Samowolna przerwa szwajcarskiego kontrolera
Pracownikowi szwajcarskiej kontroli lotów,
który w nocy z poniedziałku na wtorek zrobił sobie przerwę, żadna
przerwa nie przysługiwała - poinformował w środę Toni Maag, szef
firmy Skyguide, odpowiadającej za kontrolę lotów.
W czasie, kiedy doszło do zderzenia baszkirskiego Tu-154 z Boeingiem firmy kurierskiej DHL nad południowymi Niemcami, tylko jeden kontroler zajmował się maszynami, przelatującymi nad tym obszarem. Tymczasem kontrolerów powinno być dwóch, ponieważ wyłączono w celu konserwacji automatyczny system ostrzegający, że maszyny są na kursie kolizyjnym.
Firma Skyguide odpowiada za kontrolę lotów na obszarze, obejmującym rejon Zurychu oraz część południowych Niemiec.
Maag powiedział, że zgodnie z wewnętrznymi wytycznymi Skyguide, w przypadku wyłączenia automatycznego systemu ostrzegania, służbę musi pełnić dwóch kontrolerów.
W momencie katastrofy, w której zginęło 71 osób, dwaj kontrolerzy byli w pracy, ale jeden z nich zrobił sobie przerwę, podobno w porozumieniu z kolegą.
Firma Skyguide przyznała już, że kontroler ten zaledwie na 50 sekund przed zderzeniem polecił kapitanowi baszkirskiej maszyny zmniejszenie wysokości. (and)