"Sandomierz, Tarnobrzeg - tam jest najgorzej"
- Sandomierz, Tarnobrzeg, te rejony kraju, widły Wisły i Sanu, to są te okolice, gdzie wylania mają największą powierzchnię i stamtąd koledzy ratownicy muszą ewakuować ludzi uwięzionych w domu. Chcę powiedzieć, że wczoraj za pomocą śmigłowców policyjnych, ze strażakami, kolegów ze straży granicznej, co najmniej 60 osób chłopcy wyciągnęli na linach i przetransportowali w suche miejsca. - powiedział gość Radia Zet szef sztabu powodziowego Janusz Skulich. : A gościem Radia Zet jest generał Janusz Skulich zastępca komendanta głównego Straży Pożarnej, szef sztabu powodziowego, komendanta głównego, dzień dobry, wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry. : Panie generale, gdzie jest najgorzej, gdzie ludzie muszą się ewakuować. : No niestety Sandomierz, Tarnobrzeg, te rejony kraju, widły Wisły i Sanu, to są te okolice, gdzie wylania mają największą powierzchnię i stamtąd koledzy ratownicy muszą ewakuować ludzi uwięzionych w domu. Chcę powiedzieć, że wczoraj za pomocą śmigłowców policyjnych, ze strażakami,
kolegów ze straży granicznej, co najmniej 60 osób chłopcy wyciągnęli na linach i przetransportowali w suche miejsca. : Widzieliśmy, że wyciągają psy, wyciągają ludzi, ale też są takie sytuacje, gdzie ludzie dramatycznie proszą o pomoc, bo strażacy nie wiedzą, czy też ekipy ratunkowe, że oni tam są i dowiadują się przez telewizję, z telewizji. : No tak, dokładnie, najgorzej jest w nocy, kiedy ta aktywność ludzi jest mniejsza i nie przekazuje się między sobą informacji, wtedy tam nie widać tych niewielkich sił strażackich, czy policji, czy jakiś innych służb, które monitorują wały, no i potem są nieporozumienia związane z tym, że nikt tego nie śledzi, że nie dba, gdy tymczasem nieprawda. Przecież my jesteśmy w gotowości już od piątku zeszłego tygodnia, pierwsze dyspozycje dotyczące tego, że będzie duży opad. Oczywiście wtedy nie wiedzieliśmy, że będzie powódź. Ale spotkanie, które się odbyło rano... : Nie dało się tego przewidzieć. : Dokończę, bo pierwsze spotkanie, które się odbyło w poniedziałek przed
południem właściwie, w którym uczestniczył pan minister Miller, koledzy z Instytutu Meteorologii i kiedy koledzy powiedzieli, jakie są prognozy stanu wód po tych dwóch dniach opadów, to myśmy, że będzie powódź. To była tylko kwestia, gdzie to wszystko się rozleje. : Ale w niedzielę już wiadomo było, że zbliża się fala powodziowa. : Nie, że fala powodziowa nie, no wiedzieliśmy, że będą bardzo silne opady. Właściwie silne i długotrwałe, bo to ma duże znaczenie, długość trwania tych opadów i, że będą wezbrania. Im bliżej tego okresu, kiedy przychodzi powódź tym łatwiej kolegom, z większym prawdopodobieństwem oszacować jej skutki. Na początku mówi się, te komunikaty brzmią bardzo lakonicznie, że spodziewane są intensywne opady, tam miejscowo do 120 milimetrów na dobę, co będzie skutkować wezbraniami rzek powyżej stanów ostrzegawczych. No, powyżej stanów ostrzegawczych to może być pięć centymetrów i może pięć metrów, tak, dopiero im bliżej, my takie prognozy otrzymujemy. Ale to nie jest kwestia jakby winy, nie
winy kolegów, którzy to prognozują tylko po prostu narzędzi. Żeby matematycznie opisać przyrodę – jest najtrudniejsza rzecz, która może być. : Ludzie się boją opuszczać swoje domy, potem widzimy dramatyczne sytuacje, gdzie siedzą na kominie, boją się rabusiów, czy jakoś policja może monitorować te tereny zalane, monitoruje? : Musi monitorować. Ja wczoraj byłem świadkiem, nawet sam uczestniczyłem w rozmowie, w której blisko trzystu policjantów z innej części kraju pojechało w rejon Tarnobrzega i Sandomierza po to żeby wzmocnić kolegów w patrolowaniu tych terenów, które są wyewakuowane. To jest dla nas problem. Ewakuację trzeba zarządzać w sposób trafny, zbyt wczesne, czy zbyt późne ogłoszenie ewakuacji zawsze niesie skutki. Zbyt późne – wiadomo, no ludzie zostają uwięzieni. Ale zbyt wczesne ogłaszanie ewakuacji powoduje, że ludzie nie mają do nas zaufania, mówią no jak to, tu miała być woda, a tu rozczarowanie, bo nie trzeba było, a myśmy zostawili swój cały dobytek. : No tak i też z kolei nie wierzą, że
