomatycznych.
- Prace przygotowawcze w celu przywrócenia sankcji i rewizji polityki wobec Białorusi zostały rozpoczęte - powiedział unijny dyplomata po specjalnym posiedzeniu ambasadorów krajów członkowskich UE w ramach komitetu ds. politycznych i bezpieczeństwa UE w Brukseli.
- Sankcje zostaną przywrócone - powiedział inny dyplomata. Dodał, że pytanie tylko, "kiedy i w jakim zakresie". Szefowie dyplomacji krajów UE spotkają się 31 stycznia w Brukseli. Ale niewykluczone, że decyzja zapadnie wcześniej, jeśli uda się uzyskać jednomyślną zgodę krajów członkowskich - powiedział dyplomata zastrzegający sobie anonimowość.
Dyskusja dotyczy przede wszystkim listy osób, które sankcje miałyby objąć. Ambasadorowie krajów UE w Mińsku przesłali do Brukseli propozycje kilkudziesięciu nazwisk osób bezpośrednio odpowiedzialnych za zatrzymania opozycyjnych kandydatów na prezydenta, nękanie opozycji, niezależnych mediów i organizacji pozarządowych. Zdaniem dyplomatów jest "prawdopodobne", że z powrotem znajdzie się na niej prezydent Alaksandr Łukaszenka.
Polska wraz z Holandią, Szwecją i Niemcami chce najszybszego przywrócenia sankcji, skoro na Białorusi po wyborach 19 grudnia znowu są więźniowie polityczni. Finlandia, a także Litwa i Łotwa apelują, by nie podejmować szybkich decyzji i zachować kontakty z reżimem, a dzięki temu możliwości oddziaływania na Mińsk w celu demokratyzacji kraju.
- Sankcje i ich ewentualne wznowienie będą tylko jednym z elementów zrewidowanej polityki UE wobec Białorusi, którą trzeba widzieć szerzej i w dłuższej perspektywie. Podtrzymując nacisk na Łukaszenkę, chcemy realizować nasze zobowiązania wobec społeczeństwa. Białorusi nie mogą być karani - powiedziała Maja Kocijanczicz, rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Dlatego jej zdaniem otwarta pozostaje kwestia zawieszenia udziału Białorusi w programie Partnerstwa Wschodniego. Polska jest przeciwna takiej sankcji, by nadal zostawić sobie możliwość wspierania społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi.
Te wszystkie elementy mają być wzięte pod uwagę przy przygotowywaniu decyzji. Kraje będą musiały zdecydować, jakie to będą sankcje (czy będą rozszerzone ponad sankcje wizowe zawieszone w 2008 r.) i kogo dokładnie obejmą. Prace w Radzie UE mają być prowadzone szybko. Z technicznego punktu widzenia przywrócenie sankcji jest proste, gotowa jest bowiem podstawa prawna. UE nałożyła sankcje wizowe na Łukaszenkę i 40 innych urzędników po podobnych, choć mniej surowych, represjach, jakie miały miejsce po wyborach w 2006 roku. W 2008 roku UE zawiesiła te sankcje wobec 36 osób i wznowiła dialog polityczny z Mińskiem, gdy reżim zwolnił ważnych więźniów politycznych.
W mijającym tygodniu o przywrócenie sankcji wizowych wobec Łukaszenki i innych przedstawicieli reżimu zaapelował szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt. Za sankcjami, "które dotkną ludzi reżimu, a nie zwykłych ludzi", opowiedział się także szef MSZ sprawujących prezydencję w UE Węgier Janos Martonyi, który jednak na razie nie wykluczył udziału Białorusi w majowym szczycie Partnerstwa Wschodniego. Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung", powołując się na źródła rządowe w Berlinie, napisał, że także niemiecki rząd opowiada się za przywróceniem przez UE sankcji wobec autorytarnego reżimu Łukaszenki. O przywrócenie i rozszerzenie unijnych sankcji wobec przedstawicieli reżimu w Mińsku zaapelował już pod koniec grudnia polski rząd.
Przywrócenie sankcji ma być reakcją UE na prześladowania opozycji białoruskiej po wyborach prezydenckich w tym kraju 19 grudnia, które według oficjalnych wyników wygrał Łukaszenka. Opozycja uważa, że wybory sfałszowano.