Samoobrona i SLD: nie było tajnych narad
Szef SLD Krzysztof Janik zapewnił, że w
sprawie wyboru Józefa Oleksego na marszałka Sejmu nie doszło do
żadnego porozumienia między Sojuszem a Samoobroną. Wtóruje mu
Stanisław Łyżwiński z Samoobrony, mówiąc, że takie sugestie "to są
bzdury".
W nocy z wtorku na środę przed ostatecznym głosowaniem nad wyborem marszałka w Sejmie trzykrotnie zarządzano przerwę w obradach na wnioski klubów PSL, SLD i Samoobrony. Podczas jednej z nich kierownictwo SLD spotkało się z Samoobroną. W ostatecznym głosowaniu nad wyborem Oleksego zabrakło dwóch posłów Samoobrony, którzy wcześniej uczestniczyli w głosowaniach nad innymi sprawami: Wandy Łyżwińskiej i Jana Łącznego.
Za Oleksym głosowało 189 posłów, przeciwko 185; większość bezwzględna konieczna do powołania marszałka wyniosła 188.
Łyżwińska powiedziała dziennikarzom, że wbrew temu, co jest napisane w wydruku z głosowania, brała w nim udział. "Głosowałam, tylko zawiniło urządzenie. Dopiero od dziennikarzy dowiedziałam się, że jest taka sytuacja" - dodała. W pierwszej turze głosowania Łyżwińska poparła kandydaturę Janusza Wojciechowskiego (PSL).
Natomiast Łączny zapewnił, że jego nieobecność podczas głosowania nie miała nic wspólnego z jakimikolwiek rozmowami z SLD. "Żadnych rozmów nikt ze mną nie prowadził, a wyszedłem z Sejmu w trakcie pierwszej przerwy, ponieważ spieszyłem się na pociąg" - tłumaczył. "Byłem pewny, że cała opozycja zagłosuje za Wojciechowskim i spokojnie opuszczałem Sejm" - dodał. Łączny nie brał udziału już w pierwszej turze głosowania.
Zgodnie z Regulaminem Sejmu do wyboru marszałka potrzebna jest bezwzględna większość głosów - "za" musi zagłosować więcej niż połowa posłów, którzy biorą udział w głosowaniu. Dlatego znaczenie ma także to, ilu posłów przyjdzie na głosowanie - im większa frekwencja, tym więcej głosów poparcia potrzeba do wyboru marszałka.
Wybór Oleksego ułatwiła m.in. Socjaldemokracja Polska, której 33 posłów klubu nie wzięło udziału w głosowaniu. Nie głosowało też m.in. 12 posłów Platformy Obywatelskiej.