będzie woda i woda jest. : Stąd mówię no jeśli trafnie mamy wszystkie prognozy oszacowane i wiemy, że ta woda będzie wtedy ona jest natychmiast ogłaszana. : Panie generale, ale co z takimi domami, gdzie jest pełno wody, taki dom to się chyba już nie nadaje do niczego, gdzie zostaje tylko dach, albo komin. : No może do zupełnie niczego nie, bo się nadaje do remontu, ale niebawem, już zbliża się, a właściwie powiedzmy, że w części województwa śląskiego już ta faza nastąpiła to jest ta faza właśnie związana z przywracaniem tych wszystkich terenów do życia. To jest bardzo rozległe przedsięwzięcie, bo proszę sobie wyobrazić, że my tego nie widzimy, ale pod wodą są padłe zwierzęta, więc to jest problem sanitarny, epidemiologiczny. : Cmentarze. : To jest kwestia cmentarzy, słyszałem przedwczoraj panią minister Kopacz, która opowiadała nam o nadzorze właśnie nad między innymi cmentarzami i dość drastycznych przedsięwzięć, które trzeba będzie – myślę o ekshumacjach, które trzeba będzie przeprowadzać na tych
cmentarzach. To jest kwestia ujęć wody, studni, to są setki tysięcy w tej chwili studni, które są zalane. : Apel do tych, którzy są na terenach powodziowych żeby korzystali tylko z wody w zamkniętych butelkach, żeby nie jedli tego jedzenia, które jest spod wody. : Bez wątpienia, także trzeba teraz jakby zadbać o siebie w sposób szczególny i zwracać uwagę na to, to co w zwykłym naszym życiu, w takich normalnych okolicznościach jest, no nie przynosi żadnego niepożądanego skutku, no tutaj może być właśnie z tym związane, dlatego jak najbardziej, w szczególności dzieci trzeba chronić ludzi, którzy są chorzy, czy mają jakąś podatność na różne takie choroby, no muszą szczególnie na siebie uważać. : A Warszawa w jakiej sytuacji teraz jest, ile brakuje do przekroczenia, już w jednym miejscu, w dwóch miejscach przekroczyła woda - w okolicach Wawra przy ulicy Ogórkowej przelała się. : Kiedy wczoraj po południu, tak to było, przedwczoraj po południu właściwie, kiedy się odbywało posiedzenie zespołu, któremu
przewodniczył pan premier Tusk i padały liczby, że będzie w Warszawie osiemset, osiemset pięćdziesiąt – tak, to tak jak miałem przekonanie w poniedziałek, że będzie powódź na południu, tak miałem przekonanie, że Warszawa będzie zalana. Dlatego, że jeśli w prognozie mamy bezpieczeństwo pomiędzy wysokością wody, a koroną wału wynoszące kilkadziesiąt centymetrów, to to jest w granicach błędu prognozy i wiedzieliśmy, że będzie wtedy powódź. Na szczęście okazało się, już wczoraj wiedzieliśmy z kolei, że po zweryfikowaniu tych wszystkich parametrów przed Warszawą – wody, no bez wątpienia trzeba powiedzieć, że również takie miejsca jak Sandomierz, Tarnobrzeg obroniły częściowo również Warszawę tak, bo ta masa wody... : Zatrzymała się tam. : Tam wypłynęła i nie dopłynie po prostu do Warszawy. : No tak, ale najgorsza jest długość tej fali prawda, bo długość powoduje, że wały nasiąkają, wały są jak galareta i wały mogą być przebite i są takie miejsca w Warszawie, na przykład przy Ogrodzie Zoologicznym, Andrzej
Kruszewicz, dyrektor warszawskiego ZOO, dzień dobry panu, Monika Olejnik. : Witam, dzień dobry pani. : Jaka jest sytuacja. : Nasz wał nie przesiąknie. : Nie przesiąknie. : Nie, nie, bo ten wał to jest bardzo stary wał i on jest bardzo szeroki, on jest trzy razy szerszy, niż normalny wał. Tutaj jesteśmy bezpieczni, tu jedynie może się przelać górą, gdyby doszło do takiej sytuacji, ale też jesteśmy w pogotowiu, układamy worki z piaskiem. : No właśnie, wczoraj warszawiacy pomagali państwu. : Bardzo to sympatyczne, w ogóle maili dostałem kilkadziesiąt dzisiaj z rana z taką jakby chęcią pomocy, także naprawdę cudownie zareagowali warszawiacy na zagrożenie. : Warszawiacy przybiegli bo się zestresowali tym, że zestresowane zwierzęta mogą być uśpione, albo gorzej, tak, panie dyrektorze? : Ależ skąd, dostałem dzisiaj kilkadziesiąt maili z informacją, że przepraszają za to, że byli małej wiary i, że źle zrozumieli informację podawaną przez niektóre radia. : No tak, ale sam pan powiedział, ja słyszałam, pan mówił, że
