Samolot, który lądował przed TU‑154 też miał problemy?
Jak-40, który lądował przed tupolewem na lotnisku w Smoleńsku, miał problemy z radiolatarnią, czyli urządzeniem, które pomaga zejść na ziemię - wynika ze śledztwa "Rzeczpospolitej". Gazeta zastanawia się, czy podobne kłopoty mógł mieć tupolew, który się rozbił przy próbie lądowania.
28.05.2010 | aktual.: 28.05.2010 10:25
Według anonimowego eksperta pracującego dla rządu, na którego powołuje się dziennik, choć rejestratory prezydenckiej maszyny mówią, że urządzenia pokładowe wykryły radiolatarnie, to nie oznacza, że sygnał z nich działał potem prawidłowo.
O kłopotach z radiolatarnią, zdaniem "Rzeczpospolitej" ma świadczyć też to, że kwadrans po Jaku na lotnisku próbował dwa razy lądować ił-76. Nie trafiał w pas, zbaczając w lewo. A to właśnie radiolatarnie są odpowiedzialne za pomoc w wejściu na oś drogi startowej - podkreśla gazeta.
Dziennik pisze też o tym, że 18 marca polscy wojskowi prosili Rosjan o dostarczenie procedur i planów lotniska w Smoleńsku, bo te którymi dysponowali, pochodziły sprzed roku. Według meldunku pułkownika Ryszarda Raczyńskiego z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa, do dnia wylotu nie otrzymano informacji o jakichkolwiek zmianach dotyczących procedur. Anonimowe źródło w Siłach Powietrznych informuje "Rzeczpospolitą", że Rosjanie do dnia wylotu nie wysłali żadnej odpowiedzi.