Sąd: zatrzymanie Wąsacza było niepotrzebne
Zatrzymanie b. ministra skarbu Emila Wąsacza było bezzasadne - uznał gdański Sąd Rejonowy. Orzeczenie sądu jest prawomocne.
27.10.2006 | aktual.: 27.10.2006 20:38
Uznano, że nie zachodziła potrzeba zatrzymania byłego ministra. Wystarczyło wysłać mu zawiadomienie o stawienie się w prokuraturze, ponieważ nie zachodziła żadna obawa, że nie przyjedzie na przesłuchanie - powiedział rzecznik sądu okręgowego Włodzimierz Brazewicz.
Brazewicz wyjaśnił, że taka decyzja sądu daje Wąsaczowi możliwość ewentualnego żądania odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie.
Emil Wąsacz nie wyklucza, że wystąpi do Skarbu Państwa o odszkodowanie za bezzasadne zatrzymanie. Orzeczenie sądu oznacza, że Emil Wąsacz może wystąpić do Skarbu Państwa o odszkodowanie. Były minister mówi, że zrobi to, jeśli są ku temu podstawy. Na razie nie chce mówić o kwocie. Emil Wąsacz utrzymuje, że jego zatrzymanie miało charakter polityczny.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro jest przekonany, że były podstawy, by zatrzymać Emila Wąsacza. Minister sprawiedliwości powiedział, że ufa prokuratorom prowadzącym sprawę Wąsacza. Jego zdaniem, zatrzymując byłego ministra skarbu, nie przekroczono zasad działania w tej sprawie. Zbigniew Ziobro powiedział, że w sytuacji kiedy jest materiał dowodowy pozwalający na postawienie zarzutu zagrożonego karą do 10 lat pozbawienia wolności i kiedy jest potencjalne niebezpieczeństwo ukrywania się lub ucieczki osoby, która jest objęta postępowaniem, to prokurator ma prawo stosować tego rodzaju środki.
Zdaniem Ziobry w przypadku zatrzymania Wąsacza nie można mówić o nadgorliwości prokuratury. Dodał, że ta sprawa zostanie jednak wnikliwie zbadana.
Wąsacz został zatrzymany 18 września przez CBŚ na Śląsku i przewieziony do gdańskiej prokuratury apelacyjnej, gdzie postawiono mu zarzuty związane z prywatyzacją PZU.
B. szef resortu skarbu powiedział, że jest zadowolony z postanowienia gdańskiego sądu. Mogę tylko powtórzyć to, co mówiłem wcześniej, że moja sprawa jest elementem gry politycznej. Decyzję o odszkodowaniu podejmę po analizie prawnej - dodał.
Po przesłuchaniach w prokuraturze Wąsacz oceniał działania organów ścigania jako "akcję wybitnie polityczną". Informował dziennikarzy o zaskarżeniu do sądu decyzji o trybie zatrzymania i orzeczenia dot. zastosowanych wobec niego środków zapobiegawczych.
18 października po zażaleniu Wąsacza gdański sąd uchylił zastosowane wobec niego środki zapobiegawcze - 100 tys. zł poręczenia majątkowego oraz zakaz opuszczania kraju. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zastosowała je wcześniej, po postawieniu b. ministrowi skarbu zarzutów dotyczących prywatyzacji PZU.
Wąsacz jest pierwszą osobą podejrzaną w sprawie prywatyzacji PZU. B. minister za bezpodstawne uznał zarzuty prokuratury dotyczące m.in. tego, że doprowadził do przyznania konsorcjum Eureko pozycji inwestora strategicznego w PZU i nie dopełnił obowiązków związanych z ochroną interesu Skarbu Państwa przy prywatyzacji firmy. Grozi za to do 10 lat więzienia.
W listopadzie 1999 r. Wąsacz, jako minister skarbu, podpisywał umowę prywatyzacyjną PZU. Zgodnie z jej postanowieniami, resort sprzedał 30% akcji PZU konsorcjum inwestorów: holenderskiemu Eureko (który kupił 20% akcji) i BIG Bankowi Gdańskiemu (10% akcji). Obecnie, po odkupieniu akcji od Banku Millennium (dawniej BIG BG) i akcji pracowniczych, Eureko ma 33% minus jedna, akcji PZU.
Eureko domaga się realizacji umowy prywatyzacyjnej i aneksu do niej z 2001 r. PZU miało być wprowadzone na giełdę, Eureko miało też dokupić kolejne 21 proc. akcji polskiego ubezpieczyciela. Spółka znajduje się w sporze ze Skarbem Państwa, który po podpisaniu umowy prywatyzacyjnej postanowił utrzymać kontrolę nad PZU. Prywatyzację PZU bada od stycznia 2005 r. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. W poprzedniej kadencji Sejmu zarzuty Wąsaczowi postawiły dwie sejmowe komisje. Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej uznała, że należy go postawić przed Trybunałem Stanu, w związku m.in. z prywatyzacją PZU. Z kolei sejmowa komisja śledcza do zbadania prawidłowości prywatyzacji PZU uznała, że umowa prywatyzacyjna PZU jest nieważna i minister skarbu powinien doprowadzić do jej formalnego unieważnienia. Jeden z wniosków mówił o konieczności postawienia Wąsacza przed Trybunałem Stanu.