Trwa ładowanie...
d48t5e4
14-03-2012 10:04

"Salomonowy" wyrok ws. Nangar Khel

Trzech żołnierzy: dowódca bazy i dwóch szeregowych jest już prawomocnie uniewinnionych od zarzutu zbrodni wojennej w Nangar Khel w 2007 r. Czterech czeka ponowny proces przed sądem I instancji - taki jest wyrok Izby Wojskowej Sądu Najwyższego w tej sprawie. Prokurator wojskowy określił wyrok za "salomonowy".

d48t5e4
d48t5e4

Trzyosobowy skład orzekający SN, po apelacji prokuratury wojskowej, która zaskarżyła całość wyroku uniewinniającego z I instancji, przyznał prokuraturze rację tylko częściowo. Utrzymał w mocy zapadłe 2 czerwcu 2011 r. w Wojskowym Sądzie Okręgowym w Warszawie wyroki uniewinnienia wobec kpt. Olgierda C. - dowódcy bazy Charlie w Afganistanie (nie zgadza się na podawanie swych danych) oraz starszych szeregowych Jacka Janika i Roberta Boksy.

Uchylono uniewinnienia ppor. Łukasza Bywalca, chor. Andrzeja Osieckiego, plut. rezerwy Tomasza Borysiewicza i st. szer. rezerwy Damiana Ligockiego. Czeka ich ponowny proces przed WSO.

- Proces ws. Nangar Khel nie jest procesem całej polskiej armii i nie przesądza o jej honorze, bowiem działania kilku osób nie mogą - co jest oczywiste - rzutować na ocenę całości działań naszych sił, w tym w Afganistanie - podkreślił przewodniczący składowi SN sędzia Wiesław Błuś. Według niego gdyby okazało się, że armia zmierza do ukrycia prawdziwego przebiegu tych zdarzeń, można by mówić o uszczerbku na honorze polskich sił zbrojnych - ale takich działań nie stwierdzono.

Jak mówił, prawidłowa była też reakcja organów ścigania, które wszczęły postępowanie w sprawie dramatycznych zdarzeń z Nangar Khel, gdzie - "o czym część wypowiadających się zdaje się nie pamiętać" - zginęło sześcioro cywili, a trzy osoby doznały ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - O ewentualnej winie bądź niewinności oskarżonych musi decydować niezawisły sąd - dodał.

d48t5e4

SN podkreślił, że chybione są wypowiadane czasem opinie, iż w innych państwach świata nie prowadzi się postępowań przeciwko żołnierzom, którzy wykroczą poza dopuszczalne reguły użycia broni na zagranicznych misjach, czy wręcz dopuszczają się zbrodni wojennych. - Aż trudno sobie wyobrazić, żeby podobne argumenty były przedstawiane np. przed sądem amerykańskim - powiedział sędzia Błuś.

Czytaj więcej - Uniewinniony żołnierz: to szansa, by normalnie życie.

Według SN kapitanowi C., głównemu oskarżonemu w sprawie, nie można przypisać wydania rozkazu ostrzelania wioski, więc z braku dowodów powinien zostać uniewinniony - taki wyrok w czerwcu zeszłego roku wydał WSO w Warszawie i SN uznał to rozstrzygnięcie za prawidłowe. Sąd dał wiarę wyjaśnieniom kapitana w tej materii i potwierdził ustalenia WSO.

Jak wskazano w wyroku, kpt. C., który przed sądem stał pod zarzutem wydania podwładnym rozkazu ostrzelania wioski Nangar Khel, od początku konsekwentnie zaprzeczał oskarżeniu, a jego słowa potwierdzają inne dowody i zeznania świadków - w przeciwieństwie do zmieniających się wyjaśnień jego podwładnych: ppor. Bywalca, chor. Osieckiego i plut. Borysiewicza. Ci najpierw twierdzili, że odpowiadali ogniem na atak talibów, potem - że działali na rozkaz, a następnie - że celowali w inne punkty, ale amunicja była wadliwa. Wyjaśnienia tych oskarżonych SN uznał za "odosobnione, zmienne i wewnętrznie sprzeczne".

Kpt. C. mówił przed sądem I instancji, że na odprawie w bazie poprzedzającej wyjazd plutonu pod Nangar Khel (on sam został w bazie, na miejsce wyjechali jego podwładni - przp.) wydał jedynie rozkaz ostrzelania z moździerza pobliskich wzgórz, a nie samej wioski i przypominał obowiązujące polskich żołnierzy w Afganistanie zasady użycia siły (ROE). Wynikało z nich jasno, że do cywilnych zabudowań strzelać można jedynie w odpowiedzi na kierowany stamtąd ogień do żołnierzy.

d48t5e4

Sąd podkreślił, że gdy już na miejscu okazało się, iż dwa z pięciu celów ustalonych na odprawie znajdują się w obrębie wioski, żołnierze z innego plutonu - zgodnie z ROE - odmówili strzelania do tych celów; na tej m.in. podstawie SN potwierdził wniosek WSO, że kpt. Olgierd C. nie wydał rozkazu strzelania do wioski.

