"Sądziliśmy, że prezydent nie musi jechać do Davos"
Skoro w ubiegłym roku krytykowano ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego za to, że nie pojechał do Davos, sądziliśmy, że to szef rządu, a nie prezydent powinien tam jeździć - powiedział minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński.
Odniósł się w ten sposób do pytania dlaczego prezydent Lech Kaczyński nie pojechał na Światowe Forum Ekonomiczne, które rozpoczęło się w kurorcie Davos w szwajcarskich Alpach.
Myśleliśmy, że po tym, co działo się w zeszłym roku, w Davos będzie premier. Prezydent chciał uniknąć sytuacji, w której ktoś by go posądził o próbę - że użyję kolokwialnego sformułowania - "wysiudania" premiera - powiedział Kamiński.
Jak dodał, dokładnie pamięta tę dziką awanturę, którą rok temu rozpętała PO.
Biorąc po uwagę to, że cały czas staramy się traktować deklaracje PO - także z okresu kiedy była w opozycji - wiarygodnie, myśleliśmy, że skoro tak krytykowano Jarosława Kaczyńskiego za to, że nie jedzie do Davos - i wtedy mówiło, że to jest straszna tragedia - że właśnie nie prezydent, a premier powinien jeździć na Davos, bo to premier ma realną władze wykonawczą w Polsce - powiedział Kamiński.
Jak dodał, to jest kolejny przykład jak bardzo to o czym mówiła PO kiedy była opozycją, a zwłaszcza, kiedy prowadziła kampanię wyborczą, dramatycznie i drastycznie rozmija się z rzeczywistością rządzenia.
Z kolei "Fakty" TVN poinformowały, że z Kancelarii Prezydenta uzyskały informację, iż "imienne zaproszenie na tegoroczne Światowe Forum Ekonomiczne w Davos otrzymał Prezes Rady Ministrów Donald Tusk" oraz przypomnienie, że prezydent przebywa obecnie z wizytą w Chorwacji.
W Davos co roku spotkają się przedstawiciele świata biznesu, politycy oraz intelektualiści, aby dyskutować o problemach światowej gospodarki.
W tym roku - podobnie, jak w 2007 - nie ma w Davos ani polskiego prezydenta, ani premiera. Donald Tusk tłumaczył, że jego nieobecność w Davos wiąże się z napiętym terminarzem.