Sąd zdecydował: mała Róża wraca do domu
Sąd Rejonowy w Szamotułach zdecydował, że dziecko odebrane rodzinie z Błot Wielkich może wrócić do rodziców. Róża będzie przebywała u biologicznych rodziców do czasu rozstrzygnięcia sprawy dotyczącej ograniczenia praw rodzicielskich Wioletty Woźnej i Władysława Szwaka nad czworgiem ich dzieci.
15.09.2009 | aktual.: 16.09.2009 14:09
W lipcu sąd zdecydował o odebraniu kobiecie po porodzie jej córki Róży i przekazaniu dziecka rodzinie zastępczej.
Rodzice będą mogli odebrać dziewczynkę w środę. Jak powiedział Władysław Szwak, pokój Róży jest gotowy na jej przyjęcie. Wtorkowa rozprawa toczyła się przy drzwiach zamkniętych. Sąd przesłuchał m.in. specjalistów z Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego w Poznaniu, którzy przygotowali opinię w sprawie możliwości sprawowania władzy rodzicielskiej przez rodzinę z Błot Wielkich.
Jak zaznaczyła sędzia Jolanta Biniak, z wyjaśnień biegłych wynika, że Wioletta Woźna nie jest w stanie samodzielnie opiekować się swoimi dziećmi. - Biegli uznali, że pani Woźna i pan Szwak samodzielnie bez wsparcia i nadzoru nie dają gwarancji należytego wykonywania władzy rodzicielskiej, mogą natomiast wykonywać tę władzę przy wsparciu zewnętrznym - powiedziała Biniak. Rodzinę w wychowywaniu dziecka codziennie wspierać będzie opiekunka z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wronkach. Pomagać im będzie także pracownik socjalny.
Na czas trwania postępowania wprowadzony zostanie nad rodziną nadzór kuratora sądowego, który będzie zobowiązany składać cotygodniowe raporty z nadzoru. Sąd zobowiązał też pracowników socjalnych Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wronkach do składania cotygodniowych informacji o przebiegu pracy socjalnej w rodzinie z Błot Wielkich.
Sąd podkreślił, że decyzja ma charakter wyłącznie tymczasowy i nie przesądza o ostatecznym wyniku postępowania w sprawie dotyczącej praw rodzicielskich Wioletty Woźnej i Władysława Szwaka odnośnie ich dzieci. - Od wyników przeprowadzonego postępowania dowodowego zależeć będzie, czy postępowanie zakończy się ograniczeniem władzy rodzicielskiej. Może też zakończyć się decyzją, że jest brak podstaw do dalszej ingerencji we władzę rodzicielską uczestników - powiedziała sędzia Biniak.
Jak podkreśliła, na lipcową decyzję o przekazaniu Róży rodzicom zastępczym miała wpływ opinia przekazana do sądu przez ordynatora oddziału noworodkowego ze szpitala w Szamotułach i została poparta wynikami wywiadu położnej środowiskowej. - Z dokumentów tych wynikało, że mieszkanie matki dziecka jest zaniedbane i brudne. Znajdują się w nim stosy brudnych ubrań w pokojach. Matka dziecka jest osobą niezaradną i nie zajmuje się prowadzeniem domu. Sąd dysponował ponadto sprawozdaniami kuratora sądowego sprawującego nadzór w rodzinie od 2004 roku - powiedziała sędzia Biniak.
Sąd Okręgowy w Poznaniu oddalił pierwsze zażalenie na decyzję o przekazaniu noworodka rodzinie zastępczej. Uzasadnił to dobrem dziecka, wskazując na pasywność matki w sprawowaniu opieki rodzicielskiej.
Tymczasem zmieniła się sytuacja prawna dziewczynki. Jej rodzice nie są małżeństwem, ale ojciec uznał Różę i ma on obecnie pełnię praw rodzicielskich. Adwokat reprezentująca rodzinę skierowała do szamotulskiego sądu ponowny wniosek o uchylenie decyzji o przekazaniu noworodka do rodziny zastępczej. To, jak przyznała sędzia, miało wpływ na decyzję w sprawie dziecka. Ważna dla sądu była również zauważalna poprawa warunków bytowych w domu rodziny z Błot Wielkich.
Poprawa ta wynika z faktu, że Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej we Wronkach zaangażował pracownika socjalnego do pomocy rodzinie w prowadzeniu gospodarstwa domowego. Opiekunka została zaangażowana dopiero w lipcu 2009 r., mimo że ośrodek składał takie deklaracje już od 2006 roku, kiedy toczyło się postępowanie w sprawie ograniczenia władzy rodzicielskiej nad trójką dzieci. - Gdyby pracownicy ośrodka podjęli wcześniej takie działania jak obecnie, nie zaszłaby konieczność kolejnej ingerencji ze strony sądu - powiedziała sędzia Biniak.
Małgorzata Heller-Kaczmarska, adwokat reprezentująca rodziców z Błot Wielkich, powiedziała, że decyzja sądu jest zadowalająca. - Dziecko wraca do biologicznych rodziców, to bardzo dobra wiadomość. Natomiast w uzasadnieniu sądu zabrakło mi informacji, że - jak stwierdzili biegli - ocena stanu emocji i zdrowia trójki starszych dzieci jest dowodem na to, że kobieta spełniała swoją rolę w okresie niemowlęcym tych dzieci. To powinien być pierwszoplanowy argument dla sądu - powiedziała adwokat.
Sprawę rodziny z Błot Wielkich cały czas bada prokuratura w Szamotułach. Śledczy sprawdzają, czy matka Róży, Wioletta Woźna, została po urodzeniu dziecka bezprawnie poddana sterylizacji. Kobieta twierdzi, że nie miała pojęcia o tym, że taki zabieg zostanie wykonany. Jest też przekonana, że żadnych dokumentów dotyczących sterylizacji nie podpisywała.
W sprawę odebranego rodzicom noworodka z Błot Wielkich włączył się Rzecznik Praw Dziecka i Rzecznik Praw Obywatelskich. Nadzorem sprawę objął minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, który zlecił Prokuraturze Apelacyjnej w Poznaniu zapoznanie się z jej aktami. Wcześniej list w obronie rodziny małej Róży z prośbą o pomoc i dokładne zbadanie całej sprawy wysłali do niego mieszkańcy Błot Wielkich. Podobne listy skierowali też do prezydenta i premiera.