Sąd zakazał świadkom Jehowy działalności w Moskwie
Moskiewski sąd zakazał działalności w Moskwie świadkom Jehowy. Orzeczenie to prawnicy i członkowie tej wspólnoty religijnej nazwali krokiem wstecz na drodze demokracji i swobód religijnych.
"Mniejszości religijne nierzadko są papierkiem lakmusowym, który sprawdza, dokąd zmierza społeczeństwo" - powiedział prawnik świadków Jehowy John Burns, który zapowiedział odwołanie się od wyroku do sądu wyższej instancji i skierowanie sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
W trwających od sześciu lat zabiegach o delegalizację w Rosji świadków Jehowy prokuratorzy zarzucają tej grupie wyznaniowej, że pogłębia podziały między wyznaniami, podsyca nietolerancję, rozdziela rodziny i zmusza - z powodów religijnych - poważnie chorych do rezygnowania z pomocy medycznej.
Moskiewska grupa świadków Jehowy walczy o przetrwanie w stolicy Rosji od roku 1998, gdy po raz pierwszy wszczęto postępowanie w celu zakazania im działalności.
"Kiedyś, gdy byłeś Rosjaninem, musiałeś być ateistą, teraz, gdy jesteś Rosjaninem, musisz być prawosławny" - powiedział Wasilij Kalin, który w roku 1951 jako 4-letnie dziecko został zesłany na Syberię wraz z rodziną i 10 tysiącami innych świadków Jehowy, gdy odmówili wyrzeczenia się swej wiary.
Od roku 1997 w Rosji obowiązuje ustawa o wolności sumienia, która wyróżnia cztery wyznania "tradycyjne": prawosławie, islam, buddyzm i judaizm, przypisując pozostałym rolę tolerowanych mniejszości.
Mimo że zapis ten - na skutek interwencji Sądu Konstytucyjnego - nie ma żadnego przełożenia na konkretne rozwiązania prawne, "religie tradycyjne", a zwłaszcza pierwsza z nich, w sposób wyraźny korzystają z przywilejów w kontaktach z władzą.
Dane na temat struktury religijnej Rosji praktycznie nie istnieją. Ocenia się, że 80% mieszkańców kraju ma korzenie prawosławne, choć zaledwie 54-67% przyznaje się do tej wiary i tylko kilka procent ją praktykuje.