Sąd nie dał wiary słowom Bywalca, Osieckiego i Borysiewicza o rzekomym rozkazie strzelania do wioski od kpt. C., bo stwierdził, że nie świadczą o tym inne dowody. Jak mówił sędzia Marian Buliński, pluton ppor. Bywalca miał wspierać działania innego plutonu (tego, który odmówił strzelania do dwóch celów znajdujących się na terenie wioski), mieli zaś strzelać do znajdujących się na pobliskich wzgórzach domniemanych punktów obserwacyjnych talibów - i taki był rozkaz kpt. C. - Żaden z oskarżonych nie twierdził, że nie zrozumiał rozkazu - zauważył sąd. Jak mówił przez sądem I instancji kapitan C., docierały do niego informacje, że już po tych zdarzeniach jego podkomendni próbują ustalić wspólną wersję zdarzeń, że strzelali do wioski na rozkaz kapitana. - Tak się tłumaczyli naziści w Norymberdze - miał na to odpowiedzieć Olgierd C.

- Otwiera się szansa, aby normalnie żyć - powiedział PAP po wyroku kpt. C. Nie chce on rozmawiać z prasą o sprawie ani swych planach zawodowych, ani też ujawniać, czy zamierza po prawomocnym uniewinnieniu podejmować jakieś kroki prawne. Na rozprawy stawiał się w mundurze oficerskim, pozostaje w czynnej służbie wojskowej.

d48t5e4

"Działali na rozkaz"

Prawomocnie uniewinnieni są też starsi szeregowi Boksa i Janik. - Nie mieli zamiaru zabójstwa cywili, działali na rozkaz przełożonego, który podał, jak ma być ustawiony moździerz, nie mieli podstaw go kwestionować, lecz wykonać, bo za odmowę wykonania rozkazu grozi odpowiedzialność karna - uznał SN. Według sądu, szeregowi mieli prawo zakładać, że dowódca ich drużyny wydaje im rozkaz, który obiektywnie jest słuszny - mówił sędzia Błuś. SN przyznał, że wprawdzie na odprawie przed wyjazdem nie zakładano użycia moździerza 60 mm, ale sytuacja na polu walki mogła ulec zmianie, nie mieli możliwości zakładać, że ich moździerz będzie użyty przeciwko niebronionemu obiektowi i ludności cywilnej.

Uchylenie uniewinnienia

Uzasadniając uchylenie wyroków uniewinniających czterech żołnierzy SN uznał, że w ich sprawach nie należało stosować prawnej zasady, że nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść podsądnych i uniewinniać ich z braku wystarczających dowodów winy. Według SN nie były to wątpliwości, których nie można wyeliminować. Wszystko ma ponownie zbadać w nowym procesie sąd I instancji. SN zaznaczył, że nie przesądza, w jakim kierunku wątpliwości te mogą być rozstrzygnięte.

Jak mówił uzasadniający w tej części wyrok SN sędzia płk Krzysztof Mastalerz, czterej oskarżeni składali "sprzeczne relacje" o przebiegu zdarzeń. - Sąd I instancji nie dążył do wyjaśnienia tych wątpliwości za pomocą innych dowodów, np. zeznań świadków. Sąd także nie dostrzegł, że oskarżeni składali relacje takie, aby w jak najkorzystniejszym świetle przedstawić siebie - mówił.

d48t5e4

St. szer. rezerwy Damian Ligocki, którego także czeka ponowny proces przed WSO, jako jedyny z całej siódemki podsądnych nie ma zarzutu zabójstwa cywili z moździerza, lecz ostrzelania z karabinu maszynowego WKM niebronionego obiektu cywilnego. Ligocki został w I instancji uniewinniony z braku dowodów. Ten wyrok również został uchylony, a sprawa ponownie trafi do WSO. - Sąd orzekający nie może się uchylać od podejmowania decyzji, którym dowodom daje wiarę, a którym wiarygodności odmawia - stwierdził sędzia SN Marian Bulińsk,i uzasadniając uchylenie tego uniewinnienia.

Jak wyjaśnił SN, w konsekwencji uniewinnienia Ligockiego sąd I instancji przyjął za prawdziwą tezę, że strzelał z WKM, aby ostrzelać wzgórza i dla sprawdzenia broni - a tymczasem Ligocki sam twierdził, że pierwszą serię wystrzelił we wzgórza, a potem już w zabudowania. - Świadkowie także zeznawali, że Ligocki strzelał w zabudowania. Brak rozważań, czy strzelanie ostrzegawcze (we wzgórza - przyp.) pozostawało w zgodzie z obowiązującymi w Afganistanie zasadami użycia siły - dodał sąd.

"Kamień z serca"

Wyroki ws. kpt. C. oraz szeregowych Janika i Boksy są już prawomocne. Prokuratura może jeszcze złożyć kasację w ich sprawie. Prokurator wojskowy płk Jakub Mytych powiedział PAP, że nie wiadomo jeszcze, czy taka kasacja będzie sporządzona - najpierw chce się zapoznać z pisemnym uzasadnieniem wyroku SN, który uznaje on za "salomonowy".

Obrońcy uniewinnionych wyrażali satysfakcję z rozstrzygnięcia SN. - Kamień spadł mi z serca - powiedział PAP mec. Andrzej Kmieciak, obrońca kpt. C. Broniący chor. Osieckiego mec. Piotr Dewiński podkreślił, że nic jeszcze nie jest przesądzone i w ponownym procesie zamierza walczyć o uniewinnienie swego klienta.

d48t5e4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48t5e4
Więcej tematów