PolskaSanitariusz, który ukradł portfel umierającemu, nie trafi do aresztu

Sanitariusz, który ukradł portfel umierającemu, nie trafi do aresztu

Sanitariusz łódzkiego pogotowia, 50-letni Tomasz G., któremu prokuratura przedstawiła zarzut ograbienia zwłok, nie trafi do aresztu. Taką decyzję podjął Sąd Rejonowy w Łodzi. Mężczyźnie grozi kara do ośmiu lat więzienia.

11.01.2005 | aktual.: 11.01.2005 14:21

Sąd nie zastosował aresztu wobec Tomasza G., ponieważ uznał, że nie istnieje obawa matactwa, bowiem materiał dowodowy został starannie zebrany i zabezpieczony - powiedziała Grażyna Jeżewska z biura prasowego sądu. Dodała, że wobec sanitariusza nie zastosowano też żadnego środka zapobiegawczego, a mężczyzna nie przyznaje się do winy.

W sobotę, na jednej z ulic Łodzi zasłabł 61-letni przechodzień. Wezwano pogotowie, ale mimo reanimacji mężczyzna zmarł, a karetka odjechała. Jeszcze przed przyjazdem pogotowia będący na miejscu patrol policji próbował ustalić tożsamość przechodnia. W jego kieszeni znaleziono m.in. portfel i dowód osobisty.

Kiedy na miejscu zdarzenia pojawił się syn zmarłego, policjanci chcieli oddać mu rzeczy osobiste ojca. Wtedy zauważono brak portfela. Policja znalazła go później w prywatnym samochodzie sanitariusza karetki. W portfelu - jak się później okazało - było 150 zł.

Sobotnim zdarzeniem zaskoczona i zbulwersowana była dyrekcja Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego, tym bardziej, że sanitariusz miał nieposzlakowaną opinię. W pogotowiu pracował kilkanaście lat. W poniedziałek dyrektor placówki Bogusław Tyka zapowiedział zwolnienie z pracy całej załogi karetki pogotowia, bo - według niego - odpowiedzialność za tę sytuację ponosi nie tylko Tomasz G., ale również lekarz i kierowca.

Również w poniedziałek prokuratura, która przedstawiła sanitariuszowi zarzut ograbienia zwłok, wystąpiła do sądu z wnioskiem o aresztowanie sanitariusza motywując to grożącą surową karą i obawą matactwa. Dzień później sąd nie uwzględnił tego wniosku.

Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, prokuratura przeanalizuje sprawę i prawdopodobnie złoży zażalenie na decyzję sądu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)