ŚwiatSamobójczy atak w Tel Awiwie - zabici i wielu rannych

Samobójczy atak w Tel Awiwie - zabici i wielu rannych

Palestyński zamachowiec zdetonował bombę w centrum Tel Awiwu, zabijając poza sobą co najmniej 8 osób i raniąc co najmniej kilkanaście - poinformowały służby medyczne. Według agencji AFP, w zamachu poniosło śmierć (poza zamachowcem) 8 osób, zaś według agencji AP - 9. Według agencji Reutera, rannych zostało aż 60 osób.

Samobójczy atak w Tel Awiwie - zabici i wielu rannych
Źródło zdjęć: © AFP

17.04.2006 | aktual.: 17.04.2006 20:21

Zamachu dokonano w barze z kanapkami koło starego dworca autobusowego w Tel Awiwie. Do ochroniarza zbliżył się człowiek w torbą zawierającą 4,5 kg materiałów wybuchowych. Zdetonował ładunek, gdy zaczęto go kontrolować. To była potężna eksplozja. Widok był niewyobrażalny - powiedział izraelskiemu radiu taksówkarz Jossi Bar. W reportażach telewizyjnych przewijały się obrazy przechodniów w zakrwawionej odzieży.

Zamach nastąpił w momencie, gdy przywódca centrowej partii Kadima i zarazem pełniący obowiązki premiera Izraela Ehud Olmert kompletuje nowy rząd po wyborach parlamentarnych z 28 marca. Olmert zapewnił, że Izrael "będzie umiał odpowiedzieć (na zamach) w sposób, który sam się narzuca".

Do odpowiedzialności za zamach przyznało się dwa radykalne ugrupowania palestyńskie - Islamski Dżihad i Brygady Męczenników Al-Aksy. Człowiek twierdzący, że reprezentuje Islamski Dżihad, powiedział agencji AFP, że zamach w "dniu więźnia" jest "odpowiedzią na izraelskie masakry i obleganie naszego narodu".

Palestyńczycy obchodzili w poniedziałek "dzień więźnia" - na znak solidarności z ponad 9 tys. uwięzionych przez Izrael Palestyńczyków.

Na Zachodnim Brzegu Jordanu Islamski Dżihad rozpowszechnił taśmę wideo, na której zamachowiec-samobójca czyta swój testament. Jest ubrany na czarno i ma na czole opaskę z wersetem z Koranu. Zapowiada m.in., że "wielu innych zamachowców jest już w drodze".

Przedstawiciel Brygad Męczenników Al-Aksy - organizacji, powiązanej z ruchem Fatah palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa - powiedział natomiast w rozmowie telefonicznej z Reuterem, że był to odwet za "izraelskie masakry, popełniane wobec naszego ludu w Gazie".

Zamach został potępiony przez Stany Zjednoczone i Rosję. "To nikczemny akt terroru, dla którego nie ma żadnego usprawiedliwienia" - oświadczył rzecznik Białego Domu Scott McClellan. Oświadczenie "zdecydowanie" potępiające zamach wydał także rosyjski MSZ.

Palestyński prezydent Mahmud Abbas potępił zamach jako sprzeczny z interesami Palestyńczyków, wzywając jednocześnie mediujące w konflikcie bliskowschodnim obce mocarstwa, by zapobiegły dalszemu zaostrzaniu się sytuacji w regionie. Tymczasem Sami Abu Zuhri, rzecznik Hamasu, radykalnego ugrupowania, które utworzyło rządu palestyński, oświadczył, że zamach jest "naturalnym skutkiem kontynuowania izraelskich zbrodni wobec naszego narodu". Izraelscy okupanci ponoszą odpowiedzialność za kontynuację ich agresji. Nasi ludzie są zmuszeni do samoobrony i mają pełne prawo użycia wszelkich środków dla własnej obrony - dodał.

Poprzedniego zamachu bombowego na terytorium Izraela dokonano 19 stycznia bieżącego roku, ale jego ofiarą padł tylko detonujący bombę terrorysta. Wybuch ten nastąpił niedaleko miejsca poniedziałkowej eksplozji.

Według obliczeń agencji AFP, od rozpoczęcia we wrześniu 2003 r. drugiej intifady (powstania palestyńskiego) zginęło już ponad 500 osób, głównie Palestyńczyków.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)