jeżeli dojdzie do ekstremalnej sytuacji i zwierzęta będą panikować no to trzeba będzie użyć drastycznych metod. : Znaczy, no, krótko mówiąc tak, przewidując procedury postępowania w sytuacji takiego zagrożenia – kiedy powodzi czy kataklizmu, ja muszę przewidzieć również sytuacje nawet najbardziej dramatyczne. Dyrektor Żabiński, jak doszło tutaj do bombardowania w czasie II wojny światowej sam osobiście zastrzelił ponad 40 zwierząt, były ranne, były niebezpieczne, potencjalnie niebezpieczne dla ludzi musiał to zrobić, a biegłem do pani, dlatego taki trochę zdyszany jestem. : No właśnie, taki troszkę pan zdyszany jest i dlatego pan mówił o ekstremalnych sytuacjach i to mnóstwo ludzi... : No trzeba przewidzieć takie sytuacje. : ...się zdenerwowało, tak. : To nie jest to, że myśmy planowali i chcieli zabijać zwierzęta, tylko musieliśmy przewidzieć sytuacje najbardziej ekstremalne, po to, że by w sytuacji, kiedy dojdzie do takiego, takiej konieczności nie organizować tego tak od razu, tylko mieć już wszystko
wcześniej przygotowane i mieliśmy wszystko zorganizowane i mamy wszystko zorganizowane, więc zagrożenia nie ma. O Jezu, jak ja biegłem do pani. : Całą noc pan nie spał, panie dyrektorze. : Jestem pani wielbicielem od bardzo wielu lat, więc nie żałuję tego, że biegłem. : Dziękuję panie dyrektorze, ja kiedyś miałam pracować nawet w ogrodzie zoologicznym, ale była praca tylko pielęgniarza zwierząt przy lwach, więc zestresowałam się i poszłam na studia dziennikarskie. Całą noc pan nie spał, panie dyrektorze? : Ale wcześniej pani studiowała zootechnikę. : Tak. Całą noc nie spał pan, panie dyrektorze. : No między godziną w pół do jedenastej, a dwunastą udało mi się, natomiast ogólnie chodziłem po ogrodzie, bez strzelby zaznaczam, chodziłem po ogrodzie i no nadzorowałem tutaj wszystko, sprawdzałem Wisłę, sprawdzałem zwierzaki, żubry, bizony świetnie spały, świeciły niebieskimi oczkami, sprawdzałem te nasze wały oporowe, czy jest wszystko w porządku, naprawdę jest bezpiecznie. : Dobrze, dziękujemy, dyrektor Andrzej
Kruszewicz, dyrektor warszawskiego Ogrodu Zoologicznego i wracamy do generała Skulicha, panie generale, w którym momencie może być kulminacja w Warszawie, o której godzinie. : Sądzimy, że kulminacja dzisiaj będzie koło południa w Warszawie. Te prognozy różnie mówią, ale widzimy z przebiegu krzywej wzrostu, że ona się powoli nasyca, więc sądzimy, że około południa ta kulminacja powinna być, tak, tam wtedy te stany powinny być maksymalne. : I apel do warszawiaków żeby może nie robili sobie pikniku na wale. : Nie wiem czy apelując nie rozreklamujemy jeszcze bardziej tej całej sytuacji. No bez wątpienia trzeba się rozglądać wokół siebie i zadbać o swoje bezpieczeństwo, wszystkie służby są zajęte w tej chwili powodzią, ale taka sytuacja, jak miała miejsce w Krakowie, że dziecko jeździło sobie rowerkiem po Krakowie, nad wodą i utonęło, bo wpadło, bez opieki 8-letnie, no nie powinno mieć miejsca. Sytuacja, która miała miejsce w Żywcu, że ojciec poszedł sobie właśnie z dzieckiem obejrzeć, jak wygląda rwący nurt
rzeki i najpierw to dziecko wpadło, je wyratował, a potem sam zaginął, zresztą poszukiwany był przez bardzo długi okres czasu – też nie powinny mieć miejsca. No troszeczkę jednak musimy się wyobraźnią kierować w życiu. : I trzeba też pamiętać o sąsiadach, nie tylko o sobie. : Dokładnie. Wiele osób może tą pomoc tylko od nas uzyskać, bo sami nie są w stanie sobie poradzić, więc jak powiadam – głowy do góry, oczy otwarte i rozglądajmy się i dbajmy o swoje bezpieczeństwo sami, a służby nam tylko mogą w tym pomóc. : Dziękuję bardzo, generał Janusz Skulich, zastępca komendanta głównego Straży Pożarnej, był gościem Radia Zet, dziękuje Monika Olejnik. <\czat>